Dowcip - skuteczna broń w polityce
Jaka jest różnica między automatem telefonicznym a wyborami? W automacie najpierw płacisz, a potem wybierasz, a przy urnie jest odwrotnie – głosi modny dziś kawał polityczny. Żeby ów rachunek za głosowanie nie okazał się zbyt wysoki, politycy i wyborcy sięgają po "zabezpieczenia". Jednym z nich jest dowcip – skuteczna broń w polityce. Najnowszy hit to akcja "Schowaj babci dowód".
Ten żart trójki internautów, którzy prowadzą stronę internetową wykop.pl, zrobił niesamowitą karierę. Prawie nie ma już Polaka, który nie trafiłby za pośrednictwem internetu, SMS-ów lub innych mediów na humorystyczny apel: "Idą wybory. Trzeba uratować ten kraj. Schowaj babci dowód".
Przesłanie tego komunikatu wydaje się oczywiste: zabierz starszej pani w "moherowym berecie" dokument tożsamości, a wtedy nie będzie mogła głosować i nie poprze w wyborach PiS, tak jak jej to podpowiada Radio Maryja. Taka interpretacja znajduje zresztą potwierdzenie na stronie internetowej wspomnianych trzech humorystów, którzy podzielili tam starszych wyborców na trzy kategorie: wielbicieli komuny, którzy zawsze głosują na SLD, ludzi ubogich marzących o pieniądzach i popierających partię najwięcej obiecującą oraz właśnie „nasłuchujących radiologów”, czyli tych emerytów, którzy za ostateczny autorytet i wyrocznię uznają ojca Tadeusza Rydzyka oraz jego media.
Oburzenie rządzących
Kiedy komórkowe apele o schowanie babci dowodu trafiły do działaczy partyjnych, wokół akcji rozpoczęła się polityczna awantura. Marszałek Sejmu, Ludwik Dorn, w radiowych "Sygnałach dnia" stwierdził, że jest to "ekspansja luzackiego chamstwa" i wyraz pogardy wobec ludzi starszych. Jeszcze mocniejszą ocenę przedstawił szef rządu, który podczas wiecu w Łapach we wschodniej Polsce powiedział do zebranych, że ci, którzy szerzą takie "niedobre i bardzo głupie żarty, podnoszą rękę na was, ale podnoszą też rękę na naród polski".
Drwią sobie z naszego narodu, kpią z jego tradycji, drwią z tego, co jest w nim tak naprawdę najlepsze. Drwią, bo nas nie lubią, a często nawet nienawidzą – stwierdził w czasie spotkania z wyborcami premier Jarosław Kaczyński.
Na irytacji i zgorszeniu polityków PiS się nie skończyło. Ekspert z Państwowej Komisji Wyborczej, Miłosz Wilkanowicz, przestrzegł, że akcja internetowych dowcipnisiów jest nieodpowiedzialna i może być oceniona jako podżeganie do przestępstwa. Przeszkadzanie w swobodnym wykonywaniu prawa do głosowania jest karalne, grozi za to pozbawienie wolności od trzech miesięcy do pięciu lat – zapowiedział Miłosz Wilkanowicz.
Osoby, które uznają, że ktoś narusza ich prawo do swobodnego wyboru mogą zgłosić to do prokuratury. Na razie nikt w Polsce nie zdecydował się na taki krok, ale twórcy zabawnego apelu – na wszelki wypadek – ogłosili, że nie zachęcają do pozbawiania seniorek dokumentów w dzień wyborów, lecz jedynie namawiają młodych Polaków do rozmowy z babciami o tym, kogo chcą poprzeć 21 października, w czasie głosowania.
Okulary też schować?
Tymczasem akcja nabiera rozpędu i pojawiają się nowe wersje żartobliwych apeli. W jednej z modyfikacji jest zachęta do schowania babci moherowego beretu, bez którego starsza pani nie wyjdzie z domu w wyborczą niedzielę, w innych wersjach są namowy do: zawiązania na supeł sznurówek w babcinych butach, przestawienie jej radia na inną stację, schowania pilota do odbioru Telewizji Trwam, ustawienia w korytarzu pudła z otworem na kartę do głosowania albo ukrycia okularów, bez których staruszka nie odczyta listy kandydatów do Sejmu i Senatu. Ten ostatni apel doczekał się nawet daleko idącego rozwinięcia. Jeden z Internautów postuluje bowiem, aby nie tylko pozbawić starszą panią szkieł optycznych, ale także zawieźć ją do lokalu wyborczego i pomóc w "odpowiednim" postawieniu krzyżyka, "zanim zrobi to usłużna zakonnica". Zachęta do schowania okularów ma już nawet kontynuację w postaci kawału. Czerwony Kapturek pyta: – Babciu, dlaczego masz takie wielkie oczy? – Bo szukam okularów – odpowiada babcia.
