PolskaDebata w Sejmie: Irak - czy to nasza wojna?

Debata w Sejmie: Irak - czy to nasza wojna?

Nadrzędnym celem polskiego zaangażowania w
Iraku jest jak najszybsze przekazanie Iraku Irakijczykom -
powiedział w Sejmie minister obrony Jerzy Szmajdziński.
Wystąpienie Szmajdzińskiego zostało przerwane na trzy kwadranse,
gdy posłowie "Samoobrony" rozpostarli transparent z hasłem:
"Żołnierze do domu... Kwaśniewski, Miller-Rokita, bracia Kaczyńscy
do Iraku".

Obraz

Minister przedstawił posłom informację o sytuacji w Iraku i zagrożeniach dla przebywających tam polskich żołnierzy. Przyznał, że sytuacja w strefie zaangażowania Polaków pogorszyła się. Powtórzył opinię, że z chwilą powołania w czerwcu 2004 r. rządu tymczasowego, od niego będą zależały decyzje o dalszym zaangażowaniu obcych wojsk w Iraku.

"Cel: Irak dla Irakijczyków"

"Angażując się w operację stabilizacyjną, wzięliśmy na siebie odpowiedzialność za Irakijczyków. Przyświeca nam strategiczny cel, aby Irak był dla Irakijczyków" - podkreślił minister. Przypomniał, że polscy żołnierze wykonali ponad 1100 patroli, wystawili 150 posterunków i 170 konwojów, a 75 zatrzymanych w kontrolach przekazali irackiej policji. "Chcielibyśmy wysyłać tam budowlańców, nie żołnierzy, ale nie ma warunków, na terenie Iraku odbywa się globalna wojna z terroryzmem" - zaznaczył. Zapewnił, że tragiczna śmierć ppłk. Hieronima Kupczyka nie pogorszyła morale żołnierzy.

Zwrócił uwagę, że codziennie około tysiąca polskich żołnierzy pełni służbę poza bazami - na patrolach, w konwojach, niszcząc amunicję i uzbrojenie po armii irackiej, angażując się w odbudowę szpitali, szkół i struktur irackiego państwa, szkoląc jego funkcjonariuszy, odkupując od Irakijczyków broń, w tym wyrzutnie rakiet Strzała i Igła.

Wiceminister obrony Janusz Zemke zapewnił, że po początkowych trudnościach, łączność żołnierzy z bliskimi w kraju działa dobrze. "Z Iraku wykonano 146 tys. połączeń, w sumie 24 tys. godzin. Są to połączenia bezpłatne. Z Polski do Iraku, gdzie już trzeba płacić, wykonano 615 połączeń trwających łącznie 35 godzin" - poinformował.

Szmajdziński powiedział, że - mimo z reguły przychylnego nastawienia ludności do Polaków - w ostatnim czasie sytuacja w strefie odpowiedzialności wielonarodowej dywizji pod polskim dowództwem pogorszyła się z powodu nasilenia ataków przez ugrupowania posaddamowskie, ataków terrorystycznych dokonywanych także przez sprawców spoza Iraku, wzrostu znaczenia ekstremistów islamskich i nasilenia rywalizacji między przywódcami szyickimi.

Minister zapewnił, że z dotychczasowych doświadczeń żołnierzy i z ataków przeciw siłom stabilizacyjnym wyciąga się wnioski. Dlatego, jak zaznaczył, z kolejną zmianą żołnierzy pojedzie do Iraku nowy sprzęt, w tym śmigłowce bojowe, moździerze małego kalibru, wozy opancerzone. Polskie wojsko ma w większym stopniu korzystać z amerykańskich bezpilotowych aparatów rozpoznawczych i zacieśnić współpracę z przywódcami plemiennymi. Aby zapobiec samobójczym zamachom, umacnia się tereny wokół obozów.

"Kontrakt z USA"

W toku debaty nad informacją, Bogusława Towalewska z SLD podkreśliła, że decyzja o wysłaniu polskich żołnierzy do Iraku nie była koniunkturalna, "rząd podjął ją bowiem mimo nieprzychylnego stanowiska znacznej części opinii publicznej w Polsce i w Europie". Posłanka, która odwiedziła Irak w grupie posłów, zapewniała, że żołnierze są dobrze wyszkoleni i wyposażeni, a obozy są bezpieczne i umożliwiają wypoczynek.

