Trwa ładowanie...
29-10-2009 23:00

Donald Tusk: jesteśmy dużo bliżej porozumienia ws. klimatu

Premier Donald Tusk ocenił w Brukseli, że kraje UE są bliżej porozumienia w sprawach klimatycznych. Nowe propozycje kompromisu mają paść w piątek rano.

Donald Tusk: jesteśmy dużo bliżej porozumienia ws. klimatuŹródło: PAP, fot: Radek Pietruszka
dprpxi3
dprpxi3

- Porozumienie w sprawie klimatu jest dużo bliżej. Wszyscy właściwie bez wyjątku uznali argumentację nowych krajów, tzn. że nie może być tak, że bogaci płacą mniej, a biedniejsi płacą więcej. Kwestia realnych możliwości płacenia będzie bezdyskusyjnie brana pod uwagę. Nam zależy na tym, żeby to możliwie precyzyjnie zapisać w konkluzjach szczytu. I o to prawdopodobnie będzie jutro główny spór, czy główna debata - powiedział premier dziennikarzom w Brukseli.

- Z reguły później bijemy się o przecinki, kropki, słowa - jak zawsze przy konkluzjach. Ale wydaje się, że przekroczony został punkt graniczny w stronę pozytywną z punktu widzenia Polski - dodał szef polskiego rządu.

Zapewnił, że Polska na szczycie nie wystąpi w roli tzw. troublemakera, czyli kraju sprawiającego kłopoty. - Polska nie będzie państwem, które z wyrzutami sumienia przystąpi do ostatecznej tury rozmowy o zmianach klimatycznych. (...) To nie jest szarża. My niczego egoistycznego dla siebie się nie domagamy - zaznaczył.

Zdaniem Tuska, na szczycie dojdzie do porozumienia, które pozwoli Polsce spokojnie wyjechać z Brukseli, bez obawy, że Kopenhaga może być czymś "zbyt przygniatającym dla Polski". - Tego jestem pewien - dodał.

dprpxi3

Tusk podkreślił, że wiele państw UE ma różnego typu wątpliwości co do kwestii finansowania walki ze zmianami klimatycznymi. Dodał jednocześnie, że "największe kłopoty" - w kontekście klimatycznym - przewiduje z krajami spoza UE. Wymienił w tym kontekście m.in. Stany Zjednoczone, Chiny, Indie. Być może - powiedział - w tej roli wystąpią też Rosja i Ukraina.

- My dzisiaj na Radzie Europejskiej nie rozmawiamy o tym, co będzie w Kopenhadze, tylko z jakim mandatem UE pojedzie na Kopenhagę. Kluczowe jest, żeby w ogóle uzyskać mandat, żeby poszczególne państwa nie rozmawiały w Kopenhadze indywidualnie. Wydaje się, że (...) kwestia zamożności będzie brana pod uwagę wtedy, kiedy będziemy rozmawiali o sposobie podziału zobowiązań. Na jakim poziomie konkretu zapiszemy to w konkluzjach - zobaczymy. Jutrzejszy dzień zdecyduje. Na razie jesteśmy w połowie drogi - powiedział Tusk.

Premier poinformował też, że jeśli chodzi o personalia, o giełdę nazwisk i usytuowanie nowych instytucji, przewodniczącego Rady Europejskiej i wysokiego przedstawiciela, to panuje "cisza jak makiem zasiał" i "nikt na razie się nie wychyla". Prezydent popiera rząd w "twardej postawie"

Prezydent Lech Kaczyński, który przyleciał na szczyt do Brukseli powiedział, że w pełni zgadza się ze stanowiskiem rządu Donalda Tuska. - Popieram rząd w twardej postawie, którą słusznie prezentuje. Z punktu widzenia Polski, która musi się rozwijać, ta sprawa ma zasadnicze znaczenie - powiedział prezydent dziennikarzom.

dprpxi3

- Ta noc będzie niełatwa, ale ja zdaję sobie sprawę z tego, że akurat tutaj rząd przyjmuje postawę bardzo twardą, z którą się zgadzam i którą akceptuję, bo musimy bronić swoich interesów - dodał Lech Kaczyński.

Prezydent uznał, że jest 50% szans na to, że jeszcze przed Kopenhagą przywódcy unijni będą musieli spotkać się na dodatkowym szczycie. - Ja przyjmuję 50 na 50, może 55, że będzie dodatkowy szczyt - powiedział. Prezydent nie chciał przesądzać, czy na konferencję klimatyczną w Kopenhadze UE pojedzie z jednym stanowiskiem.

