ŚwiatDonald Trump odmalowuje obraz USA w kryzysie i obiecuje rządy prawa i porządku

Donald Trump odmalowuje obraz USA w kryzysie i obiecuje rządy prawa i porządku

• Przemówienie Trumpa było rekordowo długie. Trwało półtorej godziny
• Zapowiedziała je na scenie jego starsza córka Ivanka
• Trump zadeklarował, że chce "znowu uczynić Amerykę silną"
• Potwierdził obietnicę budowy muru na granicy z Meksykiem
• Jako jedyne zewnętrzne zagrożenie dla USA Trump wymienił Państwo Islamskie
• Swoją rywalkę w walce o Biały Dom, Hillary Clinton, oskarżał o korupcję i nazywał "marionetką elit"
• Hasłem przewodnim prezydentury Trumpa ma być: "America First" (Ameryka przede wszystkim)

Donald Trump odmalowuje obraz USA w kryzysie i obiecuje rządy prawa i porządku
Źródło zdjęć: © PAP/EPA | MICHAEL REYNOLDS

22.07.2016 | aktual.: 22.07.2016 10:21

Kandydat Partii Republikańskiej (GOP) do Białego Domu, Donald Trump, przyjął w czwartek partyjną nominację na prezydenta i na konwencji w Cleveland wygłosił przemówienie, w którym obiecał "znowu uczynić Amerykę silną" i poprawić los "ludzi zapomnianych".

W rekordowo długim, trwającym aż półtorej godziny przemówieniu Trump zapowiedział, że w przypadku zwycięstwa wyborczego w listopadzie będzie "prezydentem prawa i porządku", ukróci nielegalną imigrację przez zbudowanie muru na granicy z Meksykiem i wypowie zawarte przez USA wielostronne układy o wolnym handlu, aby zahamować ucieczkę miejsc pracy za granicę.

Przemówienie Trumpa zapowiedziała na scenie jego starsza córka Ivanka, wiceprezeska jego korporacji Trump Organization. W swoim wystąpieniu opowiadała o kandydacie GOP jako ojcu i o swoich doświadczeniach w rodzinnej firmie.

Podkreśliła, że w firmie kobiety nie są dyskryminowane - zajmują wysokie stanowiska i otrzymują te same płace co mężczyźni na równorzędnych stanowiskach. Powiedziała, że Trump przeprowadzi reformy ułatwiające sytuację pracujących poza domem kobiet. Mówiła z naciskiem, że jej ojciec jest obrońcą i rzecznikiem zwykłych ludzi, wbrew opiniom rozpowszechnianym o nim przez jego przeciwników.

Na początku czerwca "Huffington Post" ujawnił, że Donald Trump do swojej kampanii wyborczej zatrudnia głównie mężczyzn: stanowią oni 75 proc. jego sztabu i zarabiają zdecydowanie więcej od kobiet. Podczas gdy mężczyźni na kierowniczych stanowiskach liczyć mogą na wypłaty od 12,5 do 20 tys. dol., kobiety dostają od 7,7 do 11 tys. dolarów.

Trump o imigrantach

- Mam dla wszystkich wiadomość: zbrodnia i przemoc na ulicach wkrótce się skończą. Bezpieczeństwo zostanie przywrócone. Nie może być pomyślności bez prawa i porządku - powiedział, przytaczając rosnące statystyki przestępczości. Położył przy tym nacisk na zabójstwa dokonane przez nielegalnych imigrantów.

Ameryka - mówił Trump - musi przede wszystkim nie dopuścić do imigracji muzułmanów, spośród których głównie rekrutują się terroryści, w tym także uchodźców z Syrii i innych krajów Bliskiego Wschodu.

Walka z terroryzmem islamskim - podkreślał - jest dla USA ważniejsza niż popieranie demokracji na świecie i pomoc w odbudowie upadłych państw. Powiedział, że ogłoszenie przez NATO programu walki z terroryzmem "jest krokiem we właściwym kierunku".

Zwrócił uwagę, że Ameryka musi położyć kres niepotrzebnym - jego zdaniem - wojskowym interwencjom za granicą i skupić się na problemach kraju. Powtórzył żądanie wobec sojuszników USA z NATO, żeby płacili "swój sprawiedliwy udział" we wspólnej obronie.

Hasłem przewodnim jego ewentualnej prezydentury będzie - jak zapowiedział Trump - "America First" (Ameryka przede wszystkim). Jako jedyne zewnętrzne zagrożenie dla USA wymienił Państwo Islamskie.

