Dlaczego Ukraina nie podpisała porozumienia z Polską?
"Gazeta Pomorska" informuje jak doszło do tego, że porozumienie z Ukrainą w sprawie wznowienia eksportu mięsa na Wschód podpisał tylko przedstawiciel polskiej strony. Trudno jednak dociec, dlaczego strona ukraińska nagle zmieniła zdanie. Z nieoficjalnych źródeł gazety wynika, że być może Ukraina nie planuje importu mięsa, bo stawia na rozwój własnej produkcji.
26.05.2006 | aktual.: 26.05.2006 06:41
Po półtora roku ciężkiej pracy popełniłem głupi błąd - przyznaje Krzysztof Jażdżewski, główny lekarz weterynarii. Będę miał nauczkę na całe życie, jak należy prowadzić negocjacje - dodaje.
Po tym jak wicepremier i minister rolnictwa Andrzej Lepper ujawnił, że na porozumieniu z Ukrainą widnieje tylko podpis Jażdżewskiego, lekarz złożył rezygnację z zajmowanego stanowiska. O szczegółach skandalu na razie nie chce mówić.
Nieoficjalnie "Gazeta Pomorska" dowiedziała się, że dwudniowe negocjacje na przejściu granicznym w Korczowej zakończyły się 5 maja złożeniem podpisu przez Jażdżewskiego i wpisaniem do dokumentu daty wznowienia eksportu - 20 maja - przez stronę ukraińską. Szef ukraińskich służb weterynaryjnych Iwan Bisiuk, zapewnił polską delegację, że podpisane przez nich porozumienie zostanie odesłane w ciągu 3-4 dni.
W kolejnym tygodniu nawet ukraińska prasa informowała o wznowieniu handlu z Polską od 20 maja. Powoływała się przy tym natamtejsze ministerstwo.
12 maja minister polityki rolnej Ukrainy Ołeksandr Baraniwskij spotkał się z Lepperem i oświadczył, że o wznowieniu eksportu na razie nie może być mowy, bo kilka spraw trzeba jeszcze ustalić. Potem okazało się, że do ustalenia jest tylko szczegół dotyczący ukraińskich służb celnych, które nadal nie wiedzą, czy kontrolować także wszystkie busy wjeżdżające do ich kraju. Ale afera wybuchła!
Jak wynika z nieoficjalnych informacji gazet, kilka dni później ukraińskie media cytowały Baraniwskija, który stwierdził, że do końca 2006 r. Ukraina nie planuje importu mięsa, bo stawia na rozwój własnej produkcji żywca wieprzowego. Mają im w tym pomóc Duńczycy. (PAP)