Lech Kaczyński podkreślił też, że Polska po 1989 roku obniżyła ogromnie emisję CO2. - To jest olbrzymie wyzwanie globalne, nie tylko europejskie. Europa chce być tutaj liderem. Mogę rozumieć ambicje naszych przyjaciół, ale proszę pamiętać, że jest taki 38-milionowy kraj, który na razie po tym roku będzie miał pewnie 60% przeciętnego PKB europejskiego, i że zadaniem tego pokolenia, a także następnych jest to, żeby gonić. Muszą być do tego warunki - argumentował prezydent.

dprpxi3

Z kolei szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski uważa, że w piątek unijnym przywódcom uda się wypracować kompromis. - Porozumienie zawsze jest możliwe, jeśli nasze warunki brzegowe zostaną przyjęte. Wydaje mi się, że jesteśmy na dobrej drodze, bo my nie możemy ustąpić, a nasi partnerzy to wiedzą - powiedział Sikorski.

Stanowisko nowych państw Unii poparł także przewodniczący Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek.

Nowe propozycje kompromisu ws. klimatu - w piątek rano

Pierwszy dzień szczytu Unii Europejskiej w Brukseli zakończył się bez porozumienia między biednymi i bogatymi krajami członkowskimi, jak podzielić koszty wsparcia rozwijających się krajów trzecich w walce ze zmianami klimatycznymi. Na piątek rano eksperci mają przygotować nowe propozycje kompromisu.

dprpxi3

- Jeszcze nie jesteśmy gotowi. Nowe propozycje na stół wyłożymy jutro rano - powiedział premier sprawującej unijne przewodnictwo Szwecji Fredrik Reinfeldt. Zapewnił, że jego ambicją jest przyjęcie w piątek przez szefów państw i rządów na szczycie mocnego mandatu UE na klimatyczną konferencję w Kopenhadze w grudniu br. Jednak wymaga to przezwyciężenia impasu w rozmowach między krajami UE o podziale kosztów wsparcia krajów rozwijających się w walce ze zmianami klimatycznymi. Skupione w koalicji pod wodzą Polski biedniejsze, nowe kraje UE zapowiadają, że nie poprą mandatu na konferencję w Kopenhadze, jeśli nie będzie w precyzyjny sposób ustalone, jakie obciążenia mają ponosić poszczególni członkowie UE w ramach walki ze zmianami klimatycznymi. Polska proponuje, by podstawą był udział w pomocy rozwojowej i zewnętrznych działaniach UE albo dochód narodowy brutto.

Szwedzkie przewodnictwo dotąd nie odpowiedziało na ten postulat Polski i wspierających ją nowych krajów członkowskich. Polscy dyplomaci skarżyli się na szczycie na opór Niemiec, Francji, Wielkiej Brytanii, Danii i Holandii.

Stanowiska bogatych krajów UE, które nie chcą deklarować na szczycie żadnych pieniędzy, nie krył jako jedyny szef włoskiej dyplomacji Franco Frattini. - Podczas bardzo interesującej wymiany zdań przy stole Niemcy, Francja i Włochy poprosiły szwedzkie przewodnictwo, by zadowoliło się wyłącznie jasnym mandatem politycznym w sprawach klimatycznych, bez wykładania na stół kart na starcie negocjacji z innymi krajami - powiedział dziennikarzom.

dprpxi3

Finansowe wsparcie krajów najbiedniejszych i rozwijających się jest konieczne, by w Kopenhadze doszło do globalnego porozumienia o redukcji emisji CO2 po roku 2012, kiedy wygaśnie protokół z Kioto. Potrzeby Komisja Europejska szacuje rocznie na 100 mld euro do roku 2020, co zostało potwierdzone w uzyskanym przez PAP projekcie wniosków końcowych. Według KE, wsparcie z pieniędzy publicznych powinno wynieść 22-50 mld euro, w tym unijna składka miałaby sięgnąć 2 do 15 mld - ile dokładnie, nie wiadomo, bo nie ma tego w projekcie.

Jeśli chodzi o pomoc w latach 2010-2012, to Polska zgadza się tylko na dobrowolne składki, deklarując gotowość wydania 10 mln euro rocznie. W projekcie wniosków końcowych potrzeby są określone na 5-7 mld euro rocznie, w czym UE ma zadeklarować "sprawiedliwy udział, o ile inni kluczowi gracze są gotowi wziąć na siebie porównywalny wysiłek".

Porozumienie komplikuje sprawa nadwyżek uprawnień do emisji pozostałych po obecnym okresie zobowiązań z Kioto. Polska chce utrzymać prawo do sprzedaży tych nadwyżek po roku 2012, bo stawka jest niebagatelna: chodzi o zezwolenia na ok. 500 mln ton CO2, które rząd w Warszawie mógłby za 2,5-3,5 mld euro sprzedać krajom przekraczającym swoje limity z Kioto. Kraje starej Unii, nie mające nadwyżek, są przeciwne ich utrzymaniu. W sprawie tej nie zdołali się porozumieć przed szczytem ministrowie środowiska "27".

- Będziemy próbowali wyjechać z Brukseli z mocnym mandatem na Kopenhagę, by posunąć naprzód światowe negocjacje klimatyczne, które teraz stoją w miejscu - oświadczył Reinfeldt.

dprpxi3
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dprpxi3
Więcej tematów