Decyzja ws. żywienia Mariusza Kamińskiego. Lekarz mówi o metodach
- Metoda żywienia z użyciem sondy wprowadzanej do żołądka jest mniej przyjemna dla pacjenta, ale za to jest bezpieczniejsza niż żywienie dożylne, które nie jest zwykłą kroplówką - komentuje dla WP lek. Jakub Kosikowski, rzecznik prasowy Naczelnej Izby Lekarskiej, na co dzień zajmujący się żywieniem pacjentów onkologicznych.
Rzecznik Naczelnej Izby Lekarskiej zastrzegł, że nie odnosi się do żadnego konkretnego przypadku pacjenta. Przedstawił jedynie zasadę, na podstawie której żywieni są pacjenci.
Pytanie w sprawie metod żywienia pacjentów zadaliśmy w kontekście informacji o przymusowym żywieniu, jakim poddany został przebywający w areszcie Mariusz Kamiński. Polityk PiS w proteście przeciwko swojemu uwięzieniu podjął strajk głodowy.
Jego syn Kacper Kamiński poinformował we wtorek, że "do południa zostanie wdrożona procedura przymusowego dokarmiania". "Lekarz poinformował mojego ojca, że wybrana zostanie najbardziej niehumanitarna metoda za pomocą sondy przez nos, pomimo iż wyraził on zgodę na dokarmianie za pomocą kroplówki. Powiedział, że nie będzie negocjował w tej sprawie ze względu na poglądy polityczne mojego ojca. Może to powodować groźne dla zdrowia powikłania" - napisał we wtorek na platformie X Kacper Kamiński.
O sprawę pytaliśmy także Służbę Więzienną. Przekazano nam, że SW jest zobowiązana do "zapewnienia każdemu osadzonemu odpowiedniej opieki zdrowotnej". "Osadzony mający zdiagnozowany problem zdrowotny jest odpowiednio zaopatrywany medycznie i ma zagwarantowane leczenie adekwatne do aktualnego stanu zdrowia i wskazań lekarza" - podkreślono.
SW podkreśliła, zgodnie z przepisami nie może udzielać informacji na temat konkretnych osadzonych.
Wiceminister sprawiedliwości Maria Ejchart powiedziała we wtorek w Polsat News, że stan zdrowia Mariusza Kamińskiego i drugiego osadzonego Macieja Wąsika jest stabilny. - Wczorajszy wyjazd pana Kamińskiego do szpitala wolnościowego w Radomiu podyktowany był koniecznością przeprowadzania dodatkowych badań takich, które nie mogą być przeprowadzone w szpitalu więziennym i to jest normalna procedura. Nie było zagrożenia życia - zaznaczyła Ejchart.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Lekarz: Metoda mniej przyjemna, ale bardziej bezpieczna
- Metoda żywienia z użyciem sondy wprowadzanej do żołądka jest mniej przyjemna dla pacjenta, ale za to jest bezpieczniejsza niż żywienie dożylne, które nie jest zwykłą kroplówką - mówi lek. Jakub Kosikowski, rzecznik prasowy Naczelnej Izby Lekarskiej, na co dzień rezydent onkologii, zajmujący się również żywieniem pacjentów onkologicznych.
- Dopóki jest to możliwe, to żywienie pacjenta odbywa się do żołądka. Żywienie pozajelitowe drogą żył obwodowych lub wkłucia centralnego wdraża się wtedy, kiedy nie można już żywić do żołądka i jelit - tłumaczy Kosikowski.
Wyjaśnia, że w przypadku leczenia dożylnego może dojść do powikłań.
- Może dojść do zakażenia, bo wprowadzamy dożylnie dużą objętość płynu. Wlew jest przez to długi. Podawanie trzeba nadzorować, mogą pojawić się powikłania związane z samym podaniem preparatu. To nie jest zwykła kroplówka z glukozą, tam są białka, tłuszcze, dobrane mikro i makroelementy. To nie jest tak, że to nie niesie ze sobą ryzyka, dlatego, dopóki można, żywi się pacjenta do przewodu pokarmowego, co jest również efektywniejsze pod względem odżywienia, bo jest drogą fizjologiczną - dodaje Kosikowski.
Czytaj także: