Do pierwszej matury zostały niecałe 24 godziny. "Stres rośnie"

Kilkoro maturzystów opowiedziało nam jak wygląda, jedyna taka w życiu, przedmaturalna majówka i jak się czują na ostatniej prostej przed egzaminami.

Do pierwszej matury zostały niecałe 24 godziny. "Stres rośnie"
Źródło zdjęć: © PAP
Karolina Rogaska

Stres, zmęczenie czy pełen luz? Każdy z maturzystów inaczej przeżywa zbliżające się matury. Jedni wiedzą, że ulga przyjdzie tuż po wyjściu z sali egzaminacyjnej, innym stres odpuści dopiero wtedy, kiedy ogłoszą wyniki. Poznajcie ich historie.

Victoria, Warszawa

Obraz
© Archiwum prywatne

Najchętniej siedziałabym w bibliotece. Zazwyczaj uczę się w tej na Koszykowej lub w BUW’ie. W obu miejscach mam idealne warunki do wkuwania: ciszę i spokój. Niestety, i jedna, i druga są teraz zamknięte, więc jestem skazana na naukę w domu. Nie przepadam za tym. Ale skoro już muszę to zamykam się w pokoju mamy i odcinam od świata.

Najlepiej myśli mi się nocą, więc będę siedzieć do późna. Nie lubię ani kawy, ani energetyków. Wolę wspomagać się tabletkami z guaraną i kofeiną. Jakoś trzeba przetrwać. Teraz robię powtórki z matematyki i polskiego, bo z nich będą najbliższe egzaminy. Potem czeka mnie jeszcze rozszerzona geografia i angielski. Czy to dobrze, że pogoda średnia? Nie robi mi to różnicy. Czy deszcz, czy upał to na jedno wychodzi, jak człowiek ma w głowie tylko naukę.

Maciek, Zabrze

Obraz
© Archiwum prywatne

Moim priorytetem jest piłka nożna, więc samą maturą nie przejmuję się tak bardzo. Gram w Górniku Zabrze. Później i tak raczej nie będę miał czasu na studia, więc nie ma tego nacisku, że muszę zdać egzaminy z super wynikiem. Najważniejsze, żeby były zaliczone.

Majówka nie różni się niczym od tego jak spędzałem większość dni w ostatnich miesiącach. To znaczy: rano trening, wieczorem nauka. Przez te kilka dni będę kładłem nacisk na język polski, przypominanie sobie lektur. Wszystko zdaję w podstawie, poza matematyką – coś musiałem wziąć na rozszerzeniu, a w matmie czuję się pewny.

Ula, Kraków

Obraz
© Archiwum prywatne

W tym roku majówkę spędzam w Pińczowie. Moja rodzina ma tu dom. Obok jest sad i kawałek lasu. Uczę się i dotleniam. Przy lepszej pogodzie pakuję jedzenie do koszyka, biorę koc i powtarzam polski rozłożona na trawie.

Zdarzało mi się już przyjeżdżać tu na majówkę, więc pod tym względem jest podobnie. Tylko teraz trochę więcej stresu i mniej czasu dla znajomych. Myślę nad dwoma kierunkami studiów: filologią szwedzką lub komparatystyką. Te drugie studia polegają na porównywaniu polskich utworów literatury z twórczością innych krajów.

Julia, Warszawa

Obraz
© Archiwum prywatne

Nie da się ukryć - tuż przed maturą poziom stresu rośnie. Próbuję go łagodzić tłumacząc samej sobie, że przecież uczyłam się od dłuższego czasu. I że właściwie na każde zadane pytanie będę umiała coś odpowiedzieć. Na rozszerzeniu będę zdawała historię, polski i angielski. Chciałabym się dostać na studia związane z marketingiem medialnym.

W majówkę trudniej jest przysiąść i się skupić, bo jednak te dni kojarzone są z odpoczynkiem. A tu czekają notatki i książki… Nie daję się jednak zwariować i pozwalam sobie na relaks. Ten ostatni dzień to rzeczywiście tylko książki, ale w poprzednie znajdowałam czas na znajomych. Starałam się zachować zdrową proporcję: rano lub w południe nauka, potem wyjście na kolację czy spacer. Nie da się przecież uczyć non stop.

Za wszystkich maturzystów trzymamy kciuki i życzymy powodzenia.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
naukastudiamajówka
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (18)