Demonstracje przeciw Bushowi w Turcji
Około 20 tysięcy osób zebrało się na placu w Stambule, aby zaprotestować przeciwko wizycie prezydenta USA George'a W. Busha i rozpoczynającemu się w tym mieście w poniedziałek szczytowi NATO. Niektórzy skandowali: "Stany Zjednoczone wynoście się z Bliskiego Wschodu!".
27.06.2004 | aktual.: 27.06.2004 15:35
Bush nie cieszy się sympatią Turków, których większość była przeciwna wojnie w Iraku.
Amerykański prezydent przyjechał do Turcji w sobotę. Tego samego dnia katarska telewizja Al-Dżazira poinformowała, że grupa powiązanego z Al-Kaidą jordańskiego terrorysty Abu Musaba al- Zarkawiego porwała trzech Turków i zagroziła obcięciem głów zakładnikom.
Demonstracja, która odbyła się w dzielnicy Kadikoj, w azjatyckiej części miasta, przyciągnęła tysiące przeciwników prezydenta USA, głównie lewicowców. Protestujący wołali: "Stambuł będzie grobem dla NATO", "Precz z amerykańskim imperializm!" i "Bush do domu!"
Tysiące policjantów, zgromadzonych w bocznych uliczkach, obserwowało demonstrantów z daleka. Pomagał im krążący w powietrzu śmigłowiec.
Szczyt NATO odbędzie się w europejskiej części Stambułu, po drugiej stronie cieśniny Bosfor, około 10 km od dzielnicy Kadikoj.
George Bush spotkał się w niedzielę rano w Ankarze z przedstawicielami rządu tureckiego. W ciągu dnia odleci na szczyt NATO do Stambułu.
Tureckie władze postawiły w stan gotowości wszystkie służby, aby zapewnić bezpieczeństwo uczestnikom szczytu i mieszkańcom miasta. Środki bezpieczeństwa wzmocniono szczególnie przed przyjazdem Busha. Ochronę szczytu ma zapewnić między innymi 23 tysiące policjantów.
W niedzielę niebo nad Stambułem zaczęły patrolować myśliwce F-16. Nad miastem utworzono strefę wolną od ruchu powietrznego. Pomagają jej strzec natowskie samoloty wczesnego ostrzegania. Tureccy komandosi, uzbrojeni w karabiny maszynowe, patrolują cieśninę Bosfor w gumowych pontonach.
W sobotę w Ankarze policja turecka użyła gazów łzawiących przeciwko grupie lewicowców, którzy obrzucili policjantów kamieniami. Rannych zostało 13 policjantów. W niedzielę aresztowano w Ankarze grupę demonstrantów podejrzanych o zamiar podłożenia bomby zapalającej na terenie miasta.
Przyjazd Busha poprzedziła seria ataków bombowych. Bomba wybuchła m.in. w czwartek w okolicach hotelu, w którym miał się zatrzymać prezydent USA. W ataku nikt nie zginął. Ranne zostały trzy osoby.
Bojówki kurdyjskie, a także grupy islamistyczne i lewackie są w Turcji coraz bardziej aktywne. Siły bezpieczeństwa w Stambule są w stanie gotowości od listopada, gdy w czterech samobójczych atakach, przeprowadzonych przez Al-Kaidę, zginęło ponad 60 osób.