Dostawy ruszyły. Rosja zaczyna przekazywać więcej gazu Węgrom
Gazprom rozpoczął przekazywanie Węgrom większej ilości gazu, niż zapisano w dwustronnej umowie - informuje węgierski wiceminister spraw zagranicznych Tamas Menczer na Facebooku. O zwiększenie dostaw zabiegał w Moskwie szef MSZ Peter Szijjarto.
"Na pierwszym etapie do końca sierpnia będzie codziennie docierać z południa Tureckim Potokiem dodatkowo 2,6 mln metrów sześciennych gazu, a co do wrześniowych planów, już trwają uzgodnienia" - napisał Menczer w sobotę.
Ocenił, że na skutek wojny w Ukrainie i sankcji wprowadzonych przeciwko Rosji "Europa stoi w obliczu poważnego kryzysu dostaw energetycznych". Jak dodał, mimo ogromnego wzrostu cen gazu podstawową kwestią jest obecnie nawet nie to, ile gaz będzie kosztować, a to, czy jego ilość będzie wystarczająca w sezonie zimowym.
Czytaj więcej: Orban, Putin, dwa bratanki: spółki, gaz, ropa i banki
Menczer podkreślił, że w normalnych czasach ponad 32-procentowy poziom zapełnienia zbiorników gazem na Węgrzech wystarczyłby na zimę, ale "teraz niestety czasy nie są normalne". "Dlatego rząd zdecydował, że powinniśmy zdobyć około 700 mln metrów sześciennych gazu więcej, niż przewidziano w umowach" - napisał.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dodał, że w związku z tym Szijjarto przeprowadził niedawno rozmowy w Moskwie i dzięki temu od piątku rano Węgry otrzymują już więcej surowca.
Węgierska umowa na gaz z Rosją
Węgry podpisały we wrześniu 15-letnią umowę z Rosją na dostawy gazu. Gazprom ma im dostarczać 4,5 mld metrów sześciennych surowca rocznie dwoma szlakami: przez Serbię i przez Austrię.
Szijjarto poinformował po przybyciu do Moskwy pod koniec lipca, że podejmuje rozmowy z szefem MSZ Siergiejem Ławrowem w sprawie zawarcia "najszybciej jak to możliwe" pokoju w Ukrainie i z wicepremierem Aleksandrem Nowakiem na temat dostaw gazu. Wcześniej zapowiedział, że Budapeszt chce dokupić większe ilości surowca.
Sam Orban sprzeciwiał się, by wprowadzać embargo UE na import rosyjskiego gazu. W jego ocenie to ruch w kierunku zniszczenia europejskiej gospodarki. Był za te słowa wielokrotnie krytykowany.
W kwietniu Orban nie tylko zadeklarował publicznie, że nie poprzez sankcji na Rosję. Podał wówczas w wątpliwość rosyjską masakrę w Buczy. W czasie konferencji prasowej Orban oświadczył, że: "żyjemy w takich czasach, gdy nie można wierzyć nawet temu, co widzimy na własne oczy."