Najwięcej miejsca w przemówieniu poświęcił sprawie nielegalnej imigracji. - Nie chcemy nielegalnych imigrantów i uchodźców w naszym kraju - powiedział, krytykując propozycję kandydatki Demokratów na prezydenta Hillary Clinton, żeby zwiększyć limit przyjęć uchodźców z Syrii.

- Ja chcę przyjmować tylko tych, którzy popierają nasze wartości i kochają nasz naród - oświadczył Trump.

Potwierdził przy tym znaną z kampanii w prawyborach obietnicę budowy muru na granicy z Meksykiem. - Słuchajcie mnie uważnie. 28 stycznia, gdy złożę przysięgę prezydencką, Amerykanie w końcu obudzą się w kraju, w którym prawo będzie wreszcie przywrócone - powiedział z emfazą.

Zebrani na konwencji delegaci powitali to długotrwałą owacją.

"Czas pokazać, że Ameryka wróciła"

Trump przyrzekł także rewizję lub zerwanie układów o wolnym handlu, takich jak NAFTA (z Kanadą i Meksykiem) czy TPP (z krajami regionu Pacyfiku), które, jak przekonywał, są niekorzystne dla USA i powodują ucieczkę miejsc pracy za granicę.

- Nigdy nie podpiszemy złych układów handlowych. Tu znowu trzeba się kierować zasadą America First. Będziemy zawierać porozumienia z pojedynczymi krajami, osobno. Ale nie z krajami, które nas oszukują - oznajmił.

- Czas pokazać całemu światu, że Ameryka wróciła - silniejsza niż kiedykolwiek! (...) Zaczniemy znowu zwyciężać! - oświadczył na zakończenie.

Nacjonalizm z akcentami populistycznymi

Jego mowa była odstępstwem od zasad Partii Republikańskiej, która popierała zawsze wolny handel, zaangażowanie USA w rozwiązywanie światowych problemów i konfliktów zbrojnych, i na ogół sprzyjała legalnej przynajmniej imigracji - korzystnej dla biznesu, którego GOP zawsze była orędownikiem.

Wystąpienie Trumpa nawiązywało do dawniejszych nurtów w GOP - nacjonalizmu z akcentami populistycznymi i do izolacjonizmu sprzed drugiej wojny światowej. - Amerykanizm, nie globalizm, będzie naszym credo - powiedział kandydat.

Lewicowi komentatorzy zwracają uwagę, że Trump odwoływał się do lęków, frustracji i niezadowolenia Amerykanów strasząc wyborców chaosem, przestępczością i anarchią. Szczególnie krytykuje się jego tyrady przeciw imigrantom i uchodźcom, jako małoduszne.

"Kocham robotników"

Było to kolejne odejście od tradycji - niemal wszyscy kandydaci do Białego Domu, także republikańscy, prezentowali raczej przesłanie wielkoduszne, optymistyczne i pozytywne, akcentując nie podziały i resentymenty, tylko harmonię i jedność społeczeństwa. Komentatorzy oceniają, że przemówienie nie było skierowane do centrowych, wahających się wyborców, lecz do twardej bazy jego elektoratu.

Jedynym wyjątkiem był tu apel do lewicowych wyborców Bernie Sandersa z Partii Demokratycznej, którzy podobnie jak Trump żywią niechęć do układów o wolnym handlu, aby "przyłączyli się" do jego obozu. Służyły też temu obietnice reform w duchu populistycznym, np. odbudowy infrastruktury.

- Zbudujemy nowe tunele, drogi... Stworzy to miliony nowych miejsc pracy - oświadczył Trump. Przyrzekł, że będzie się troszczył o wszystkich "zapomnianych" Amerykanów. Obiecał też obniżki podatków i zmniejszenie regulacji rządowych dla biznesu. Wspominając swego ojca, po którym odziedziczył firmę budowlano-deweloperską, powiedział, że podobnie jak on "kocha robotników" pracujących na budowach.

Mocne słowa o Clinton

Przedstawiając kolejne punkty swego programu, za każdym razem atakował swoją rywalkę w walce o Biały Dom Hillary Clinton albo wytykał zaniedbania administracji prezydenta Baracka Obamy. Byłą sekretarz stanu USA oskarżał o korupcję i nazywał "marionetką elit" obcych krajów, które "przekupują naszych polityków".

W pierwszym sondażu, przeprowadzonym przez telewizję CNN, większość telewidzów odpowiedziała, że przemówienie prezydenckiego kandydata GOP im się podobało.

Na konwencji wyświetlono także film o Trumpie, przypominający jego życiorys i karierę biznesmana.

Źródło artykułu:PAP
Donald Trumpnominacjaprezydent
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (49)