"Do Rzeczy": Polityczna ręka nad mediami
Obecna Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji kończy swoje urzędowanie w nie najlepszej atmosferze. Polityczne decyzje zarzucają jej nie tylko TVP, lecz także prywatni nadawcy To najdłużej urzędujący skład Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji w historii i chyba jedyny, który ma szansę dotrwać do końca sześcioletniej kadencji. Chociaż i to nie jest przesądzone. Formalnie bowiem kadencja członków KRRiT upływa na początku sierpnia, jednak ich odwołanie może nastąpić wcześniej – gdy zostanie przyjęta nowa ustawa medialna lub gdy Sejm, Senat i prezydent odrzucą sprawozdanie Krajowej Rady za poprzedni rok. Zostało ono już przesłane do parlamentu.
Krajowa Rada kończy swoją kadencję w nie najlepszej atmosferze. Składa się na nią z jednej strony konflikt z Radiem RMF FM w sprawie przedłużenia koncesji, a z drugiej – raport dotyczący „Wiadomości”, który został odebrany jako jawne opowiedzenie się po jednej ze stron w politycznym sporze. W połowie kwietnia Radio RMF FM tuż przed serwisami informacyjnymi zaczęło nadawać na swojej antenie komunikaty o problemach, jakie napotyka radio ze strony KRRiT w związku ze złożeniem wniosku o przedłużenie koncesji. RMF uważa, że rada celowo zwleka z podjęciem decyzji. Akcja informująca o kłopotach RMF z Krajową Radą pojawiła się także w prasie. „Dziś w trakcie toczącego się procesu rekoncesyjnego RMF FM znów staje w obliczu niesprawiedliwego traktowania przez KRRiT, obsadzoną, podobnie jak przed laty, nominatami PO, SLD i PSL, którzy próbują wykorzystać radio w toczącym się sporze politycznym” – brzmiał fragment komunikatu. Jest w nim mowa także o tym, że „działania KRRiT motywowane są przesłankami pozaustawowymi i
nie wynikają z przyczyn merytorycznych”. Ze strony radia pojawia się także obawa, że Krajowa Rada prowadzi własną grę polityczną. – Wiadomo, że w niedługiej perspektywie pojawi się nowa rada powołana przez PiS. Obawiamy się, że obecna rada, tworząc wrażenie jakichś wątpliwości, niedookreśloności, próbuje zastawić pułapkę zarówno na RMF, jak i nową radę oraz sprowokować konflikt – tłumaczy „Do Rzeczy” Kazimierz Gródek, prezes Grupy RMF. Krajowa Rada uznała zarzuty o politycznych motywacjach za „ szczególnie niedopuszczalne”, a całą akcję RMF za „nieuprawniony nacisk” na swoją niezależność. – Koncesja dla RMF FM upływa w 2018 r. Nadawca może spokojnie spać, myśląc o przyszłości. Nie widzę powodu do nerwowości – tłumaczył przewodniczący Krajowej Rady Jan Dworak. Skoro koncesja upływa dopiero w 2018 r., a w KRRiT trwa procedura sprawdzająca wniosek RMF FM, skąd obawy stacji, że coś jest nie tak? – Ponieważ uchwała w sprawie naszego konkurenta (Radia Zet) została podjęta szybko, sprawnie i bezboleśnie bodaj po
trzech tygodniach od daty złożenia wniosku. Tymczasem w przypadku RMF odbywały się kolejne posiedzenia, a sprawa była przesuwana i przesuwana. RMF nigdy nie było pupilem rady, ale tutaj mamy do czynienia z jaskrawą dyskryminacją – mówi Gródek. – Zgodnie z prawem wniosek musi być złożony najpóźniej rok przed wygaśnięciem koncesji. Mając na względzie, że tego rodzaju biznes wymaga długoterminowego planowania, trudno uznać, aby nasz wniosek został złożony jakoś specjalnie pospiesznie – dodaje. Na razie RMF FM zawiesiło swoją akcję informacyjną i czeka na rezultat monitoringu, który zleciła Krajowa Rada w związku z całą sprawą.
KRRiT weszła też w ostry spór z TVP. Zleciła bowiem raport na temat programów informacyjnych, którego celem była ocena „Wiadomości” TVP po zmianie kierownictwa. Objął on osiem wydań „Wiadomości” TVP, „Faktów” TVN i „Wydarzeń” Polsatu. Jednak tylko „Wiadomości” zostały w nim poddane analizie jakościowej. Autor raportu prof. Maciej Mrozowski z SWPS (pomagała mu też doktorantka) uznał, że nadawcy niepubliczni „mają pełną swobodę w zakresie kształtowania treści i formy dziennikarskiego przekazu”, wobec czego nie będzie ich oceniał. Wnioski, do jakich doszedł, były dość przewidywalne, zwłaszcza że prof. Mrozowski już dwa tygodnie po zmianie we władzach TVP nazwał ją „dworską telewizją lizusowską”. Z raportu wynikało więc, że „Wiadomości” stały się nieobiektywne, stronnicze, odgórnie sterowane, partyjne, a do tego nieprofesjonalne. Telewizja publiczna zareagowała ostrym oświadczeniem: „Powiązana z dzisiejszą opozycją polityczną Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji wykorzystała końcówkę swojej niechlubnej kadencji
do brutalnego, motywowanego wyłącznie politycznie, ataku na obecne władze Telewizji Polskiej. Bierność KRRiT w obecnym składzie wobec działań poprzednich władz i jej przyzwolenie na deptanie wolności słowa, prawa do informacji i przede wszystkim bezstronności mediów publicznych, skompromitowały to gremium i odebrały mu moralne prawo do zabierania głosu w imię rzekomej troski o zachowanie zasad etyki dziennikarskiej”.