Testament w odwecie
Śmieszne? W Internecie można znaleźć wiele rechotu wokół tej sprawy, ale na internetowych forach i w blogach jest też sporo głosów dezaprobaty i kontrpomysłów.
To piszą szczyle w wieku poniżej 25 lat, wychowane na bananach, które nigdy nie zaznały głodu – oburzył się Internauta Pawel30.
Antek_emigrant przypomniał, że Donald Tusk już raz powyzywał starsze kobiety od moherów i one odwdzięczą mu się przy urnach.
Ufam, że ci sami ludzie spowodują jeszcze bardziej czerwoną ze złości twarz Tuska i łezki w oczach Olejniczaka – napisał Antek_emigrant. Wsparł go Def21, który powtórzył, że prokuratura wobec nazbyt dowcipnych wnuków może wszcząć śledztwo za nawoływanie do popełnienia przestępstwa przeciwko wyborom.
W Internecie pojawiają się jednak nie tylko groźne pohukiwania przeciwników "antymoherowej" akcji, lecz także zabawne inicjatywy przeciwstawne, na przykład apel pod hasłem "Wydziedzicz swojego wnuka". Ba, w sieci krąży już wierszowana przestroga dla niesfornych wnuków: "Schowaj babci dowód! Później będzie lament, że babcia ma powód, by zmienić testament".
Żart to broń
Nie tylko jednak wyborcy toczą z sobą boje polityczne za pomocą żartów. Sięgają po nie także politycy, gdy chcą zrobić wrażenie w mediach. Jeśli nie możesz pokonać rywala w batalii na argumenty, ośmiesz go w oczach elektoratu – taką radę spece od marketingu politycznego przekazują kandydatom do parlamentu w czasie poufnych rozmów. Efekty tych szkoleń obserwujemy przy okazji przedwyborczych konferencji i debat, podczas których polityczni rywale nie szczędzą sobie kpin.
Kiedy Platforma Obywatelska zaprezentowała cykl billboardów z hasłami na czarnym tle: "oszczerstwa", "pogarda", "agresja" i podpisem: "Rządzi PiS, a Polakom wstyd", wyborcy natychmiast usłyszeli kontrę ze strony PiS.
Finezję kampanii wyborczej PO można przyrównać do finezji cepa – stwierdził sekretarz generalny PiS, Joachim Brudziński.
W sukurs przyszedł mu partyjny kolega, Tomasz Dudziński, który powiedział: To pokazywanie prawdziwej twarzy PO, tą twarzą jest agresja.
Młody poseł, który – obok Michała Kamińskiego i Adama Bielana – jest uważany za kreatora kampanii wyborczej PiS, pokazał przed kamerami prezenty dla PO: czekoladę z magnezem i tabletki ziołowe na uspokojenie.
Na reakcję Platformy nie trzeba było długo czekać.
Prezenty na pewno się przydadzą – przyznał poseł Zbigniew Chlebowski, który zaprzeczył, jakoby kampania PO była agresywna.
To co się ukazuje na billboardach to próba podsumowania dwuletnich rządów PiS – stwierdził. Następnego dnia politycy PO odwzajemnili się prezentem dla PiS w postaci szarego mydła, którym działacze rządzącej partii mieliby umyć ręce brudne od manipulacji i nieczystych zagrań.
Jedno mniejsze dla Ziobry i jedno duże dla całego rządu – wyjaśnili posłowie PO, Jakub Szulc i Paweł Olszewski.
Jeden z liderów Platformy Obywatelskiej, Bronisław Komorowski, do tego higienicznego prezentu tak nawiązał w czasie wystąpienia na konwencji wyborczej:
Sami mówicie, że rządziliście z ludźmi o marnej reputacji. To wy musicie dziś myć ręce mydłem podarowanym przez PO, bo dwa lata ściskaliście rękę pana Stanisława Łyżwińskiego.
Znicze i koryta
Wymiana podarunków między PiS i PO stała się inspiracją dla kolejnych polityków, którzy oferowali ośmieszające prezenty swoim konkurentom. Leszek Miller przygotował dziecięcy rowerek dla "młokosa" Wojciecha Olejniczaka z SLD, który byłemu premierowi uniemożliwił start z listy LiD.
Janusz Palikot z PO w telewizyjnym studiu postawił zapalony znicz przy Romanie Giertychu jako symbol politycznej śmierci szefa LPR. A posłanka lewicy Joanna Senyszyn zapowiedziała, że podaruje koryto Januszowi Korwin-Mikke z UPR, skoro ten nawołuje do odebrania politykom koryta, przy którym – jego zdaniem – po każdych wyborach zmieniają się tylko świnie.
Finezji w tych żartach zbyt wiele nie ma, ale – powiedzmy sobie szczerze – czy ktoś naszych polityków posądza o wyrafinowane poczucie humoru?
Sławomir Kmiecik