Polska daleko za Austrią. Gigantyczna różnica ws. pomocy
Po pierwszych porządkach i ocenieniu strat we własnych domach poszkodowani przez powódź zaczęli masowo zwracać się po pomoc finansową - relacjonują WP urzędnicy zajmujący się obsługą wniosków o pomoc. Tylko w urzędzie Głuchołazach wypełniali i przesyłali wojewodzie kilkadziesiąt wniosków w ciągu godziny.
20.09.2024 | aktual.: 17.12.2024 10:27
- W gruncie rzeczy jestem bezrobotny i bez majątku. Woda zalała towar, muszę wyremontować sklep, trudno określić, ile to wszystko będzie kosztować - mówi Artur, przedsiębiorca z Lądka-Zdroju. Nadal sprząta i usuwa śmieci z zalanego lokalu, jeszcze nie zdążył złożyć wniosku o pomoc dla osób dotkniętych powodzią. Zabierze się do tego tuż po porządkach.
Wtóruje mu właścicielka sąsiedniego biznesu. - Straciłam towar, który nie nadaje się do sprzedaży. Będę musiała wyremontować sklep. Nawet nie wiem, czy 200 tys. zł wystarczy na odbudowę - mówi WP Joanna. Przewiduje, że kłopotem nie będą tylko pieniądze. - W naszym regionie woda zalała hurtownie budowlane. Kiedy dostaniemy pomoc finansową, problemem będzie zakup materiałów potrzebnych do remontu. Już są z tym kłopoty - zwraca uwagę rozmówczyni.
Jak dowiaduje się WP, do urzędów dotarła fala osób, które zgłaszają straty i proszą o pomoc finansową. W Głuchołazach pracownicy ośrodka pomocy społecznej mówią nam o ogromnych potrzebach. - Bardzo dużo osób prosi o informacje przez telefon. W ośrodku wypełniamy i wysyłamy kilkadziesiąt wniosków na godzinę. Widać, jaki jest ogrom strat - mówi urzędniczka.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Powódź 2024. Zaczyna się nowy etap - odbudowa
W piątek samorządowcy z Lądka-Zdroju oraz Stronia Ślaskiego informowali, że część urzędników oraz sołtysi zaangażują się w dystrybucje wniosków o pomoc finansową we wsiach. - Trzeba zadbać i pomóc osobom z mniejszych miejscowości w spełnieniu formalności - tłumaczył w piątek podczas spotkania z dziennikarzami burmistrz Lądka-Zdroju Tomasz Nowicki.
- Wygląda na to, że udzielanie pomocy finansowej idzie sprawnie. Rozmawiałem z kilkoma osobami, które miały już pieniądze na kontach. W innych rozmowach mieszkańcy nie skarżą się na jakieś opóźnienia - powiedział WP Daniel Palimąka, starosta powiatu nyskiego.
Podczas posiedzenia sztabu kryzysowego w piątek rano Donald Tusk zaapelował przyspieszenie procedur wypłat pomocy dla osób dotkniętych powodzią. Okazuje się, że dane o zrealizowanych transferach mocno różniły się w poszczególnych regionach.
W województwie dolnośląskim 684 rodziny otrzymały już zasiłki na łączną kwotę ponad 3 milionów złotych, w opolskim 49 rodzin, w śląskim 185 - informował Tomasz Siemoniak, szef MSWiA. Dodał, że w piątek zaplanowana była wypłata kolejnych 9,5 mln zł.
Pomoc dla powodzian. Jak to wygląda w innych krajach?
Gdy Donald Tusk apelował o usprawnienie pomocy, wyglądało na to, że nasi urzędnicy zostali nieco w tyle. W dotkniętej tą samą powodzą Austrii Kanclerz Karl Nehammer poinformował już, że do miejscowości Dolna Austria trafiło już 45 mln euro z funduszu klęskowego. Austriacki fundusz ma zostać zwiększony do miliarda euro.
Austriackie władze mają inne podejście do udzielania pomocy. Poszkodowani mogą otrzymać sfinansowanie w wysokości od 20 do 50 proc. poniesionych i oszacowanych strat. Wsparcie dla przedsiębiorców wyniesie do 20 - 40 tys. euro.
Nie ma informacji, ile pomocy wypłacono w przygranicznych miejscowościach Czech, gdzie powódź była równie niszczycielska jak po polskiej strony granicy. Czescy powodzianie mogą liczyć na niespełna 73 tys. koron (ok. 12,4 tys. zł) "nadzwyczajnej pomocy".
Szefowie rządów Polski, Słowacji, Austrii i Czech oraz przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen byli obecni na szczycie we Wrocławiu, aby omówić środki ochrony przeciwpowodziowej i odbudowę. Kraje dotknięte przez powódź będą mogły wykorzystać 10 mld euro z Funduszu Spójności. Dla Polski przeznaczone będzie 5 mld euro, czyli około 20 mld zł - przekazała szefowa Komisji Europejskiej.
Czechy otrzymają dwa miliardy euro. "To dobra wiadomość. Po niszczycielskich powodziach musimy naprawiać mosty, drogi, szkoły i dworce kolejowe" - napisał szef czeskiego rządu Petr Fiala w serwisie internetowym X.
Po spotkaniu kanclerz Nehammer wyjaśnił, że Austria uzyska dostęp do 500 mln euro z tego funduszu i że nie jest konieczny żaden finansowy wkład własny samorządu przy projektach odbudowy infrastruktury. Szefowa administracji landu Dolnej Austrii Johanna Mikl-Leitne z ulgą przyjęła taką zapowiedź wsparcia. - Teraz ważne jest również, aby wypłaty pomocy UE szybko dotarły tam, gdzie są potrzebne, a mianowicie bezpośrednio do naszych rodaków, którzy stoją przed gruzami swojego kraju - skomentowała.
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski