Dokonał zamachu stanu, teraz będzie premierem Tajlandii
Król Tajlandii Bhumibol
Adulyadej zatwierdził na stanowisku szefa tymczasowego
rządu generała Sondhiego Boonyaratkalina, który w nocy dokonał
zamachu stanu - podał państwowa telewizja w Tajlandii.
Zobacz galerię:
Zamach stanu w Tajlandii
Wielu ekspertów widzi w przewrocie kolejny przykład zakulisowej władzy, oszczędnie lecz skutecznie sprawowanej przez monarchę.
W nocy z wtorku na środę czasu lokalnego dowódcy wojskowi obalili premiera Thaksina Shinawatrę. Władzę przejęła Rada ds. Reformy Administracyjnej.
Aby zachować porządek i spokój w kraju, król mianował gen. Sondhiego Boonyaratkalina na stanowisko szefa wojskowej Rady ds Reformy Administracyjnej - podała w komunikacie telewizja. Wszyscy powinni zachować spokój, a urzędnicy państwowi mają odtąd słuchać jego poleceń generała Sondhiego Boonyaratkalina.
Sondhi powiedział, że przez najbliższe dwa tygodnie będzie sprawował urząd premiera do czasu, aż znaleziony zostanie nowy "neutralny i popierający demokrację" lider. Zaznaczył, że tymczasowy gabinet nie będzie u władzy dłużej niż przez roku.
Sondhi poinformował, że wybory powszechne odbędą się najprawdopodobniej w październiku 2007 roku, ponieważ - według niego - "około roku zajmie przygotowanie nowej konstytucji".
Tymczasem w ciągu dwóch tygodni ma zostać przygotowana tymczasowa konstytucja kraju. Generał zaznaczył, że pomimo zmian, do jakich doszło w Tajlandii "polityka zagraniczna i umowy międzynarodowe nie zostaną zmienione".
W następstwie puczu armia ogłosiła stan wyjątkowy w całym kraju, dymisję rządu i unieważnienie konstytucji.
Sondhi w porannym wystąpieniu telewizyjnym zapewnił, że celem wojskowych nie jest długotrwałe rządzenie krajem, lecz przygotowanie gruntu do przekazania rządów społeczeństwu.
W swoim przemówieniu Sondhi oskarżył premiera Thaksina o bogacenie się kosztem kraju, korupcję i nepotyzm. Zakomunikował również, że Thaksin, który w tym czasie uczestniczył w sesji Zgromadzenia Ogólnego NZ w Nowym Jorku, może wrócić do kraju, ale prawdopodobnie stanie przed wymiarem sprawiedliwości. Obalony premier opuścił Nowy Jork, udając się do Londynu.
Gdyby nie przyzwolenie króla, nigdy by nie doszło do tego [przewrotu] - twierdzi Sulak Siwalak, który jest autorem książek poświęconych roli monarchii w Tajlandii.
Do obalenia Thaksina doprowadziła seria błędnych posunięć, które w oczach wielu obserwatorów sprowadzały się do podważania królewskiej władzy - co w Tajlandii, gdzie zachowała ona nimb boskości, traktowane jest jako coś niewybaczalnego - pisze AP.
Autor kontrowersyjnej królewskiej biografii Paul Handley w książce "The King Never Smiles" (Król nigdy się nie uśmiecha) przedstawia władcę jako jednego z głównych autorów rozwoju kraju. Chociaż jako konstytucyjny monarcha Bhumibol Adulyadej nie dysponuje dużą władzą, szanowany jest przez niemal wszystkich za troskę i pomoc, jaką otacza najbiedniejszych poddanych. Od dziesięcioleci odwiedza zapadłe wioski, gdzie realizowane są setki projektów na rzecz rozwoju. Król uważa, że Tajowie i ich przywódcy powinni zachowywać buddyjskie zasady i żyć w prostocie. Rzadko pojawia się na scenie politycznej, ale kiedy to czyni, wszyscy słuchają go i są mu posłuszni.
Od miesięcy w Tajlandii nie ustawały uliczne protesty i wezwania, aby premier ustąpił. Oprócz korupcji i naruszeń prawa wyborczego zarzucano mu doprowadzenie do zaostrzenia muzułmańskiego ruchu oporu na południu kraju, gdzie w ostatnich dwóch latach w aktach przemocy zginęło ponad 1700 ludzi oraz o zdławienie wolności mediów, które cieszyły się opinią jednych z najwolniejszych w Azji.