Dmitrij Miedwiediew: na Ukrainie chcemy stosunków z tymi, którzy nie przelali krwi
Premier Rosji Dmitrij Miedwiediew oświadczył, że jego kraj jest gotowy rozwijać stosunki z bratnią Ukrainą, lecz nie z tymi, którzy doprowadzili do rozlewu krew na Majdanie i przechwycili władzę.
02.03.2014 | aktual.: 03.03.2014 03:52
Dmitrij Miedwiediew nie chce współpracować z nowymi władzami Ukrainy. Obawia się też kolejnej rewolucji w tym kraju. Na Facebooku napisał, że Rosja jest gotowa rozwijać wielostronną współpracę z Ukrainą. "Ale Ukraina to dla nas nie grupa ludzi, którzy przelali krew na Majdanie i przejęli władzę z naruszeniem konstytucji i praw swojego państwa" - napisał Miedwiediew. "To cały kraj. Bardzo różni ludzie. Ukraińcy, Rosjanie, Tatarzy, Żydzi".
Rosyjski premier przyznał, że Wiktor Janukowycz nie ma praktycznie żadnego autorytetu. Nie zmienia to jednak faktu, że zgodnie z ukraińską konstytucją jest on prawowitym prezydentem. "Jeśli zawinił wobec Ukrainy, to przeprowadźcie procedurę jego odwołania zgodnie z ukraińską konstytucją i postawcie przed sądem" - podkreślił Dmitirij Miedwiediew dodając, że inne posunięcia są przewrotem politycznym. "To znaczy, że taki porządek będzie skrajnie niestabilny, zakończy się nowym przewrotem i nowym przelewem krwi".
"Rosji jest potrzebna silna i stabilna Ukraina, a nie ubogi krewny, wiecznie stojący z wyciągniętą ręką. O tym wszystkim powiedziano wczoraj nowym ukraińskim przywódcom" - napisał na Facebooku Dmitrij Miedwiediew.
Pod jego wpisem tylko w ciągu pierwszej godziny pojawiło się ponad 2,5 tysiąca komentarzy, w tym wiele niepochlebnych.