Donald Tusk: nikomu nie radziłbym wyznaczania "cienkiej czerwonej linii"
Nikomu nie radziłbym wyznaczać dzisiaj "cienkiej czerwonej linii", której przekroczenie przez Rosję mogłoby doprowadzić do ostrzejszej reakcji Zachodu - powiedział premier Donald Tusk. Dodał, że pewien obszar ryzyka dotyczy obecnie Mołdawii i Naddniestrza.
Szef MSZ Radosław Sikorski pytany w czwartek wieczorem, jakie działania Rosji mogłyby doprowadzić do ostrzejszej reakcji Zachodu, odpowiedział: "Czerwona granica jest na pewno na granicy Sojuszu Północnoatlantyckiego". W piątek Tusk był pytany przez dziennikarzy, czy są przesłanki by sądzić, że ta "cienka czerwona linia" mogłaby zostać przekroczona.
Premier odpowiedział, że "czerwona linia" była tematem podczas burzliwej dyskusji na temat sankcji wobec Rosji, która odbyła się w czwartek podczas szczytu w Brukseli. Dodał, że pytał europejskich partnerów, gdzie widzą "czerwoną linię", która będzie wymagała innych reakcji wobec Rosji, ale przede wszystkim dużo większego zintegrowania Unii Europejskiej we wszystkich działaniach, np. dotyczących bezpieczeństwa energetycznego.
- Dzisiaj w Europie trudno niektórym się przyzwyczaić do myśli, że nastąpiła radykalna zmiana geopolityczna poprzez aneksję Krymu, ale widzę, że coraz szybciej nasi partnerzy dojrzewają do świadomości, że jest inaczej niż było kilka dni temu, że świat wygląda inaczej i to wymaga innych działań - powiedział premier.
Zaznaczył jednak, że dzisiaj nikomu nie radziłby wyznaczać "czerwonej linii". - Nie zachęcajmy do dochodzenia lub przekraczania jakiejś czerwonej linii - dodał premier.
Podkreślił, że podpisanie w piątek w Brukseli politycznej części umowy stowarzyszeniowej z Ukrainą pokazało, że Unia Europejska jest zdeterminowana i dobrze to świadczy o gotowości do wspólnych działań, nawet obarczonych pewnymi ryzykami.
Tusk powiedział, że pewien obszar ryzyka, gdzie może dojść do jakichś dramatycznych zdarzeń, na pewno dzisiaj dotyczy Mołdawii i tzw. Naddniestrza. - Bardzo pilnie obserwujemy, co dzieje się w Mołdawii i może się wydarzyć w Mołdawii lub najbliższym sąsiedztwie także (w związku) z planowanym podpisaniem umowy stowarzyszeniowej z Mołdawią - podkreślił.
Przypomniał, że na szczycie w Brukseli podjęto decyzję o przyspieszeniu podpisania umowy stowarzyszeniowej z Mołdawią. - Ktoś, nie pamiętam kto z naszych partnerów - mam nadzieję, że nie ma zdolności profetycznych - powiedział: "dobrze, żebyśmy zdążyli, żeby tego czasu do czerwca wystarczyło" - zaznaczył premier.
W piątek szef polskiego rządu przed rozpoczynającym się drugim dniem szczytu UE w Brukseli zapowiedział, że do czerwca ma być podpisana umowa stowarzyszeniowa Unii Europejskiej z Mołdawią. - Myślę, że to jest dla Mołdawii sygnał uspokajający, jeśli można dzisiaj mówić o uspokojeniu sytuacji w tamtym regionie - dodał.
Według doniesień medialnych przewodniczący parlamentu Naddniestrza (separatystycznego regionu Mołdawii) Michaił Burła wystosował do szefa rosyjskiej Dumy Państwowej (izby niższej parlamentu) prośbę o stworzenie w nowym ustawodawstwie możliwości przyłączenia tego regionu do Federacji Rosyjskiej. Podstawą przyjęcia miałoby być referendum lub prośba władz separatystycznego regionu.
Samozwańcza republika Naddniestrza, licząca ok. 550 tys. mieszkańców, głównie rosyjskojęzycznych, jednostronnie ogłosiła niepodległość w 1990 r. Pomimo wielu lat międzynarodowych rozmów Naddniestrze nie jest uznawane przez żadne państwo, nawet przez Rosję, która wspiera je gospodarczo, politycznie i utrzymuje tam swoje oddziały nazywane siłami pokojowymi.