PolskaDlaczego ojciec porywa własne dziecko?

Dlaczego ojciec porywa własne dziecko?

Sebastian Nadolski, który uprowadził własnego syna, nie miał innego wyjścia? Tak uważa Michał Fabisiak ze stowarzyszenia Dzielny Tata. Jego zdaniem, ojcowie na drodze sądowej nie mają żadnych szans na wywalczenie opieki nad dzieckiem. - Jedyny wyjątek to sytuacja, gdy matka jest uzależniona od narkotyków lub alkoholu albo jest chora psychicznie - potwierdza jeden z prawników.

Dlaczego ojciec porywa własne dziecko?
Źródło zdjęć: © WP | Łukasz Szełemej
Zenon Kubiak

24 listopada w Radomiu trzech zamaskowanych mężczyzn siłą zabrało wychodzącej z klatki schodowej kobiety jej trzyletniego syna i odjechało w nieznanym kierunku. Powiadomiona o zdarzeniu policja natychmiast uruchomiła system powiadamiania "Child Alert".

O porwaniu natychmiast zostały powiadomione nie tylko wszystkie jednostki policji, ale komunikaty o poszukiwaniach chłopca zostały też wyemitowane w mediach i na elektronicznych nośnikach reklamy.

Do porwania małego Fabiana szybko przyznał się Sebastian Nadolski, mężczyzna, który od blisko trzech lat walczy o opiekę nad synem z byłą partnerką. 17 kwietnia 2014 r. sąd wydał wyrok przyznający opiekę nad dzieckiem matce. Zdaniem ojca jego była partnerka krzywdzi dziecko, co próbował udowodnić, zamieszczając w Internecie filmy pokazujące, w jakim stanie odbiera Fabiana od jego matki. Dziecko ma siniaki na twarzy, płacze i mówi, że mama go uderzyła.

Nadolski zwrócił się o pomoc do stowarzyszenia Dzielny Tata zrzeszającego ojców, którzy również bezskutecznie walczyli w polskich sądach o opiekę nad dzieckiem. Wspólnie organizowali pikiety przed radomskim sądem w obronie Fabiana, domagając się odebrania go matce, od której ma doświadczać przemocy.

Jak się teraz okazało, to właśnie członkowie stowarzyszenia pomogli Nadolskiemu w uprowadzaniu własnego syna. Policja zatrzymała w tej sprawie już sześć osób, w tym trzy związane z "Dzielnym Tatą".

- Joanna i Sławek z tego powodu już stracili pracę - przyznaje w rozmowie z Wirtualną Polską Michał Fabisiak, prezes stowarzyszenia, który trzyma kciuki za Nadolskiego i jego syna. - Sebastian nie miał wyjścia. Odwołał się od poprzedniego wyroku sądu i czekał na wyrok drugiej instancji, ale nikt nie miał złudzeń, aby zapadł wyrok korzystny dla niego. Do naszego stowarzyszenia w ciągu trzech lat zgłosiło się ponad 1900 ojców. Żaden z nich nie wywalczył opieki nad dzieckiem na drodze sądowej - dodaje.

2 proc. przypadków

Potwierdzają to statystyki mówiące, że w Polsce aż 96 proc. rozpraw kończy się wyrokiem przyznającym opiekę nad dzieckiem matkom. W 2 proc. sąd przyznaje tzw. opiekę naprzemienną, która zakłada, że dwoje byłych partnerów ma naprzemiennie opiekować się dzieckiem, ale taki wyrok jest możliwy tylko w przypadku porozumienia między obojgiem rodziców. A co z pozostałymi 2 proc. przypadków, gdy sąd orzeka, że dzieckiem ma zajmować się ojciec, a nie matka?

- Z mojej praktyki wynika, że dzieje się tak tylko w przypadkach, gdy matka dziecka jest uzależniona np. od alkoholu lub narkotyków, albo gdy ma stwierdzoną chorobę psychiczną - mówi Wirtualnej Polsce Arkadiusz Jaskuła z jednej z kancelarii adwokackiej w Poznaniu specjalizującej się w prawie rodzinnym.

Prawnik podkreśla, że dzieje się tak, chociaż w obowiązujących przepisach nie ma żadnego, który w tej kwestii faworyzowałby którąkolwiek z płci.

- Sąd zleca badanie biegłych psychologów, którzy nawet jeśli stwierdzą, że nie ma przeciwwskazań, aby któreś z rodziców opiekowało się dzieckiem, sugerują, że opiekę należy powierzyć matce, a ojcu zapewnić szerokie kontakty - mówi Jaskuła.

Jak dodaje, często zdarza się, że dziecko staje się kartą przetargową w rozprawach rozwodowych. Matki żądają wysokich alimentów, grożąc byłemu mężowi, że w innym wypadku nigdy już nie zobaczy swoich dzieci.

Nawet po wyroku przyznającym opiekę matce, a ojcu zapewniającym jedynie możliwości widywania się z dzieckiem na określonych warunkach, zdarza się, że te kontakty są utrudniane.

- Ojciec może w tej sytuacji skierować sprawę do sądu, co może skończyć się grzywną dla matki - mówi Jaskuła.

Jak nie stracić dziecka?

Dlatego stowarzyszenie Dzielny Tata odradza wszystkim ojcom walkę o opiekę nad dzieckiem w sądach, bo to walka, w której są z góry skazani na porażkę.

- Gdy zgłasza się do nas ojciec pytający, co ma robić, aby po rozwodzie nie stracić możliwości opiekowania się dzieckiem, mówię mu: po pierwsze, zabierz dziecko od matki, ustal miejsce zamieszkania dziecka u siebie, bo to ma ogromne znaczenie dla sądu, u którego z rodziców mieszka dziecko. Tylko to daje szansę na ustalenie opieki naprzemiennej, czyli w praktyce remisu, ale - my właśnie o ten remis walczymy - mówi Michał Fabisiak.

Stowarzyszenie Dzielny Tata chce, aby sąd tylko w wyjątkowych sytuacjach ograniczał władzę rodzicielską któremuś z rodziców, a powszechną praktyką było przyznawania opieki naprzemiennej tak, aby dziecko miało równy kontakt zarówno z ojcem i matką. Jednocześnie oboje rodziców ponosiliby równe koszty utrzymania dziecka, co rozwiązywałoby problem ustalania alimentów. Inne postulaty to m.in. parytety w składach sądów rodzinnych, zmiany w kodeksie karnym zrównujący z karami za molestowanie seksualne także fałszywych oskarżeń o to przestępstwo. W sumie postulatów stowarzyszenie ma aż 28, z których trzy zostały spełnione w ostatnich miesiącach.

- We wrześniu wysłałem do kancelarii prezydenta Dudy prośbę o spotkanie, ale do tej pory czekam na odpowiedź - mówi Fabisiak.

600 porwań rodzicielskich

Jego zdaniem, bez zmian w prawie takie historie jak porwanie Fabiana będą coraz częściej się powtarzać, bo zdesperowani ojcowie, którzy czasem przez kilka lat są pozbawieni jakiegokolwiek kontaktu z dzieckiem, nie mają innego wyjścia niż porwanie. Sam nie widział swojego syna od dwóch lat.

- Też chciałem go porwać, ale zaparkowałem za daleko samochód i nie zdążyłem do niego dobiec z synem na rękach. Sebastianowi to się udało, był świetnie przygotowany, bo jest byłym antyterrorystą. Pytanie, czy w Polsce trzeba być antyterrorystą, aby móc opiekować się swoim dzieckiem? Ja jako architekt już nie mogę? - pyta retorycznie.

Z policyjnych statystyk wynika, że w 2014 r. w Polsce doszło do 625 porwań rodzicielskich. W tym roku tylko do końca września odnotowano ich 549. Jeśli porwania dokonuje rodzic, który nie został całkowicie pozbawiony praw rodzicielskich, to zgodnie z kodeksem karnym nie jest to przestępstwo.

Byłeś świadkiem lub uczestnikiem zdarzenia? .

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (240)