: Gościem Radia ZET był Seweryn Blumsztajn, buntownik z 68 r., dziennikarz „Gazety Wyborczej”, witam Monika Olejnik. : Dzień dobry. : Ale najpierw posłuchajmy Władysława Gomułki z 68 r. Władysław Gomułka: „W mieszkaniu Jacka Kuronia zebrała się kilkunastoosobowa grupa ludzi, głównie studentów pochodzenia żydowskiego, znanych z rewizjonistycznych wystąpień i poglądów. W czasie tego spotkania omawiano sprawę zorganizowania demonstracji na Uniwersytecie Warszawskim w dniu 8 marca. Dzień ten wybrano dlatego, że jest to dzień święta kobiet. To miało ułatwić organizacjom demonstracji i spowodowanie zamętu”. I były demonstracje na Uniwersytecie Warszawskim, i było pałowanie studentów, była obrona Adama Michnika i Szlajfera, osób wyrzuconych z Uniwersytetu i jak to było, pan wtedy siedział za kratami. : Ja już od rana, tak, tak. I potem właściwie pierwsza relacja z wiecu to dopiero wieczorem do mojej celi na Mostowskich przyszedł Jacek Kuroń, którego zatrzymali później i on już miał pierwsze relacje. No to tak
wyglądał mój 8 marca. : A jak doszło do tego zrywu, zrywu młodych ludzi, bo niektórzy mówią, że to był zryw romantyczny, niektórzy podejrzewają, że to był zryw prowokowany. : No jak to w historii, to do końca nigdy różnych rzeczy nie wiadomo, to znaczy to, że on był romantyczny to na pewno. Nawet taki w pewnym sensie nieodpowiedzialnie romantyczny. Jak myśmy szli na ten wiec, to naprawdę myśmy tego wiecu nie chcieli. Myśmy mieli poczucie, że to jest nasz ostatni krok już, że nic za tym już dalej nie stoi, nie mamy żadnych następnych możliwości protestu. No i że musimy po prostu, ponieważ wyrzucili dwóch kolegów, nie możemy ich oddać. Natomiast nie mieliśmy żadnych scenariuszy, a nikt z nas, naprawdę nikt z nas nie wyobrażał sobie, że to może tak walnąć, ani w skali represji tego, ani w skali buntu, że wokół nas jest taki potencjał, gdzieś w Polsce, już nie mówiąc o świecie. Tego nie mieliśmy w głowie i tego nikt sobie nie wyobrażał. No więc była taka wielka katastrofa. : Adam Michnik i Szlajfer i w ogóle ta
grupa komandosów to nie byli zwykli studenci, to byli ludzie, którzy walczyli o coś, którzy protestowali. : No byliśmy taką rozpolitykowaną grupą warszawskiej inteligencji. Takie grupy są zawsze trochę elitarne, prawda. Tak zresztą byli bardzo różni ludzie. Tam byli ludzie wychowankowie Jacka Kuronia to byłem ja, byli ludzie z tak zwanego Klubu Michnika, z takich śródmiejskich liceów, a to się rozszerzało w czasie studiów. Myśmy mieli taką czteroletnią na Uniwersytecie zabawę w wolność. Tak myśmy się bawili, dobrze nam szło, usiłowali nas wyrzucić, broniła nas profesura, pyskowaliśmy, zbieraliśmy podpisy w różnych sprawach, no aż walnęły te „Dziady” i myśmy dostali jakby do ręki narodowy sztandar. Ponieważ już tak było, że te całe, cały język narodowy, język symboliki patriotycznej zawłaszczali moczarowcy. I myśmy z tymi „Dziadami” dostali do ręki narodowy sztandar, no to poszliśmy pod tym sztandarem, bo tak w Polsce zawsze jest. : Moczarowcy to dla młodego pokolenia w ogóle nic nie mówi, młode pokolenie nic
nie wie o 68 r., albo bardzo, bardzo mało. Bardzo mało wie, dobrze, że IPN uruchomił portal Marzec 68, to może młodzież się dowie. : Portalu nie widziałem. : Dzisiaj ma być. : Tam jest w samym marcu jest taka tajemnicza historia tego podziału w partii, tego rodzaju takiego buntu, jakiejś rewolty w aparacie i to właśnie pod hasłami takimi nacjonalistycznymi i symbolem tego buntu jest generał Moczar, szef bezpieki, MSW, minister, wtedy wiceminister chyba jeszcze. I to ten nurt w partii głównie odpowiada za tą antysemicką kampanię i to byli ci nasi przeciwnicy główni wtedy. : To była walka między Puławianami a Natolińczykami. : Nie, Puławian już nie było tak naprawdę, to Puławianie – Natolinie to jest podział z 56 r. nie warto się w to zagłębiać. : No tak, ale tak mówi między innymi historycy niektórzy tak mówią, że to były takie walki. : A nie, to wtedy taki był element propagandy marcowej. Usiłowano wytłumaczyć, że studenci się zbuntowali, że to oczywiście Żydzi ich wyprowadzili i chodziło o to żeby jedna
