Dilma Rousseff zwyciężyła w wyborach prezydenckich w Brazylii
Ubiegająca się o reelekcję Dilma Rousseff zwyciężyła, według danych oficjalnych, w niedzielnych wyborach prezydenckich w Brazylii uzyskując 51,45 proc. głosów - podał Centralny Trybunał Wyborczy. Jej rywal Aecio Neves zdobył 48,55 proc. głosów.
27.10.2014 | aktual.: 27.10.2014 04:26
Wyniki te podano po przeliczeniu ponad 98 proc. oddanych głosów. Oznaczają one kolejne cztery lata rządów Rousseff i Partii Pracujących (PT), która pozostaje u władzy już od 11 lat.
W pierwszej turze wyborów obecna prezydent uzyskała 41,6 proc. głosów, a Neves - 33,6 proc. Z wyścigu o prezydencki fotel odpadła Marina Silva - była minister ochrony środowiska w rządzie Rousseff która przeszła na pozycje liberalne w sprawach gospodarczych i startowała jako kandydatka Brazylijskiej Partii Socjalistycznej (PSB).
W ostatnich sondażach przedwyborczych skłaniająca się ku lewicy Rousseff, reprezentująca Partię Pracujących (PT), wyprzedzała centroprawicowego Nevesa, kandydata Partii Socjaldemokracji Brazylijskiej (PSDB), zaledwie kilkoma punktami procentowymi.
Rousseff i jej zwolennicy ostrzegali podczas kampanii wyborczej, zwłaszcza ubogich, że zwycięstwo Nevesa i PSDB oznaczałoby powrót do wolnej gry sił rynkowych i pogłębiania się nierówności społecznych w Brazylii, które i tak zaliczają się do największych na świecie. Neves odrzucał te zarzuty, jednak - jak pokazują wyniki wyborów - nie zdołał przekonać do siebie większości wyborców.
W początkowym okresie rządów Partii Pracujących szybki wzrost gospodarczy i rozbudowa programów socjalnych umożliwiły ok. 40 mln Brazylijczykom wyrwanie się z nędzy. Jednak w ostatnich latach gospodarka zwolniła i popularność PT oraz Rousseff znacznie spadła. Sytuację pogorszyła dodatkowo wysoka inflacja, liczne afery korupcyjne i zły stan służb publicznych, zwłaszcza służby zdrowia.
Dilma Rousseff zapelowała o dialog i porozumienie
Dilma Rousseff zaapelowała w przemówieniu po ogłoszeniu jej zwycięstwa o dialog, spokój i wolę kompromisu. Dodała, ze wyciąga rękę do jej przeciwników aby "razem zmieniać kraj".
Rousseff reprezentująca skłaniającą się ku lewicy Partię Pracujących (PT) zapowiedziała dalsze działania na rzecz walki z inflacją i dyscypliny finansowej oraz reform politycznych. Nie wspomniała jednak - jak zauważa Reuter - o wcześniejszych planach referendum w tej sprawie, które zostało odrzucone przez parlament.
66-letnia Rousseff, która ma za sobą okres prześladowań ze strony rządzących przez długie lata Brazylią junt wojskowych, przemawiała w stolicy kraju - Brasilii, na tle transparentu z napisem "Nowy rząd - nowe idee", do tłumu swych zwolenników, którzy przerywali jej wystąpienie gromkimi owacjami.
Wystąpienie rozpoczęła od złożenia hołdu swemu poprzednikowi i mentorowi politycznemu Luizowi Inacio Luli da Silvie, który stał obok niej. Da Silva był prezydentem w latach 2003-2010. Zapoczątkował reformy skierowane na ożywienie gospodarki i poprawę sytuacji biedoty.
Pani prezydent wyraziła nadzieję, że kampania wyborcza nie podzieliła kraju. - Z głębi serca wierzę, że te wybory nie podzieliły kraju na dwie połowy. Rozumiem, że wywołały one emocje i zmobilizowały idee, często sprzeczne, ale zmierzające do wspólnego celu - lepszego życia dla naszego kraju - powiedziała. Obiecała też, że podczas drugiej kadencji będzie dokładała starań aby "być lepszym prezydentem".
Obserwatorzy zgodnie oceniają że kampania przed obecnymi wyborami była najbardziej agresywna i brutalna od czasu zwycięstwa demokracji w Brazylii w roku 1985.