Dariusz R. nie oszukał 800 osób? Koniec 11‑letniego śledztwa
Podejrzani o wyłudzenie 80 mln zł od ponad 800 rodzin Dariusz R. i Piotr S. mają wyjątkowe szczęście. Po 11 latach śledztwa prokuratura nie dopatrzyła się próby oszustwa, chociaż prowadzone przez nich firmy deweloperskie pobierały zaliczki za mieszkania, na których budowę nie wydano nawet zezwoleń. Po wyjściu z aresztu, jeszcze w trakcie trwania śledztwa, Dariusz R. i związane z nim osoby otworzyły co najmniej kilkanaście nowych spółek.
04.09.2012 | aktual.: 07.09.2012 11:48
Jest rok 1998. Młody, zaledwie 25-letni Dariusz R., właściciel PIB War Inwest, odkupuje od warszawskiej dzielnicy Targówek dwuhektarową działkę przy ul. Rembielińskiej. Płaci za nią 4,5 mln złotych. Zaczyna budować osiedle na kilkaset mieszkań. Inwestycja ma zostać ukończona do końca grudnia 2001 roku.
Mieszkania na tym osiedlu kupuje 500 osób, którzy na konto PIB War Inwest wpłacają 50 mln zł. Do końca 2000 roku prace idą pełną parą. Problemy zaczynają się na początku 2001 roku. R. i jego firmy schodzą z budowy. Deweloper chce jeszcze odsprzedać osiedle dzielnicy, ale ta się nie zgadza. Ostatecznie PIB War Inwest bankrutuje w 2002 roku.
- Mija już prawie pięć lat odkąd Darek orżnął nas bez mydła, dostaliśmy ochłapy i raczej nie ma co liczyć na kolejne wypłaty z masy syndyka. Mam nadzieję że wszyscy jakoś ułożyli sobie życie po wtopie w War Inweście - pisał na forum Gazeta.pl jeden z poszkodowanych. To jeden z łagodniejszych wpisów. Pod adresem R. kierowano różne groźby, wysyłane również anonimowymi listami.
Wstrzymanie prac to początek problemów niedoszłych mieszkańców, którzy z dnia na dzień zostają bez mieszkań, pieniędzy, z kredytami, które trzeba spłacać. Pokrzywdzeni mobilizują się. Zakładają Stowarzyszenie na Rzecz Ochrony Praw Inwestorów Grupy Kapitałowej War Inwest, działają na forum internetowym, na którym przez kolejne lata informują się o etapach postępowania upadłościowego, spierają się kto powinien reprezentować ich w sądzie przeciwko R., jakie kolejne kroki powinni wykonać. Pierwsze pieniądze otrzymują dopiero w 2006 roku, po podziale masy upadłościowej PIB War Inwest. Na ostatnią transzę muszą czekać aż do 2009 roku.
Adwokat Dariusza R. Andrzej Górny broni swojego klienta twierdząc, że ostatecznie pieniądze wróciły do nabywców mieszkań. - Środki się zbilansowały. Wszystkie pieniądze zainwestowane przez klientów zostały wprowadzone w budowę, są w tych murach, które powstały oraz w nieruchomościach zakupionych przez PIB War Inwest i War Inwest S. A. na potrzeby inwestycji - wyjaśnia.
W międzyczasie mieszkańcy decydują, by dokończyć budowę osiedla. Nie zrobi tego jednak żaden deweloper, ale syndyk Irena Buczyńska, która od 2003 roku zajmuje się masą upadłościową PIB War Inwest. Pierwsi mieszkańcy wprowadzają się na osiedle w 2007 roku.
Talent do interesów
Nie trzeba kończyć studiów, żeby szybko znaleźć się na liście 100 najbogatszych Polaków. Z takiego założenia wyszedł, jak można przypuszczać, Dariusz R. Dlatego wkrótce po ukończeniu liceum zaczął budować pierwsze bloki. Skąd miał pieniądze na taką działalność? Nie wiadomo. Początek lat 90. sprzyjał szybkim karierom w biznesie.