Rzeczywiście trudno sobie przypomnieć, by równie skrupulatnie KRRiT pochylała się nad „Wiadomościami” czy innymi programami informacyjnymi TVP w ostatnich sześciu latach. Co zresztą specjalnie nie dziwi, biorąc pod uwagę to, że wcześniej to Krajowa Rada sama wybierała rady nadzorcze publicznego radia i telewizji, a następnie zatwierdzała ich zarządy. KRRiT od 2010 r. tworzą nominaci trzech partii: Platformy Obywatelskiej (Jan Dworak, Krzysztof Luft), SLD (Witold Graboś, Sławomir Rogowski) i PSL (Stefan Pastuszka). To oni w 2011 r. przeprowadzili konkursy do rad nadzorczych mediów publicznych, które okazały się fikcją i utrwaliły upartyjnienie mediów. Najlepiej świadczy o tym fakt, że po wysłuchaniu wszystkich kandydatów zamiast natychmiastowego wyłonienia najlepszych z nich, przez kilka miesięcy trwały partyjno-polityczne targi dotyczące podziału miejsc między PO, SLD i PSL. Kiedy partiom udało się osiągnąć porozumienie, tak „odpolitycznione” rady nadzorcze powołały równie „odpolitycznione” zarządy. Zarządy,
które musiała zatwierdzić Krajowa Rada. I tak w zarządzie TVP zasiedli: Juliusz Braun, były polityk Unii Demokratycznej i Unii Wolności oraz doradca w Ministerstwie Kultury w rządzie PO, a także Marian Zalewski, wiceminister rolnictwa z ramienia PSL, oraz Bogusław Piwowar, reprezentujący związane z SLD stowarzyszenie Ordynacka, dobry znajomy Roberta Kwiatkowskiego. – Odpolitycznienie mediów się nie udało. Należałoby podjąć na nowo dyskusję na temat ustawy medialnej w oparciu o projekt twórców – przyznał wówczas w przypływie szczerości przewodniczący Jan Dworak. Nie przeszkadza mu to dziś załamywać rąk nad tym, jak media publiczne upolitycznia PiS. – Telewizja Polska stała się telewizją rządową, a „Wiadomości” są tubą propagandową obozu rządzącego – mówił niedawno w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej”. KRRiT, która chętnie recenzuje dziś każde posunięcie nowych władz TVP, do decyzji ich poprzedników podchodziła pobłażliwie. Gdy w publicznej telewizji przesunięto ponad 400 pracowników do zewnętrznej firmy Leasing
Team, NIK uznała tę operację za „groźny precedens”, protestowały Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich i Europejska Federacja Dziennikarzy, telewizyjni związkowcy i pracownicy TVP, a Dworak stwierdził: – To rzeczywiście nienormalna sytuacja, biorąc jednak pod uwagę sytuację finansową TVP był to krok ryzykowny, ale dopuszczalny. Za to zwolnienia w TVP przeprowadzone przez obecny zarząd nazwał „bezprecedensowymi”.
Głośna była też odmowa w 2012 r. fundacji Lux Veritatis (nadawca telewizji Trwam) przyznania koncesji. Członkowie Krajowej Rady utrzymują, że fundacja nie spełniała wymogów finansowych, i powołują się na decyzję Naczelnego Sądu Administracyjnego, który oddalił skargę Lux Veritatis na tę decyzję. – Spełnialiśmy wszystkie wymogi ustawowe: programowe, techniczne i formalne. Tego nie można było zakwestionować. Przy wiarygodności finansowej Krajowa Rada nie ustaliła, wedle jakich kryteriów będzie ją oceniać. Posłużyła się 99 bliżej nieokreślonymi „parawskaźnikami”, stosując je wybiórczo do poszczególnych wnioskodawców w zależności od potrzeby uzasadnienia decyzji – do jednych dla uzasadnienia decyzji pozytywnej, do innych negatywnej – tłumaczyła w wywiadzie dla „Do Rzeczy” Lidia Kochanowicz, dyrektor finansowa fundacji Lux Veritatis. Ostatecznie TV Trwam koncesję na nadawanie cyfrowe dostała w kolejnym konkursie KRRiT w 2013 r. Nowa ustawa o mediach narodowych, którą chce wprowadzić PiS, ograniczy kompetencje
KRRiT i sprowadzi ją wyłącznie do roli regulatora rynku medialnego. Powoływać władze mediów publicznych będzie Rada Mediów Narodowych. A wśród rozpoczynającej się właśnie dyskusji na temat zmian w konstytucji z pewnością powróci pomysł, by Krajową Radę całkiem z niej wykreślić.
Kamila Baranowska
Polecamy najnowszy numer "Do rzeczy", który jest już w kioskach