Dobra zmiana dotknie polską edukację. "Pytanie czy nie pojawią się kolejni Misiewicze"

Jarosław Gowin reformuje szkolnictwo wyższe w Polsce. Eksperci nie mają wątpliwości, że środowisko akademickie wymaga zmian. – Zmiany muszą być przeprowadzone nawet kosztem najsłabszych - twierdzi prezydent jednej z uczelni.

Dobra zmiana dotknie polską edukację. "Pytanie czy nie pojawią się kolejni Misiewicze"
Źródło zdjęć: © PAP | Paweł Supernak

Prawo i Sprawiedliwość kontynuuje reformę polskiej edukacji. Po zmianach w Ministerstwie Edukacji Narodowej Anny Zalewskiej przyszedł czas na szkolnictwo wyższe. Jarosław Gowin nie poszedł za przykładem zmian w sądownictwie i w wolnym tempie przygotowuje nowelizację uchwały. Finał tej akcji planowany jest na 19 września 2017r. w Krakowie, gdzie podczas Narodowego Projektu Nauki ma zostać ogłoszony projekt Ustawy 2.0.

Gowin tymczasem, powoli, co jakiś, zdradza kolejne etapy planowanej reformy. Ta, wedle ostatnich doniesień, ma wzorować się na najlepszych uniwersytetach świata. Obecnie, według prestiżowego QS World University Rankings czołowe cztery miejsca zajmują amerykańskie uczelnie. Wirtualna Polska zapytała specjalistów, co sądzą o działaniach resortu Nauki i Szkolnictwa Wyższego.

W poszukiwaniu amerykańskiego snu

Przede wszystkim zaznaczają, że zmiany są konieczne. Najwyższe miejsce spośród polskich placówek zajmuje Uniwersytet Warszawski, który jest na 411. miejscu. Niewiele dalej jest Uniwersytet Jagielloński, który zajmuje 461. pozycję. – Trzeba przybliżyć polskie uczelnie do rzeczywistości. Ponieśliśmy w przeszłości szereg porażek, ponieważ nie udało się odpowiednio wcześniej wprowadzić zmian. Obecnie stoimy w miejscu, przez co się cofamy – mówi dr Krzysztof Pawłowski, założyciel Wyższej Szkoły Biznesu – National-Louis University w Nowym Sączu.

Jednym z głównych założeń reformy jest odejście od hurtowego przyjmowania studentów. Naprawa systemu ma polegać na wzroście jakości kształcenia i większym udziale w badaniach naukowych i grantach. - Jeśli to prawda, to jako klub Nowoczesna będziemy trzymać kciuki za ten pomysł. Mam pewne obawy o zachowanie autonomii uniwersytetów, bo wiadomo jakie tendencje ma rząd PiS. Nie wiadomo czy nie pojawią się Misiewicze, tym razem we władzach uczelni – tłumaczy Joanna Schmidt, członek sejmowej komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży.

Szkoły jako przemysł

Wątpliwości budzi także kwestia finansowania uczelni. Dotychczas placówki otrzymywały pieniądze w zależności od liczby studentów, co skutkowało obniżeniem poziomu. Według dr Pawłowskiego swoje trzy grosze dołożyły do tego studia zaoczne. – Jeśli chodzi o tę formułę to powinny zostać zlikwidowane. Uczelni w Polsce jest za dużo. Państwo powinno wspierać najlepsze uniwersytety bez względu na to czy są prywatne czy nie - uważa były senator.

Schmidt zwraca uwagę na inną kwestię. – Premier Gowin nie odnosi się do wskaźnika finansowania nauki. Mamy w perspektywie 2-3 lat dojść do 1 proc. udziału w PKB. Tymczasem w roku 2017 przeznaczamy 0,43 proc. PKB na naukę, 8,4 mld zł w tym środki unijne 1,35 mld. Jest to bardzo mało porównując z innymi krajami wysoko rozwiniętymi – wyjaśnia wiceprzewodnicząca Nowoczesnej.

Eksperci podkreślają, jak ważna jest nie tylko inspiracja, ale też wymiana doświadczeń z innymi krajami. – Wiadomo, że nie zbudujemy drugiej Doliny Krzemowej. Przyjeżdżają do nas obcokrajowcy, ale dlatego, że mamy tanie studia. Ponadto nasz dyplom i tytuł honorowany jest na całym świecie. Warto wyrobić sobie także sieć kontaktów – twierdzi dr Pawłowski.

Polska samotną wyspą

Studenci z zagranicy stanowią w Polsce 4 proc. uczących się. – Sukcesem jest 25 proc. Wciąż widać u nas obszary, które wymagają dalszej eksploracji i usunięcia barier. Przykładem jest ruch wizowy i niski odsetek ludzi z Chin – dodaje prezydent WSB.

Międzynarodowe kontakty wpływają również na kolejny element, z którym ma uporać się Ustawa 2.0. Od obecnego roku akademickiego zaczyna działać Narodowa Agencja Wymiany Akademickiej, której zadaniem jest m.in. ściąganie do Polski naukowców z całego świata.

40-latkowie powinni być profesorami. Potem głowa się starzeje. Nie da się tego zmienić
Krzysztof Pawłowski, Założyciel Wyższej Szkoły Biznesu W Nowym SączuKrzysztof Pawłowski

- Internacjonalizacja pozytywnie wpływa na wizerunek uczelni, co stanowi zachętę dla naukowców spoza Polski, aby do nas przyjechać do pracy. Obecna polityka zagraniczna PiS zachęca do wyjazdów – komentuje Schmidt. W przyciągnięciu do naszego kraju specjalistów, kluczową rolę odgrywa też biznes.

Gowin nie naciska z reformą

– Otoczenie prawno-gospodarcze w Polsce jest niestabilne. Przedsiębiorcy nie ufają rządowi PiS i dlatego nie inwestują. Nie pomogą ustawy Gowina o współpracy nauki z biznesem, gdy równolegle Morawiecki, Waszczykowski czy Błaszczak prowadzą nieudolną politykę – kontynuuje posłanka Nowoczesnej.

Opieszałość w działaniach premier Beaty Szydło zarzuca też dr Pawłowski. – System wymaga odwagi polityków. Musi być przeprowadzony nawet kosztem najsłabszych. Trzeba ich poświęcić dla dobra zmian – analizuje były przewodniczący Konferencji Rektorów Uczelni Niepaństwowych.

A jak w tych zmianach mają odnaleźć się studenci? Dr Pawłowski zapewnia, że nie mają się czego bać. – Ambitni i pracowici sobie poradzą. System im pomoże, bez względu na to, że może być mniej miejsc. Nie trzeba wyjeżdżać z kraju. Mamy wysoki poziom scholaryzacji w Polsce, nawet pomimo niżu demograficznego. Damy radę – podsumowuje założyciel Wyższej Szkoły Biznesu.

Źródło: Newseria/PAP/WP.

edukacjareformaJarosław Gowin
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (35)