Donald Tusk: jesteśmy w momencie przełomowym, jeśli chodzi o Ukrainę
Jesteśmy w momencie przełomowym, jeśli chodzi o sytuację na Ukrainie - ocenił premier Donald Tusk. Premier zadeklarował, że Polska wesprze organizację pomocy humanitarnej dla Ukrainy.
Prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz ogłosił, że w jego kraju odbędą się przedterminowe wybory prezydenckie, że rozpoczyna proces tworzenia rządu jedności narodowej oraz inicjuje powrót do konstytucji z 2004 roku, która ogranicza uprawnienia prezydenta.
Rzecznik MSZ Marcin Wojciechowski poinformował, że Rada Społeczna Majdanu poparła w głosowaniu podpisanie porozumienia ws. rozwiązaniu konfliktu na Ukrainie.
Tusk podkreślił na konferencji prasowej w Sejmie, że celem misji w Kijowie szefów MSZ Polski, Niemiec i Francji było przede wszystkim "zaprzestanie przemocy i rozlewu krwi".
Jak mówił, w czasie negocjacji z prezydentem Wiktorem Janukowyczem "ustalono treść ewentualnego porozumienia z zapisami, które jeszcze dwa tygodnie temu uznane byłyby za pełny sukces demokratycznych sił na Ukrainie". - Mowa tam nie tylko o wcześniejszych wyborach w 2014 roku, ale także o natychmiastowej zmianie konstytucji, natychmiastowym powołaniu rządu jedności narodowej - powiedział Tusk.
Przyznał, że brak wiarygodności prezydenta Janukowycza "będzie wisiał jak ponury cień nad wszystkimi negocjacjami z jego udziałem". Jak ocenił, brak zaufania do prezydenta Janukowycza jest zupełnie oczywisty i zrozumiały. - W tej chwili nie znam nikogo na świecie, kto mógłby mówić, że ma zaufanie do prezydenta Janukowycza - podkreślił.
Tusk zaznaczył, że - zgodnie z intencją liderów opozycji - ważnym zapisem porozumienia z Janukowyczem jest "wielomiesięczna, ale nie później niż do końca lata, praca nad nową konstytucją" oraz wprowadzenie w ciągu 48 godzin konstytucji z 2004 roku.
Premier odniósł się też do informacji, że wysłannik prezydenta Rosji do Kijowa Władimir Łukin, skierowany do pośredniczenia w rozmowach ukraińskich władz z opozycją, w których uczestniczyli też przedstawiciele UE, odmówił podpisania końcowego dokumentu w sprawie uregulowania kryzysu na Ukrainie. - Przedstawiciel Rosji nie jest częścią porozumienia, jego obecność, podobnie jak ministrów europejskich, ma być raczej gwarancją, że układ międzynarodowy będzie naciskał na egzekwowanie tego porozumienia. Ale od początku było wiadomo, że przedstawiciel Rosji to nie jest rzecznik szybkiej demokratyzacji na Ukrainie - powiedział szef rządu.
Premier przekonywał, że jest bardzo ważne, aby Majdan "nie poczuł się opuszczony wtedy, kiedy np. prezydent Janukowycz, albo Rosja uzna za celowe wytwarzanie wrażenia, że to Majdan - radykalny, ekstremistyczny, jest winny temu, że do porozumienia nie doszło". Jak ocenił, "prawdziwa odpowiedzialność za zło dzisiaj na Ukrainie nie spoczywa na Majdanie".
Zaznaczył, że istotną częścią gry o demokratyczną Ukrainę jest taktyka rosyjska. Jak dodał, "prezydent Rosji nie ukrywa, że zrobi wszystko, żeby Ukrainę utrzymać w strefie wpływów rosyjskich".
W ocenie szefa rządu, samo ogłoszenie sankcji przez UE wywarło "otrzeźwiające wrażenie" na wielu politykach rządu Ukrainy i być może powstrzyma to - przynajmniej niektórych - od powrotu do przemocy. Jak dodał, z jego rozmów w ostatnich kilkunastu godzinach z przywódcami europejskimi, a także wiceprezydentem USA, wynika jednoznaczne przekonanie, że opłacało się "inwestować" polski wysiłek w budowanie jednolitego frontu i solidarnego działania całej UE, USA i Kanady ws. Ukrainy.
Temu też - podkreślił szef rządu - służy m.in. też polityka sankcji. Tusk zaznaczył, że niewykluczone, iż kilkadziesiąt godzin trzeba będzie poczekać na efekt rozmów w postaci wpisywania konkretnych nazwisk do objęcia sankcjami.
Premier zadeklarował ponadto, że Polska wesprze organizację pomocy humanitarnej dla Ukrainy. W przyszłym tygodniu premier zamierza spotkać się z przedstawicielami organizacji pozarządowych i kościołów w tej sprawie. Zapewnił, że w ciągu kilkunastu dni Polska będzie gotowa do uruchomienia "niejednorazowej pomocy, jakiej sami doświadczaliśmy w trudnych czasach".
Tusk zapewnił, że polskie szpitale są przygotowane do przyjęcia rannych w wyniku zajść na Ukrainie. Jak poinformował, w piątek dotarło do naszego kraju kolejne 10 poszkodowanych osób.
Zdaniem szefa rządu, polskie zaangażowanie w sprawy ukraińskie to "bezalternatywna i strategiczna inwestycja w polskie bezpieczeństwo". Jego zdaniem, dla bezpiecznej Polski potrzebna jest niepodległa i bezpieczna Ukraina". Premier podkreślił, że kiedy Polacy będą w piątek o godz. 20 zapalali świece "solidarności i ludzkiego współczucia" dla Ukrainy, to będą "budowali na długie, długie lata lepszą niż kiedykolwiek w przeszłości relacje z Ukrainą i Ukraińcami".