Polska"Do Rzeczy": Rosyjskie trolle zaatakują

"Do Rzeczy": Rosyjskie trolle zaatakują

Czeka nas kolejna odsłona wojny informacyjnej - uważają ludzie kontrwywiadu i eksperci zajmujący się tą problematyką. Okazją będą zmiana rządu w Polsce i późniejsze przyjęcie syryjskich uchodźców - czytamy w tygodniku "Do Rzeczy".

"Do Rzeczy": Rosyjskie trolle zaatakują
Źródło zdjęć: © Fotolia | Zerophoto

Polityczny przełom, jaki nastąpił w Polsce po październikowych wyborach parlamentarnych, oraz problem, z którym Polska będzie musiała się zmierzyć w niedługim czasie – niezadowolenie społeczne związane z lokacją arabskich uchodźców. To wszystko zostanie wykorzystane przez rosyjskie służby do prowadzenia medialnej, informacyjnej wojny w Polsce i przeciw Polsce. – Aktywność prorosyjskich trolli w polskiej cyberprzestrzeni, którą również wielu dziennikarzy zauważało w okresie wojny na Ukrainie, nie została wygaszona – mówi wysoki rangą oficer Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. – Widzimy pewną aktywność tych środowisk związaną z udziałem Rosji w sprawie Syrii i poważnie bierzemy pod uwagę jej wzrost w Polsce w najbliższym czasie.

Cywilny kontrwywiad niewiele chce powiedzieć w tej sprawie i zasłania się przepisami o ochronie informacji. – Prowadzimy działania w zakresie rozpoznawania i zwalczania zagrożeń godzących w bezpieczeństwo naszego kraju, w tym wynikające z aktywności rosyjskiej. A uzyskiwane drogą operacyjno-rozpoznawczą informacje są na bieżąco analizowane. Przetwarzamy je i przekazujemy właściwym odbiorcom – ucina płk Maciej Karczyński, rzecznik ABW.

Ludzie związani ze służbami specjalnymi, z którymi rozmawiało "Do Rzeczy", nie mają żadnych wątpliwości, że należy się liczyć z kolejną batalią w rosyjskiej wojnie informacyjnej. – Zastanawianie się, czy Rosja wykorzysta zmianę rządu i sprawę lokacji uchodźców w Polsce, jest bardzo naiwne. Pytanie więc nie "czy", ale "w jaki sposób" – uważa płk Andrzej Kowalski, były szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego i autor książki "Rosyjski sztylet", szeroko ukazującej działania rosyjskich "nielegałów". – Analizując dotychczasowe działania strony rosyjskiej w tym zakresie, nie mam wątpliwości, że będzie to bardzo sprawna dezinformacja podparta próbami rozgrywania wewnętrznych problemów w Polsce - dodaje.

Jaki będzie cel rosyjskiego uderzenia propagandowego? Po pierwsze - i to dla Rosjan będzie najważniejsze - ochrona działających w Polsce ludzi związanych z rosyjskimi służbami, po drugie zaś, ukazanie słabości struktur NATO i UE, a przy tym słabości nowego rządu oraz jego służb jako nieradzących sobie z ewentualnymi zagrożeniami.

Zasiać wątpliwość

Część ekspertów uważa, że przygotowania do kolejnej wojny informacyjnej Rosja już zaczęła. Chodzi o sprawę wycieku numerów telefonów polskich żołnierzy. "Nasz Dziennik" ujawnił, że Służba Kontrwywiadu Wojskowego i prokuratura prowadzą śledztwo w sprawie tajemniczych telefonów. Miało je odebrać co najmniej kilka tysięcy żołnierzy i cywilnych pracowników armii. Na ekranach wyświetlał się numer jednego z rosyjskich operatorów. Było to krótkie połączenie, najprawdopodobniej mające skłonić abonenta do płatnego oddzwonienia. Do tej pory nie wiadomo, jak Rosjanie zdobyli dane ze strzeżonej bazy numerów wojskowych.

– Trudno oceniać, czy była to akcja hakerska, czy próba działania mającego wykazać, że system bezpieczeństwa w polskim wojsku nie działa, i pokazać, że Rosjanie są w stanie zdobyć również i takie informacje – komentuje płk Kowalski. – W tej sprawie niezbędne byłoby zdecydowane stanowisko szefa MON lub szefa SKW. Niestety takiego brak – dodaje.

Rzeczywiście, wiele wskazuje na to, że resort obrony w tej sprawie jest bezradny i gra już tylko na czas, usiłując przewlec tę kwestię do czasu zmiany rządu. "Wyjaśniamy sprawę" – odpowiedział nam na Twitterze płk Jacek Sońta, rzecznik MON.

Trafić do młodych

Zdaniem dr. Dominika Smyrgały z Collegium Civitas, eksperta ds. bezpieczeństwa, prowadzona przez Rosję wojna informacyjna w Polsce trwa cały czas, różna jest tylko jej intensywność. – W jednych okresach prowadzi się działania aktywne, przeważnie dezinformację, w innych przygotowuje się ją oraz bada informację zwrotną, tzn. jak odbiorca, czyli polityk lub społeczeństwo, reaguje na serwowany mu przekaz – objaśnia dr Smyrgała. – Ponadto pamiętajmy, że ostatnie wypowiedzi strony rosyjskiej nt. zwrotu wraku Tu-154M (wrak to nie suwenir itp. – przyp. red.) również niosą wyraźny przekaz kształtujący świadomość.

Jednym z narzędzi w rosyjskiej wojnie propagandowej są finansowane przez rosyjskie władze – pośrednio lub bezpośrednio – portale internetowe. Oficjalnie tubą Kremla jest przygotowywany po polsku Sputnik, zamieszczający m.in. publikacje polskich autorów związanych ze skrajną lewicą lub środowiskami dawnej komunistycznej PZPR. Tylko w ostatnich dniach można było na nim przeczytać, że Polska pod rządami PiS będzie krajem pomników i konfliktów o przyczyny katastrofy smoleńskiej, że nie znajdzie w Europie przyjaciół przeciw Rosji, i że kraj zalali emigranci z Ukrainy. –

Czy Polska jest w stanie skutecznie walczyć z Rosją w wojnie informacyjnej? Do tej pory rządzący nie stworzyli w służbach polskiej cyberarmii ani też grupy własnych trolli, które mogą przeciwdziałać dezinformacji medialnej.

Wojciech Wybranowski

Źródło artykułu:Do Rzeczy
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (74)