Dlaczego Polki usuwają ciąże? Statystyki pokazują zadziwiający trend
• Od roku 1993 do 2015 r. zupełnie zmieniły się powody legalnego przerywania ciąży w Polsce
• Początkowo dominowała przyczyna w postaci zagrożenia życia kobiety, a potem coraz więcej aborcji uzasadniano uszkodzeniem płodu
• Gdy w 1997 r. na krótko pojawiła się możliwość usunięcia ciąży z powodu trudnych warunków życia kobiety, liczba aborcji skoczyła z 489 do 3047
• dr Jacek Tulimowski: zmiana statystyk wynika z upowszechnienia badań prenatalnych
• Rodzice jednak bardzo rzadko decydują się na aborcję, widząc że dziecko będzie chore - dodaje
05.10.2016 | aktual.: 05.10.2016 19:44
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Funkcjonująca dziś ustawa antyaborcyjna obowiązuje od roku 1993. Z wyjątkiem roku 1997, kiedy rząd SLD rozszerzył możliwość przerywania ciąży także na trudne warunki ekonomiczne kobiety, aborcji dokonywano na tej samej podstawie prawnej.
Ustawa antyaborcyjna przewiduje trzy przesłanki do przerwania ciąży:
1) gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety ciężarnej
2) gdy badania prenatalne lub inne przesłanki medyczne wskazują na duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu
3) gdy zachodzi uzasadnione podejrzenie, że ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego. Patrząc na statystyki zgromadzone w Centrum Systemów Informacyjnych Ochrony Zdrowia na przestrzeni ponad 20 lat zupełnie zmieniły się przesłanki przerywania ciąży.
O ile na początku lat 90. dominującym powodem było zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety, tak później coraz częściej dokonywano aborcji z powodu ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu. Najmniejszy odsetek aborcji dokonano dlatego, że były wynikiem przestępstwa. Statystyki obrazuje zamieszczona infografika. (W odniesieniu do danych za rok 1997 na liczbę ogólną aborcji 3047 złożyło się także 2524 przerwania ciąży ze względu na ciężkie warunki życiowe lub trudną sytuację osobistą kobiety ciężarnej. Taką możliwość przewidywała ustawa uchwalona przez SLD, ale przesłankę tę za niezgodną uznał Trybunał Konstytucyjny i uchylił zapis, przywracając stan poprzedni).
Rząd nie dysponuje jednak danymi, jakie konkretnie były diagnozy (zespół Downa, Turnera czy inne upośledzenie) pozwalające na umożliwienie kobiecie dokonania aborcji.
Wiceminister zdrowia Krzysztof Łanda wyjaśniał w odpowiedzi na interpelację posła Jakuba Kuleszy (Kukiz'15), że w formularzach sprawozdawczych szpitali nie jest opisywane rozpoznanie lekarza uprawniające do skorzystania z prawa do przeprowadzenia zabiegu przerwania ciąży. - Gromadzenie takich danych nie jest zasadne, trudno bowiem w tych przypadkach mówić - w stosunku do celu ich zbierania - o spełnianiu przesłanek wiedzy wyłącznie z zakresu statystyki publicznej. Jest to wiedza o charakterze stricte medycznym i powinna być poddawana weryfikacji wyłącznie w oparciu o wskazania aktualnej wiedzy medycznej - uzasadniał.
Z czego wynika odwrócenie proporcji (uszkodzenie płodu - zagrożenie dla życia i zdrowia kobiety) na przestrzeni ponad 20 lat? W rozmowie z Wirtualną Polską doświadczony ginekolog dr Jacek Tulimowski podkreśla, że zmiany w statystykach wynikają w pierwszym rzędzie z upowszechnienia się badań prenatalnych. - Zwiększona liczba zabiegów usunięcia ciąży po badaniach prenatalnych wynika z tego, że badania te są teraz dostępne. Pamiętam, kiedy w Warszawie była jedna placówka robiąca test PAPP-a, a teraz jest ich kilkadziesiąt, a pojawiły się też nowe testy i badania - podkreśla.
Rozmówca WP zaznacza ponadto, że dziś niemal każda kobieta, która chce urodzić dziecko, pyta lekarza, czy musi wykonywać badania prenatalne, a z kolei na lekarzu ciąży obowiązek poinformowania kobiet po 35. roku życia o możliwości wykonania takiej diagnostyki.
Mówiąc z kolei o spadającej licznie aborcji z powodu zagrożenia dla życia i zdrowia kobiety podkreśla, że technologia położnicza jest na tyle wysoka, że można sobie poradzić z trudnymi przypadkami. - W krajach zachodnich ostatnich kilka lat to nie jest wielki skok, ale Polska była - przepraszam za wyrażenie - medycznym zadupiem, więc nawet 5 lat to ogromny skok. Kiedyś nie robiono USG, bo nie było sprzętu, a teraz jest i to bardzo dobrej jakości - podkreśla dr Jacek Tulimowski.
Posiłkując się swoim doświadczeniem lekarskim rozmówca WP ocenia, że "kiedyś dziecko z jakimś zespołem wad genetycznych to była wielka tragedia, bo ludzie nic o tym zespole nie wiedzieli". - A teraz są kluby rodziców z dziećmi z zespołem Downa. Bardzo rzadko rodzice decydują się na aborcję, widząc że dziecko będzie chore. Nie demonizujmy, że Polki robią badania prenatalne, aby usuwać ciąże! - apeluje. Według niego odsetek aborcji, dla których uzasadnieniem jest zespół Downa, wcale nie dominuje. Według niego powodem aborcji są wady letalne, czyli takie, które skutkują obumarciem jeszcze przed albo tuż po porodzie.