Dębski dla WP.PL: prezydent chciałby po sobie zostawić dzieło na miarę dzieł dyrektora Rydzyka
Pan prezydent chciałby po sobie zostawić jakieś dzieło, takie na miarę dzieł dyrektora Rydzyka z Torunia. Już jedną zasługę dla Polski ma: to w czasach ministra obrony Komorowskiego w specjalnej ustawie zapisano, że 1,95 proc. budżetu przeznaczone zostanie na polską armię. I wydajemy tę kasę, niezależnie od tempa wzrostu państwowych dochodów, niezależnie od efektów tego finansowego poświęcenia. Nie na oświatę, naukę, kulturę czy służbę zdrowia, lecz na tony żelastwa i dalekie wojny imperialne - pisze Wiesław Dębski w felietonie dla portalu WP.PL.
16.08.2012 | aktual.: 22.08.2012 10:32
Premier szykuje się do kolejnego wystąpienia w sejmie, by poinformować, jakie oszczędności zaordynuje nam w ramach ratowania polskiego budżetu. Pan Balcerowicz wciąż sufluje: oszczędzajcie, zmniejszajcie obciążenia socjalne, mniej wydatków, mniej wydatków. Minister pracy walczy z ministrem finansów o 500 mln zł na wsparcie młodych szukających etatów. A walczyć musi, bo pan Jacek wcześniej zabrał mu 5 mld zł z Funduszu Aktywizacji Bezrobotnych!!! Dla ratowania budżetu, oczywiście. Kurczę, chyba rzeczywiście mamy ten kryzys gospodarczy. Zresztą sam pan prezydent przyznał przed Grobem Nieznanego Żołnierza: mamy europejski kryzys gospodarczy.
Zastanawiam się więc: może w ramach walki z kryzysem muszę się godzić na późniejszą emeryturę, co miesiąc podwyższany czynsz, rosnące koszty zapełnianego co tydzień koszyka z domowymi zakupami? Skoro mus, to mus. Czyżby jednak? Oto przed tym samym Grobem Nieznanego Żołnierza prezydent Bronisław Komorowski zapowiada, że zaczniemy budować własną, narodową tarczę antyrakietową! Zabrzmiało dumnie, prawda?Na początek prezydent zażyczył sobie na ten cel 5 mld zł, z budżetu MON (zaoszczędzonych na wojnie w Afganistanie). Ile później trzeba będzie do tego dołożyć, to nawet sam pan prezydent nie ma pojęcia. Ile można na tym stracić, nikt się nie zastanawia.
Doprawdy zachwycająca to wizja. Będziemy więc mieli amerykańską tarczę, z elementami w Polsce; towarzyszyć jej będzie tarcza natowska. I jeszcze nasza, polska, w strojach łowickich! Obawiam się, że jeśli dalej pójdziemy tą drogą, to wkrótce własną tarczę zechce mieć marszałek mojego województwa mazowieckiego. A jeśli on, to czemu nie pani Hanna Gronkiewicz-Waltz, wszak stolica kraju musi być szczególnie chroniona. Nie pozostanie mi nic innego, jak zmobilizować mieszkańców naszego osiedla do tworzenia osiedlowej tarczy antyrakietowej. A, że wśród sąsiadów mam wielu studentów, więc nasza tarcza może być szczególnie paradna, godna studenckiego przeglądu kabaretów. Bo na kabaret mi to wszystko wygląda.
Pan prezydent chciałby po sobie zostawić jakieś dzieło, takie na miarę dzieł dyrektora Rydzyka z Torunia. Już jedną zasługę dla Polski ma: to w czasach ministra obrony Komorowskiego w specjalnej ustawie zapisano, że 1,95 proc. budżetu przeznaczone zostanie na polską armię. I wydajemy tę kasę, niezależnie od tempa wzrostu państwowych dochodów, niezależnie od efektów tego finansowego poświęcenia. Nie na oświatę, naukę, kulturę czy służbę zdrowia, lecz na tony żelastwa i dalekie wojny imperialne.
Efekty naszej hojności jakie są każdy widzi. Z Afganistanu wycofamy się prawdopodobnie nie osiągając żadnego z założonych celów, pozostawiając sytuację w tym kraju bardziej zdestabilizowaną niż przed rozpoczęciem interwencji (żadnej tam misji stabilizacyjnej, panie prezydencie). Na krajowym podwórku "dozbrajaniu" naszej armii towarzyszą liczne dochodzenia prokuratorskie, także dotyczące... zakupu systemu rakietowego i rakiet - tym razem do okrętów klasy "Orkan"'. A skoro o okrętach mowa, to niedawno wstrzymano budowę chwały naszej Marynarki Wojennej - słynnej już korwety "Gawron". Jej kadłub, wart ponad 400 mln zł, czeka na kogoś, kto zechce go kupić, ale jak widać głupków brakuje.
Słucham więc jeszcze raz pana prezydenta i uszom nie wierzę. Jak głowa państwa mogła zaoferować Polakom wielo-, wielomiliardowy program zbrojeniowy, w sytuacji, gdy państwowej kasy brakuje dosłownie na wszystko. A minister Rostowski coraz energiczniej i głębiej zagląda do naszych portfeli.
A może - skoro tyle kasy mamy na zbyciu - przeznaczyć ją na kulturę i naukę, efekty będą szybkie i bardzo realne. Pozwolę więc sobie sparafrazować pewną piosenkę z początku lat dziewięćdziesiątych: Panie premierze, pan się nie boi, cała Polska za panem stoi. Proszę brać tę kasę i zrealizować własny program: po 1 proc. PKB na kulturę i na naukę. Kasa jest, w ministerstwie obrony!
Wiesław Dębski specjalnie dla Wirtualnej Polski