Donald Tusk ekonomicznym analfabetą?
Na konferencji prasowej 4 listopada premier Donald Tusk wyraził pogląd, że najbardziej kryzys finansowy odczuły, bez wyjątku, kraje spoza strefy euro. Jako przykład podał Islandię i Węgry. Jest to półprawda, dezinformacja – pytanie czy świadoma czy wynikająca z braku wiedzy?
04.11.2008 | aktual.: 24.11.2008 14:44
Fakty są inne. Kryzys mocno odczuły Niemcy, Francja, Austria czy kraje Beneluksu. Kraje te wspomogły banki setkami miliardów euro z pieniędzy podatników, co będzie skutkować albo koniecznością zmniejszenia wydatków budżetowych, albo, co bardziej prawdopodobne, zwiększenia podatków lub deficytu budżetowego. Z tego wynika, że w tych państwach pełne efekty kryzysu dopiero nadejdą.
Faktem jest, że Islandia i Węgry odczuły kryzys bardziej niż kraje strefy euro, ale wiele państw Europy mniej odczuło ten kryzys niż kraje tej strefy – w tym Polska (było co prawda silne, ale chwilowe wahnięcie kursu złotego – nie miało to znaczącego wpływu na naszą sytuację). Albo Pan Donald Tusk o tym nie wie, albo próbuje ogłupić obywateli dla politycznych korzyści swojej partii i wąskiej elity.
Obecny premier będąc jeszcze w opozycji wyraził opinię, że giełda jest najlepszym odzwierciedleniem pracy rządu. Spróbujmy zatem jako wskaźnik potraktować wyniki na giełdach – choć z zastrzeżeniem, że porównanie może się nieco różnić zależnie od indeksu, który weźmiemy pod uwagę z danej giełdy oraz dość dużej zmienności notowań akcji z dnia na dzień.
Także według tego kryterium wcale strefa euro nie wypada najlepiej, wbrew temu co sugeruje Donald Tusk. Biorąc pod uwagę wyniki odpowiednio z ostatniego roku i 6 miesięcy (na 4 listopada, za portalem money.pl) bardzo dobrze wypadają giełdy Szwajcarii (indeks Swiss Market, odpowiednio –28% i –18%) i Wielkiej Brytanii (indeks FTSE 100 – 31% i – 28%). Giełdy Państw strefy euro są sporo lub nawet znacznie gorsze. Dla przykładu giełda Niemiec (indeks DAX – 35% i –28%), Francji (indeks CAC 40 odpowiednio – 38% i – 30%) czy Austrii (indeks ATX – 56% i – 52%). Wyniki giełd innych Państw spoza strefy euro są na porównywalnym poziomie co krajów tej strefy – nawet giełda Węgier ma lepsze wyniki niż Austrii (indeks BUX – 48% i – 38%). Co ciekawe wyniki polskiej giełdy (indeksy: WIG – 54% i – 40% i WIG 20 – 52% i – 39%) są lepsze od Austrii, ale gorsze niż Węgry.
Podsumowując, przynależność do strefy euro nie ma pozytywnego wpływu na gospodarkę – problemy Islandii i Węgier wynikały ze złej polityki ich rządów i przynależność do strefy euro niewiele by zmieniła (inna sprawa czy kraje te spełniłyby wymogi wstąpienia do tej strefy). Co więcej – po poziomie wzrostu gospodarczego w strefie euro widać, że może ona nawet wpływać na ten wzrost negatywnie! Rozwój gospodarek krajów do niej należących wynosi około 2%, a wskutek kryzysu jeszcze osłabnie. Tymczasem rozwój Polski dzięki rozsądniej polityce gospodarczej w ostatnich latach wynosi 4-5%. Wcześniej wzrost był nawet wyższy, ale było to wynikiem usuwania ogromnych zaniedbań i nonsensów okresu komunizmu, a nie świetnego działania władz. Przynależność do strefy euro pomaga osłabiać chwilowe zawirowania, ale to o wiele za mało aby oddać naszą suwerenność w dziedzinie monetarnej Europejskiemu Bankowi Centralnemu z siedzibą we Frankfurcie nad Menem (Niemcy) – a likwidacji złotówki zdają się służyć zawierające nieprawdę
wypowiedzi, jak ta Donalda Tuska.
Filip Stankiewicz