Polska"Do Rzeczy": Najtrudniejszy egzamin PiS

"Do Rzeczy": Najtrudniejszy egzamin PiS

Nowy rząd będzie musiał się nauczyć współpracować zarówno z prezydentem, jak i prezesem partii. Aby pozostać przy władzy, Beata Szydło nie może pozwolić na podważanie jej autorytetu - pisze Piotr Semka w tygodniku "Do Rzeczy".

"Do Rzeczy": Najtrudniejszy egzamin PiS
Źródło zdjęć: © Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta

20.11.2015 | aktual.: 20.11.2015 19:10

Jarosław Kaczyński jest wielkim wygranym ostatniego roku. Nawet wrogo wie niechętnie przyznają, że tym razem przygotował mistrzowską partię szachów i sprawnie wydobył się z dołka po klęskach lat 2010–2011. Anglicy wymyślili słowo "kingmaker" – twórca królów. Kiedyś tego określenia używano w stosunku do Lecha Wałęsy, a w tym roku idealnie pasuje do lidera PiS. To on dał szansę Andrzejowi Dudzie i Beacie Szydło, którzy z tego umiejętnie skorzystali.

Każdy sportowiec wie, że sukces zwiększa oczekiwania i ciężar odpowiedzialności za wyniki kolejnych pojedynków. Tak samo też będzie z Kaczyńskim, jeśli w trójkącie władzy: PiS - rząd - prezydentura wszystko będzie działało jak w szwajcarskim zegarku, to jego prestiż jeszcze bardziej wzrośnie. Jeśli jednak w obozie PiS wybuchać będą konflikty, to on będzie za nie obciążany.

Przez ostatnie15 lat wszystko w partii kręciło się wokół braci Kaczyńskich, a po Smoleńsku już tylko wokół Jarosława. Jego niechęć do kogoś eliminowała polityka z partii lub spychała go na dalszy plan. Partia przyzwyczaiła się do tego modus operandi. Wszyscy, którzy chcieli dostać miejsce na listach, wiedzieli, że trzeba dotrzeć osobiście do prezesa lub zyskać przychylność tych, z których opinią prezes się liczy.

W nowym układzie władzy już tak być nie musi. Być może dlatego starzy wiarusi zakonu PC do ostatniej chwili namawiali Kaczyńskiego, by zlekceważył wyborcze obietnice i sam objął premierostwo. To sposób myślenia ludzi, którzy chcą, by wszystko nadal trwało według dawno ustalonych i wygodnych dla nich schematów. Pytanie: Czy Kaczyński przy swoim doświadczeniu zrozumie, że tamten stosunkowo prosty model rządzenia nie przystaje do nowej sytuacji politycznej? I czy będzie umiał przyzwyczaić się do samoograniczenia własnej wszechwładzy?

Duda już dziś ma, a Szydło niedługo będzie miała własne polityczne drużyny - każda ze swoją hierarchią celów, zamierzeń i ambicji. Kiedy pojawi się konieczność obsadzenia setek stanowisk w kancelarii premiera, ministerstwach i urzędach wojewódzkich, ambicje urosną jak na drożdżach. Czy Kaczyński będzie osobą przywołującą do porządku członków PiS, a może rozwiązywanie konfliktów pozostawi Beacie Szydło?

Kaczyński ma raczej pesymistyczną wizję natury ludzkiej. W ciągu ostatnich 25 lat miał okazję napatrzeć się na ambicjonerów i intrygantów. Jego zastrzeżenia wobec niektórych osób (np. Kazimierza Marcinkiewicza) często po czasie okazywały się słuszne. Niekiedy jednak politycznym konfliktom można było zapobiec, tak jak w przypadku Ludwika Dorna, który słusznie przestrzegał choćby przed nominacją Janusza Kaczmarka na szefa MSWiA w 2007 r. Teraz błędne poparcie jednej czy drugiej osoby w konflikcie wewnątrz gabinetu Beaty Szydło może skłócić rząd. Chociaż Kaczyński pokazał ostatnio, że potrafi odsunąć na bok dawne urazy. Dowodem na to jest choćby nominacja ministerialna dla Zbigniewa Ziobry czy poparcie Adama Bielana w wyborach do Senatu.

Nowy rząd nie może lekceważyć szefa partii, bo to Kaczyński jest dla wyborców PiS gwarancją właściwego kursu nowej ekipy. Już dziś wielu z nich daje liderowi PiS zielone światło dla zmian w rządzie, jeśli Beata Szydło nie da sobie rady. Tyle że Kaczyński musi wiedzieć, że taka zmiana rządów byłaby porażką wizerunkową jego partii. Prezes PiS na razie może wszystko, ale właśnie dlatego nie może sobie pozwolić na to, by jego udział w procesach politycznych był zbyt widoczny.

Szydło nie taka słaba

Spróbujmy teraz zastanowić się nad pozycją Beaty Szydło. Wciąż nie wiemy, jak sobie poradzi w roli premiera, ale już widać, że dzięki poważnym wyzwaniom jest dziś sprawniejszym politykiem. W ciągu roku przeszła metamorfozę – od dość nudnej ekspertki do kandydatki na premiera – i dziś zaskakuje tych, którzy jej nie doceniali. Jej przemówienia po obu debatach w TVP były bardzo dynamiczne. Córka górnika pokazała wówczas charyzmę.

Jeśli jednak Beata Szydło popełni jakiś poważny błąd, to nikt jej nie będzie bronił. W każdym innym przypadku odwołanie jej nie będzie łatwe. A już na pewno nie spowoduje go byle kaprys prezesa. W nowym rozdaniu atrakcyjne funkcje otrzymali obaj liderzy dwóch dużych frakcji Zjednoczonej Prawicy. Jarosław Gowin polubi zapewne prestiżową funkcję wicepremiera, a Zbigniew Ziobro cenić będzie niżej postawioną, ale doskonale odpowiadającą jego ambicjom funkcję ministra sprawiedliwości. W interesie zarówno Gowina, jak i Ziobry jest to, aby rząd Beaty Szydło przetrwał cztery lata. A głosy ich frakcji są na razie niezbędne dla utrzymania przez PiS większości. Oczywiście można przypuszczać, że Kaczyński będzie próbował przyciągnąć do siebie posłów Kukiza, PSL i PO, ale to zadanie na najbliższe miesiące. Im dłużej ten rząd będzie trwał, tym silniej jego członkowie będą przywiązani do swoich resortów.

Beata Szydło szybko stanie przed zadaniem posiadania pełnej kontroli nad swoim gabinetem. Musi ostro reagować na próby podważania swojego autorytetu. Jeśli pozwoli na to, by choć raz ktoś coś przeforsował, powołując się na poparcie Kaczyńskiego, to jej władza będzie coraz słabsza. Kiedy dowiedzie, że nie jest szefem rządu na chwilę, jej pozycja się wzmocni.

Wiele będzie zależeć od harmonijnej współpracy z wicepremierem Piotrem Glińskim, który może pomóc łagodzić spory kompetencyjne między resortami.

Wyraźne w rządzie Szydło będą podziały generacyjne. Młodzi fachowcy, tacy jak Mateusz Morawiecki, Paweł Szałamacha czy Konrad Szymański, mają więcej wspólnego ze sobą niż z politykami z zakonu PC – Janem Szyszką, Krzysztofem Jurgielem czy Krzysztofem Tchórzewskim. Czy uda im się porozumieć i zgodnie pracować?

Do kancelarii premiera, ministerstw i urzędów wojewódzkich wejdą w najbliższych tygodniach setki ludzi, którzy albo byli u władzy bardzo dawno, albo nigdy jej nie sprawowali. Wokół nich pojawią się dziesiątki lobbystów z pochlebstwami i sugestiami uzyskania najrozmaitszych korzyści majątkowych. PiS-owscy wyborcy wybaczą wiele, ale nie zapomną prywaty i korupcji. Szydło musi pamiętać o tym każdego dnia.

Prezydent może najwięcej

Spójrzmy wreszcie na ośrodek prezydencki. W porównaniu z władzą Beaty Szydło i Jarosława Kaczyńskiego Andrzej Duda ma mocniejszą pozycję. Ma przed sobą ponad czteroletnią kadencję i nie musi bać się przedterminowego zakończenia swojej misji. To Andrzej Duda powołuje premiera. Jarosław Kaczyński podkreślał, że gospodarz Pałacu Prezydenckiego był w pełni informowany o tworzeniu rządu. Nawet najlepiej poinformowani dziennikarze nic nie wiedzieli o tych konsultacjach. Ta szczelność informacyjna dobrze świadczy o Kancelarii Prezydenta.

Prezydent może odegrać ogromną rolę, sygnalizując zawczasu premier Szydło zauważone błędy. Może też dyskretnie łagodzić ewentualne napięcia między najważniejszymi organami państwa. Wiele wskazuje na to, że Andrzej Duda przejmie kierownictwo w polityce zagranicznej, w której musi koordynować swe działania z szefami MSZ, MON i ministrem ds. europejskich. Nie zmartwi to Beaty Szydło, która czuje się niezbyt pewnie w kwestiach polityki międzynarodowej. Pałac Prezydencki będzie też miał ambicję koordynowania polityki obronnej. Antoni Macierewicz będzie musiał koordynować swoje projekty z Biurem Bezpieczeństwa Narodowego. Jeśli obie strony nauczą się sprawnej kooperacji, to wiele zaniedbanych spraw dotyczących choćby bezpieczeństwa może zostać rozwiązanych.

Obóz PiS staje przed ogromną szansą. Może nauczyć się sprawnego i efektywnego rządzenia. W latach 2006–2007 koordynacja była łatwiejsza, bo premierem był lider rządzącej partii, a prezydentem jego brat. Teraz Andrzej Duda, Jarosław Kaczyński i Beata Szydło stają przed egzaminem ze współpracy. PiS musi przejść od partii jednego człowieka do gry zespołowej.

Nowy numer "Do Rzeczy" od poniedziałku w kioskach

Źródło artykułu:Do Rzeczy
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (459)