Jan Rokita (PO) oceniając polską misję w Iraku, wyraził przekonanie, że pomoc Polski dla Stanów Zjednoczonych to kontrakt, w którym rząd, wzorem innych sojuszników USA, powinien był postawić twarde warunki, żądając większego wsparcia finansowego. Dodał, że takie postawienie sprawy jest jeszcze możliwe. "Tak jak nauczyliśmy się stawiać twarde warunki Europie, tak powinniśmy stawiać twarde warunki Ameryce, tylko wtedy będą nas szanować na świecie" - powiedział.

Za zadziwiające uznał wypowiedzi kierującego polityką gospodarczą w tymczasowych władzach koalicyjnych Marka Belki, że polskie przedsiębiorstwa nie mogą liczyć na preferencje przy kontraktach irackich. "Zupełnym kuriozum" nazwał jego apel o umorzenie irackiego długu wobec Polski. "Polityka nie jest księgowością, ten dług nie jest dziś długiem narodu irackiego, lecz długiem Ameryki" - ocenił.

"Aby naród był bezpieczny, żołnierze niekiedy muszą ponosić ryzyko" - powiedział Marek Jurek (PiS). Zaznaczył, że Polska nie wybrała się do Iraku i>"po łupy". "Jesteśmy sojusznikiem Stanów Zjednoczonych, ale oczekujemy wzajemności" - zauważył. Apelował, by posłowie, oceniając zaangażowanie w Iraku, "troszczyli się o państwo, a nie o to, jak wypadamy w sondażach".

"To nie nasza wojna"

"Powinniśmy wszystko zrobić, by polskich żołnierzy z Iraku wycofać" - powiedział przewodniczący "Samoobrony" Andrzej Lepper. "Gdzie jest ten Husajn, gdzie jego broń?" - pytał. "To nie nasz teren, to nie nasza wojna" - przekonywał, argumentując, że giną dzieci, starcy i kobiety. "Pan przewodniczący słusznie troszczy się o Irakijczyków, którzy giną teraz, szkoda, że nie troszczył się o setki tysięcy, które ginęły pod rządami Saddama Husajna" - odpowiedział Szmajdziński.

Tadeusz Gajda (PSL) ocenił, że wycofanie żołnierzy to byłaby "najgłupsza decyzja, jaką można sobie wyobrazić". Wysłanie kontyngentu uznał za słuszne, ubolewał jedynie, że nie poprzedziła go sejmowa debata.

Zdaniem Zygmunta Wrzodaka (LPR), decyzja o wysłaniu żołnierzy była niezgodna z konstytucją, bo "to Sejm wypowiada wojnę". Saddama Husajna należało zwalczać zgodnie z maksymą "zło dobrem zwyciężaj", a za zaangażowanie w Iraku trzeba było żądać od Amerykanów obniżenia ceny samolotów wielozadaniowych dla Polski i poprawienie oferty offsetowej.

Marian Janicki (UP) podkreślił, że Polska nie okupuje Iraku, lecz pomaga w transformacji od dyktatury do demokracji. "Nie możemy się cofnąć z tej drogi" - powiedział.

Odpowiadając na wątpliwości posłów, wiceminister spraw zagranicznych Adam Rotfeld stwierdził, że są dowody na prowadzone w Iraku prace nad broniami masowego rażenia.

Do sił stabilizacyjnych w Iraku Polska zadeklarowała kontyngent liczący do 2,5 tys. żołnierzy. We wrześniu blisko 9-tysięczna wielonarodowa dywizja pod dowództwem gen. dyw. Andrzeja Tyszkiewicza oficjalnie przejęła kontrolę nad strefą środkowo-południową w Iraku. Służy tam teraz ok. 2,4 tys. polskich żołnierzy. W skład dywizji centralno-południowej wchodzi też ponad 1600 żołnierzy z Ukrainy, około 1300 Hiszpanów, z którymi służy ok. 260 Hondurańczyków, 360 żołnierzy z Salwadoru, 230 z Nikaragui i 30 z Dominikany, blisko 500-osobowy kontyngent bułgarski, a także żołnierze z Rumunii, Litwy, Łotwy, Słowacji, Mongolii, Tajlandii i Kazachstanu. Na utrzymanie kontyngentu w Iraku w przyszłym roku polski rząd przeznaczył 154 mln zł.

Po śmierci polskiego oficera wskutek rany odniesionej pod ostrzałem, Sztab Generalny zapowiedział zmiany w taktyce. Wojsko chce broni o większym zasięgu i większej sile ognia, poprawy zdolności do prowadzenia ognia w nocy, większych możliwości obserwacji z powierza obszarów, po których poruszają się patrole.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)