Deszcz pomógł strażakom w australijskim buszu
Deszcz, jaki spadł na południu Australii, wspomógł strażaków od tygodnia walczących z gwałtownymi pożarami buszu.
02.01.2006 | aktual.: 02.01.2006 07:45
Pożary zagroziły bezpośrednio Sydney - zginęła jedna osoba - funkcjonariusz ochotniczej straży pożarnej, jeden strażak został poważnie ranny, spłonęło kilka domów na obrzeżach miasta a tysiące ludzi ewakuowano. W stanie Victoria pożary strawiły już 9 tys. hektarów buszu. Pod Sydney płomienie, trawiące las eukaliptusowy, mają 30 metrów wysokości.
Ogień spowodował także olbrzymie straty w stadach bydła.
W walce z pożarami w trzech stanach - Victoria, Australia Południowa i w gęsto zaludnionym stanie Nowa Południowa Walia, walczy około tysiąca strażaków. Mimo deszczu, strażacy twierdzą, że potrzeba będzie im co najmniej czterech dni by opanować główne ogniska pożarów.
Zdaniem ratowników, nie jest wykluczone, że pożary zostały wzniecone rozmyślnie.
Akcję gaszenia utrudnia wysoka temperatura - w poniedziałek wynosiła ona w Melbourne ponad 44 stopnie Celsjusza, a kilku innych miastach, w tym na zachodnich przedmieściach Sydney - 43 stopnie.