Delegacja PE: atmosfera sprzyja kompromisowi
Kompromis w sprawie unijnej konstytucji jest
możliwy jeszcze przed czerwcowymi wyborami do Parlamentu
Europejskiego. Atmosfera sprzyja porozumieniu - uważają członkowie
delegacji Parlamentu Europejskiego, którzy
przebywają z wizytą w Warszawie.
09.02.2004 | aktual.: 09.02.2004 17:05
Szef komisji spraw zagranicznych PE Elmar Brok (Europejska Partia Ludowa), były szef Parlamentu Europejskiego Klaus Haensch (Partia Europejskich Socjalistów) oraz szef liberałów w Konwencie Europejskim Andrew Duff (Europejska Partia Liberałów, Demokratów i Reformatorów) spotkali się z ministrem spraw wewnętrznych i administracji Józefem Oleksym, szefem klubu Platformy Obywatelskiej Janem Rokitą oraz z Tadeuszem Mazowieckim i Bronisławem Geremkiem. Będą też rozmawiać z ministrem spraw zagranicznych Włodzimierzem Cimoszewiczem.
Zadaniem eurodeputowanych - jak podkreślili - nie były negocjacje, ale ocena atmosfery wokół konstytucji i możliwości znalezienia odpowiedniego dla wszystkich rozwiązania w najbardziej spornej kwestii - systemu głosowania w Radzie UE.
_ "Uważamy, że na bazie systemu podwójnej większości (jaki zaproponował Konwent) dojdzie do rozwiązania, które uwzględni polskie argumenty. Porozumiemy się jeszcze przed wyborami do Parlamentu Europejskiego"_ - powiedział Haensch na konferencji prasowej.
Dodał, że możliwości rozwiązań jest wiele, ale trzeba poczekać na propozycje Irlandczyków, którzy w tym półroczu przewodniczą Unii Europejskiej.
Eurodeputowani sondują nie tylko stanowiska Polski, ale także Hiszpanii, Francji i Niemiec oraz innych krajów. Zapewniają, że rezultat rozmów zawsze jest podobny - wszyscy uważają, że UE potrzebuje konstytucji i chcą porozumienia. "Dzięki konstytucji Unia będzie wspólnotą 25 państw, bez podziału na członków pierwszej i drugiej kategorii" - powiedział Brok.
O pozytywnym nastawieniu świadczy też gotowość państw do szukania rozwiązań, które pozwolą Unii lepiej działać, a nie takich, które pozwolą blokować decyzje - ocenił.
Andrew Duff zwrócił uwagę na obawy Polaków, że w Europie powstanie "niemiecko-francuski dyrektoriat". "Natomiast Parlament Europejski i Komisja obawiają się, że jeżeli teraz się nie porozumiemy, dojdzie do podziału Europy na dwa obozy: lepszych i gorszych" - ostrzegł.
Zdaniem eurodeputowanych, możliwe jest przyjęcie systemu podwójnej większości, ale w niektórych przypadkach, na prośbę któregoś z państw stosowano by metodę nicejską. Można by też - jak wskazał Haensch - przyjąć klauzulę "rendez-vous", czyli odłożyć decyzję o zmianie systemu głosowania o kilka lat. Kolejna propozycja to różne progi podejmowania decyzji w systemie podwójnej większości.
Brok podkreślił, że nie należy dopatrywać się związku dyskusji nad unijną konstytucją z rokowaniami na temat przyszłego budżetu Unii, w których - jak sugerują niektórzy - Polska i Hiszpania mogłyby zostać ukarane za upartą obronę systemu nicejskiego.
W debacie nad unijną konstytucją Polska i Hiszpania bronią korzystnego dla nich systemu głosowania w Radzie UE uzgodnionego w Nicei w 2000 roku. Przyznaje im on po 27 głosów w Radzie - o dwa mniej niż Niemcom, Francji, Wielkiej Brytanii i Włochom. W projekcie konstytucji Konwent zaproponował rezygnację z tej metody w 2009 roku na rzecz systemu podwójnej większości, w którym decyzje zapadałyby przy poparciu co najmniej połowy państw UE, które reprezentują razem 60% ludności Unii. Ta metoda znacznie wzmacnia pozycję Niemiec, największego państwa UE.(iza)