partia, czyli żydowska, jedna frakcja partyjna walczyła z drugą, patriotyczną, taki był model propagandy marcowej. : Ale komuniści potrafili uruchomić takie nastroje antysemickie. : Nie wiemy tego tak naprawdę. To jest, nie odpowiemy sobie na ile ta kampania była popierana społecznie, nie ma chyba na to odpowiedzi i nikt nie odważy się jej dać. Ja sobie nie wyobrażam takiej książki, jak Jana Tomasza Grossa o marcu, bardzo trudno ją napisać, ponieważ to się działo w oficjalnych mediach i na oficjalnych wiecach. A to poza tym to nie wiemy, nie mamy żadnej syntezy tego. : No, ale ktoś prowokował, ktoś mówił robotnikom co mają pisać na sztandarach, co oni sami by sobie powymyślali, no nie wierzę w to. : Była hańba tej kampanii, ale to jednak był aparat i to była partia. Możemy powiedzieć, że aparat partyjny w ogromnej mierze absolutnie przyłączył się do tej kampanii, ale to jeszcze nie jest społeczeństwo. : Przyłączył się też gen. Jaruzelski, bo wrzucał ludzi z wojska, którzy wyjechali po 68 r. : W wojsku
zaczęło się to trochę wcześniej, to w 67 r. I rzeczywiście Jaruzelski był za to odpowiedzialny i on akurat za to przepraszał, się tłumaczył z tego. : Wczoraj były uroczystości u prezydenta Lecha Kaczyńskiego, prezydent Lech Kaczyński nie zaprosił bohatera, to po prostu nieprawdopodobne nie zaprosić panów Szlajfera i Adama Michnika na te uroczystości. : Ja w ogóle myślę, że problem Adama Michnika jest jakimś fundamentalnym problemem polityki historycznej, bo ostatnio cokolwiek się robi, robi się te różne rocznice i one wszystkie są obchodzone bez jednego z głównych bohaterów, czyli Adama Michnika, bo po 56 r. właściwie gdziekolwiek się dotknie polskiej historii to wychodzi Adam Michnik, jako przynajmniej jeden z tych... : Ale nie chce wychodzić Lechowi Kaczyńskiemu. : No tak, ale na tym polega problem. To znaczy ja mam tak jakby umiarkowany do tego, dość spokojny stosunek ponieważ akurat Lech Kaczyński próbuje przy tych rocznicach przeskoczyć te podziały polityczne. Próbuje, no ale nie wszystko może, na nie
wszystko go stać. W sprawie Michnika ma jakiś problem, dość fundamentalny, prawda. I to nie tylko problem z zaproszeniem, co jest po prostu śmieszne i anegdotyczne, no ale przede wszystkim z tym Orłem Białym dla Adama, który przyznała już przecież Kapituła i po prostu prezydent nie może się zdobyć żeby w końcu go dać. : A może prezydent się po prostu boi, że gdyby zaprosił Adama Michnika, bo by chciał wręczyć Order to Adam Michnik by nie przyszedł. : No dobrze, niech spróbuje, to wtedy będzie problem Michnika. : Ale skąd to się bierze w Lechu Kaczyńskim, on tak pokazuje historię inaczej, pokazuje nam rzeczywiście postaci, które nie są teraz na pierwszych stronach, pokazuje tych ludzi, ale nie może pokazywać historii bez bohaterów. : Ja myślę, jeśli chodzi o Adama, to jest po pierwsze z jednej strony coś takiego zdrowego i fajnego, że się szuka ludzi niedocenionych, prawda, ale też jest oczywiście, w tej sytuacji trafia się na różnych frustratów i przegina się. Z Adamem to chyba jest też taki problem, że są
takie słowa, które tak dzielą, że potem trudno nad nimi przejść do porządku dziennego. Ta wizja historii, no tej III RP, której hołduje prezydent z bratem jest wizją, w której Adam Michnik jest po prostu diabłem, no i nad tym ciężko przeskoczyć. Ciężko zaprosić diabła do pałacu i dać mu najwyższe polskie odznaczenie. : Nawet Rafał Ziemkiewicz, który nienawidzi Adama Michnika stwierdził, że jednak Lech Kaczyński powinien był zaprosić. : No proszę, bardzo się cieszę. : W „Rzeczpospolitej”, nie spodziewałam się, że Ziemkiewicz by zaprosił Adama Michnika. : Ale na zaproszenie Ziemkiewicza na pewno by Adam nie przyszedł. : Dziękuję bardzo, gościem Radia ZET był Seweryn Blumsztajn, 68 r. No już nie posłuchamy Władysława Gomułki, już nie mamy kawałeczka, nie, niestety.