Do ogródka wjechali saperzy. Bomba była tam od zawsze
Małżeństwo, które trzymało starą minę morską jako przyciągający oko element ich ogrodu, po interwencji saperów i detonacji bomby, stwierdziło, że czują się, jakby utracili starego przyjaciela. Militarny element, który przejęli wiele dekad wcześniej wraz z zakupem domu, był ich dumą. Żyli w przekonaniu, że to atrapa.
Ministerstwo Obrony Wielkiej Brytanii wydało oświadczenie, w którym informuje, że 30 listopada saperzy z oddziału Ashchurch 11 EOD&S Regt RLC, działając na zlecenie policji Dyfed-Powys, interweniowali w miejscowości Milford Haven w Pembrokeshire w sprawie podejrzanego przedmiotu.
"Zespół ocenił przedmiot i ustalił, że jest to pocisk morski o masie 64 funtów (29 kilogramów). Został on usunięty z miejsca zdarzenia w celu późniejszego zniszczenia za pomocą materiałów wybuchowych" - podaje brytyjski resort obrony.
Ładunek, który pochodził z końca XIX wieku, znajdował się przed domem Sian i Jeffreya Edwardsów. Para była przekonana, że bomba, w której posiadanie weszli w chwili zakupu domu z ogródkiem, jest atrapą bez ładunku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zagadkowe znaki wczesnych Słowian. Zjawisko, o którym się nie mówiło
Pani Edwards powiedziała, że wielokrotnie zdarzało jej się uderzać w bombę ogrodniczymi narzędziami, by oczyścić je z ziemi. Przedmiot był powodem do dumy gospodarzy domu.
Gdy w zeszłym tygodniu w środę wieczorem do ich drzwi zapukał funkcjonariusz policji, aby powiedzieć parze, że zauważył w ich ogrodzie niepokojący przedmiot, byli w szoku. Policjant ostrzegł, że zawiadamia Ministerstwo Obrony, więc następnego dnia przybędą do nich saperzy.
Bomba w ogródku. Para pożegnała ozdobę grządki ze smutkiem
"Nie zmrużyliśmy oka przez całą noc" - opowiedzieli państwo Edwards brytyjskim mediom. Jak podaje BBC, ich stres pogłębiała też informacja o konieczności ewakuacji całej ulicy podczas pracy saperów.
Zdesperowany 77-latek nad ranem zdecydował, że cokolwiek ma się zdarzyć, on i żona nie opuszczą domu. Na szczęście bomba okazała się niegroźna i wywiezienie mieszkańców ulicy nie było konieczne.
Ładunek został zabrany do nieczynnego kamieniołomu. Saperzy przysypali go pięcioma tonami piasku i zdetonowali. Tak zniknęło niebezpieczeństwo, którego nikt nie uświadamiał sobie przez wszystkie te lata, od kiedy właściciel domu udekorował swój ogród nadmorskim znaleziskiem.
Jeffrey Edwards opowiedział, że w tym domu mieszkał od 1982 roku, a dekoracja ogrodu była tam zawsze. "To był stary przyjaciel. Bardzo mi przykro, że to biedne, stare stworzenie zostało rozwalone na kawałki" - mówi 77-latek.
Edwards powiedział, że historię bomby opowiedziała mu rodzina Morrisów, której krewny był właścicielem domu. Mówili, że znalazł ją ponad 100 lat temu.