"Potrzebujemy 42‑43 proc. głosów". PiS zleca ostatnie badania przed wyborami
- Potrzebujemy 42-43 proc. głosów, by utrzymać samodzielną większość w Sejmie - mówią Wirtualnej Polsce ludzie związani ze sztabem wyborczym PiS. Przyznają nieoficjalnie, że w ich wewnętrznych sondażach zyskuje Trzecia Droga, a traci Koalicja Obywatelska.
Wszystkie informacje o wyborach 2023 znajdziesz TUTAJ.
Kilka dni temu, Skarżysko-Kamienna (woj. świętokrzyskie). Z wyborcami i działaczami PiS spotyka się Beata Szydło. Była premier i obecna europoseł od miesięcy intensywnie objeżdża kraj i wspiera macierzystą partię w kampanii.
Szydło - która jest niekwestionowanym autorytetem dla najzagorzalszych wyborców PiS, ale także magnesem dla nieco bardziej umiarkowanych zwolenników partii rządzącej - zdobywa się na dość osobliwy apel do niezdecydowanych.
- No co ci szkodzi człowieku, to tylko cztery lata. Więc na te cztery lata spróbuj, zamknij oczy, zaciśnij zęby, jak nie możesz, i zagłosuj na Prawo i Sprawiedliwość - mówi była szefowa rządu.
"Beata nie pomogła"
Obecni na sali przy Sanktuarium w Ostrej Bramie są nieco zdziwieni przekazem ich liderki. Sztabowcy PiS - mówiąc delikatnie - skonsternowani. Jak można zachęcać obywateli, by zagłosowali na jakąś partię na siłę, z zaciśniętymi zębami i zamkniętymi oczami?
- Ja nie wiem, czy to była głupota, zmęczenie, czy jeszcze coś innego - rozkłada ręce jeden z twórców kampanii PiS.
Współpracownik premiera, krótko: - Beata nie pomogła.
Wpadkę Szydło wykorzystuje opozycja. Filmik z nagraniem byłej premier zalewa sieć i media społecznościowe. "Otwórz oczy, uśmiechnij się i głosuj na Trzecią Drogę!" - namawia z przekąsem Szymon Hołownia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Trzecia Droga rośnie, KO buksuje
Jeden z liderów komitetu wyborczego Trzeciej Drogi (koalicji Polski 2050 z PSL) może mieć powody do optymizmu.
Hołownia i Władysław Kosiniak-Kamysz od tygodnia są regularnie politycznie atakowani przez przedstawicieli obozu władzy i media związane z PiS. Ale to im pomaga.
Po wyborczej debacie organizowanej przez TVP, którą - według większości obserwatorów - wygrał lider Polski 2050, notowania Trzeciej Drogi zaczęły rosnąć i stabilizować się kilka punktów nad progiem wyborczym. O tym, dlaczego wejście formacji Hołowni i Kosiniaka-Kamysza do Sejmu to zła wiadomość dla władzy, pisaliśmy już w Wirtualnej Polsce.
Temat robi się o tyle bardziej interesujący, że - jak dowiedzieliśmy się dziś od źródeł w centrali PiS przy Nowogrodzkiej - nawet w wewnętrznych sondażach zamawianych przez sztab formacji Jarosława Kaczyńskiego Trzecia Droga rośnie. - Potwierdzam, drgnęło im, są nad progiem. Zyskują kosztem Koalicji Obywatelskiej - twierdzi nasz rozmówca z PiS.
Inny przekonuje: - Nadal jesteśmy umiarkowanymi optymistami. Nic nie jest rozstrzygnięte. Z naszych badań wynika, że żeby utrzymać większość w Sejmie, potrzebujemy 42-43 proc. głosów. To jest do zrobienia.
PiS chce "dosklejać" większość
Nasz rozmówca jednak musi brać pod uwagę, że dziś w żadnym sondażu publikowanym w mediach koalicja rządząca nie ma większości mandatów. Ba, w większości nie przekracza liczby 200 mandatów. Trudno zatem byłoby oczekiwać, że wybory przyniosą rezultat skrajnie odbiegający od przedwyborczych szacunków renomowanych pracowni badawczych.
PiS jednak uważa inaczej.
- Te sondaże z reguły nas niedoszacowują. Realnie możemy mieć 220 mandatów i "dosklejać" większość - uważa rozmówca z obozu władzy.
Żeby na ostatniej prostej zmobilizować wyborców, PiS będzie stawiać na znany sobie przekaz: "bezpieczeństwo", "obrona granic", "rozwój Polski lokalnej", "gwarancja świadczeń społecznych". "Frontmanem" ma być premier Mateusz Morawiecki.
- To na nim wisi kampania i to on bierze wszystko na bary. Jak to udźwignie, będzie niekwestionowanym liderem, jeśli nie - to może być jego ostatnia taka kampania - mówi rozmówca z okolic sztabu wyborczego PiS.
Bez Kaczyńskiego nie ma mobilizacji
Z radarów nie zniknie Jarosław Kaczyński, który zakończył objazd województw. Z naszych informacji wynika, że PiS szykuje "duże wydarzenia" na finiszu kampanii w piątek wieczorem, a jednym z nich ma być wiec z udziałem prezesa PiS w Świętokrzyskiem.
- Wiem, że były takie podszepty, że tak powiem, nieżyczliwych osób, żeby prezes się wycofał na koniec kampanii, ale to nie wchodzi w grę. Gdyby lider zniknął, byłby to fatalny i niezrozumiały sygnał dla wyborców - mówi nam współpracownik Jarosława Kaczyńskiego.
Inny polityk PiS dodaje: - Bez szefa nie ma mobilizacji.
A mobilizacja jest kluczem. Zarówno politycy PiS, jak i Koalicji Obywatelskiej, powtarzają: - O tym, kto będzie rządził, może zdecydować nawet kilka tysięcy głosów.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: michal.wroblewski@grupawp.pl