"Der Spiegel": Berlin uważa wyjście Wielkiej Brytanii z UE za możliwe
Kanclerz Niemiec Angela Merkel, uważana dotychczas za zwolenniczkę pozostania Wielkiej Brytanii w Unii Europejskiej, po raz pierwszy liczy się z możliwością wyjścia Brytyjczyków ze wspólnoty - informuje niemiecki dziennik "Der Spiegel".
02.11.2014 | aktual.: 02.11.2014 14:44
Redakcja wydawanego w Hamburgu tygodnika powołuje się na źródła w urzędzie kanclerskim i MSZ. Podkreślają, że premier David Cameron prowadzi swój kraj w kierunku "point of no return" (punktu, od którego nie ma odwrotu - przyp. red.). - Jeżeli Cameron będzie rzeczywiście obstawał przy wprowadzeniu maksymalnej kwoty dla imigracji z krajów UE na wyspy brytyjskie, to "sprawa jest przesądzona" - uważają politycy, z którymi rozmawiał "Der Spiegel".
Przy okazji ostatniego szczytu UE w Brukseli Merkel miała poruszyć ten temat w rozmowie w cztery oczy z Cameronem. Jak pisze "Der Spiegel", wypowiedzi publiczne brytyjskiego premiera po unijnym szczycie świadczą o tym, że chyba nie przyjął on do wiadomości ostrzeżenia niemieckiej kanclerz.
Redakcja przypomina, że w zeszłym roku na wyspy brytyjskie przyjechało 243 tys. obcokrajowców więcej, niż z nich wyjechało. Cameron planuje ograniczenie napływu biedniejszych i gorzej wykształconych imigrantów z krajów UE. - "W tym momencie nie tylko dla Merkel żarty się kończą" - ocenia niemiecki tygodnik, dodając, że zdaniem Berlina swoboda przemieszczania się stanowi "DNA europejskiej integracji".
"Der Spiegel" podkreśla, że w przeszłości Merkel wielokrotnie "podawała rękę" Brytyjczykom w sporach z Brukselą. Solidaryzowała się z nimi, gdy zgłaszali zastrzeżenia wobec nominacji Jean-Claude'a Junckera na szefa Komisji Europejskiej.
Niemiecki tygodnik przytacza opinię szefa parlamentarnej komisji spraw zagranicznych Bundestagu Norberta Roettgena, który w zeszłym tygodniu był z wizytą w Wielkiej Brytanii. Polityk CDU powiedział, że był przerażony skalą wpływów eurosceptyków na wyspach brytyjskich, którzy "dominują polityczną dyskusję".
Jeżeli Cameron nie zmieni swej taktyki, to - zdaniem Berlina - wbrew swej woli spełni największe życzenie swoich przeciwników - doprowadzi do wyjścia Wielkiej Brytanii z UE.
Wielka Brytania chce ograniczenia migracji
Tymczasem jak donosi "Sunday Times", brytyjski premier David Cameron chce ograniczenia migracji w ramach UE tak, by prawo przemieszczania się ludzi z kraju do kraju dotyczyło tych, którzy mają zapewnioną pracę, a nie tych, którzy dopiero liczą, że znajdą ją na miejscu.
Po trzech miesiącach imigranci niezdolni do utrzymania się z własnych środków nie mieliby prawa do świadczeń, lecz byliby deportowani.
"Brytyjski pakiet propozycji migracyjnych będzie maksymalizował ograniczenia przewidziane w istniejących przepisach" - cytuje tygodnik źródło rządowe. Takie podejście nie będzie wymagało zmian traktatowych, a Londyn uniknie stwarzania wrażenia, że chce dla siebie szczególnych praw - tłumaczy niewymieniony z nazwiska członek gabinetu Camerona.
Inny minister akcentuje to, że nowe podejście brytyjskie zakłada powrót do pierwotnego sensu zasady swobodnego przemieszczania się siły roboczej w ramach wspólnego rynku: - Przyglądamy się możliwości ograniczenia nowych przybyszy do tych, którzy mają pracę - powiedział.
- Musimy rozciągnąć istniejące zasady tak daleko, jak się da. Nikt w UE nie ma prawa do pozostania w którymś kraju dłużej niż trzy miesiące, jeśli nie może się utrzymać. Nie mam wątpliwości, że będzie to elementem pakietu - dodaje przedstawiciel rządu.
Według "Sunday Times" Cameron wychodzi w ten sposób naprzeciw zastrzeżeniom kanclerz Niemiec Angeli Merkel, która odcięła się od jego wcześniejszych planów wprowadzenia kwot liczbowych dla nisko i średnio wykwalifikowanych imigrantów w formie przyjęcia górnego limitu numerów ubezpieczenia społecznego, uznając je za nie do pogodzenia z zasadą swobodnego przepływu siły roboczej.
Wyciągając wnioski, Cameron, jak twierdzi gazeta, "chce maksymalnie rozciągnąć interpretację unijnych przepisów o swobodnym przemieszczaniu siły roboczej, bez formalnego ich uchylenia" licząc, że w takiej formie jego pomysły będą do przyjęcia dla Niemiec.
Imigracja jest jedną z najważniejszych spraw, które Cameron zamierza poruszyć z Brukselą w negocjacjach nad nowym statusem W. Brytanii w UE. Antyeuropejska Partia Niepodległości Zjednoczonego Królestwa (UKIP) stwarzająca zagrożenie dla torysów na prawym skrzydle sądzi, że zasada swobodnego przemieszczania się siły roboczej w ramach UE usprawiedliwia masową migrację.
W sprawie nowego statusu członkowskiego Brytyjczycy wypowiedzieliby się w referendum do końca 2017 r. - przewidują plany konserwatywnego rządu, przy założeniu, że wygra on wybory w 2015 roku.
Zanim jednak Cameron przedstawi swoje propozycje negocjacyjne Brukseli chce upewnić się, że Berlin ich nie storpeduje.