Donald Tusk też mógł zginąć w Smoleńsku
Polskie służby specjalne w ogóle nie przygotowały pod względem bezpieczeństwa obu lotów do Smoleńska. Nie tylko tragicznego 10 kwietnia z delegacją prezydencką, ale także wizyty premiera Donalda Tuska (53 l.) trzy dni wcześniej.
11.08.2010 | aktual.: 11.08.2010 12:32
Strona polska nie wiedziała, jaki jest stan lotniska Siewiernyj, czy są tam karetki, wozy straży pożarnej, a nawet jakie są drogi ewakuacyjne. – To skandal! Winne tego zaniedbania osoby z BOR powinny za to odpowiedzieć – mówi poseł Jerzy Polaczek (49 l.) z sejmowej podkomisji lotnictwa wyjaśniającej przyczyny tragedii smoleńskiej.
– Obie delegacje, i ta 7 kwietnia z premierem, i ta prezydencka, nie miały danych dotyczących planu ratunkowego lotniska, bo to Biuro Ochrony Rządu nie miało takich informacji – mówi poseł Polaczek. – Nikt nie wiedział, ile ekip ratunkowych jest na lotnisku, jak są one wyposażone i w jakim czasie są w stanie dojechać, by nieść pomoc, jeśliby coś się stało.
Sprawdzenie pod tym kątem lotniska, na którym ma lądować oficjalna państwowa delegacja, to podstawowy obowiązek służb specjalnych. – Już wiemy, że lotnisko przed lądowaniami nie zostało przez BOR sprawdzane pod względem bezpieczeństwa – ujawnia Faktowi poseł Jarosław Zieliński (50 l.) wiceszef sejmowej komisji spraw wewnętrznych, która bada ten wątek smoleńskiego śledztwa. – Na lotnisku przed lądowaniem prezydenckiej delegacji w ogóle nie było naszych funkcjonariuszy BOR! Trzej funkcjonariusze byli tylko w Katyniu na miejscu uroczystości. Będziemy chcieli zaprosić w tej sprawie na posiedzenie i funkcjonariuszy i władze Biura, a także samego szefa MSWIA.
Oba loty pilotowała ta sama załoga z 36. specpułku. I w obu przypadkach piloci nie mieli podstawowej wiedzy o stanie lotniska. – Nie wpłynęły żadne dokumenty na ten temat! Nie było wiadomo, czy to lotnisko nadaje się do lądowania, czy jest w ogóle czynne – mówi Zieliński. Prokurator generalny Andrzej Seremet (51 l.) zapowiedział już w sejmie, że w sprawie organizacji lotów pojawią się prokuratorskie zarzuty. Jak dowiedział się nieoficjalnie Fakt, prokuratorzy nie wykluczają ich postawienia kierownictwu Biura Ochrony Rządu za niedopełnienie obowiązków.
Polecamy w wydaniu internetowym Fakt.pl
Udawała, że ma raka, żeby pojechać do Disneylandu