Gdy w 2000 roku War Inwest sprzedawał mieszkania, Dariusz R. miał już na koncie trzy ukończone inwestycje. Oferował lokale w bardzo niskiej cenie - 2 tys. zł za metr kwadratowy. Dlatego tak wiele osób powierzyło mu swoje oszczędności i pieniądze z kredytów. Źródła finansowania zakupu działki i budowy budynków przy Rembielińskiej adwokat Dariusza R. obiecuje ujawnić po zakończeniu postępowania. Wyjaśnia, że informacja ta jest objęta tajemnicą śledztwa.
W 2001 roku rynek zaczął się załamywać, sprzedaż mieszkań wyhamowała i pojawiły się pierwsze problemy. Seria artykułów prasowych dotyczących niewypłacalności War Inwest jeszcze je pogłębiła. Klienci zaczęli wycofywać wkłady finansowe. Ostatnim aktem tragedii było aresztowanie Dariusza R. w październiku 2001 roku, podejrzanego o dokonanie oszustw na masową skalę. W areszcie spędził siedem miesięcy. Gdy po wpłaceniu 300 tys. zł kaucji przez rodzinę wyszedł na wolność, jego firmami zarządzał już syndyk.
Początkowo układ firm należących do Dariusza R. i jego współpracowników był prosty - War Inwest organizował całe przedsięwzięcie, a kierowany przez Piotra S. Bud Inwest był wykonawcą budowy. Jak twierdzi adwokat Dariusza R. i Piotra S. Andrzej Górny, takie rozwiązanie miało obniżyć koszt budowy mieszkań dzięki temu, że nie zatrudniono zewnętrznego wykonawcy.
Dawni klienci Dariusza R. oskarżają go o stworzenie piramidy finansowej. Twierdzą, że z pieniędzy wpłacanych na mieszkania przy Rambielińskiej finansował budowę innych nieruchomości i zakup działek pod kolejne. Twierdzą również, że sprzedawał mieszkania w budynkach, na których budowę nie miał nawet zezwoleń. Andrzej Górny odpiera ten zarzut twierdząc, że nie jest to sprzeczne z prawem.
- Deweloperzy mogli sprzedawać mieszkania na każdym etapie inwestycji, nawet jeśli nie mieli jeszcze pozwolenia na budowę. Tak robiły wszystkie firmy. Ci którzy zawierają umowy na etapie tzw. dziury w ziemi czyli na początku procesu inwestycyjnego zawsze w pewien sposób ryzykują, bo proces inwestycyjny jest długi, skomplikowany i może się zakończyć także niepowodzeniem z przyczyn niezależnych od dewelopera, ale ryzykują świadomie - wyjaśnia Górny. Duże ryzyko miała w tym przypadku rekompensować bardzo niska cena, dlatego sprzedaż mieszkań początkowo wyglądała bardzo dobrze.
Pracowity podejrzany
Dziś w skomplikowanej strukturze spółek związanych Dariuszem R. łatwo się pogubić. W czasie, gdy prokuratura prowadziła śledztwo w sprawie firm PIB War Inwest i War Inwest S. A., Dariusz R. oraz inne osoby związane z domniemanym oszustwem otwierały kolejne spółki. Z wpisów w Krajowym Rejestrze Sądowym wynika, że od września 2001 Dariusz R. osobiście zarejestrował kilka kolejnych spółek. Część z nich ma łudząco podobne nazwy do War Inwest: War Inwest II i War Invest II. Ich prezesem jest Dariusz R., obie spółki zarejestrowano pod tym samym adresem 19 września 2001 roku, jeszcze zanim został aresztowany. War Inwest II zmienił później nazwę na "Wiktorska 63" S. A., obecnie występuje w rejestrze sądowym jako Capitalplan Investment S. A. Dariusz R. jest także prezesem Capitalplan Sp. z o. o. oraz Capitalplan Development Sp. z o. o.
O War Inwest II i War Invest II adwokat R. mówi, że były to spółki, które miały uratować inwestycję. - Tworzenie spółek przez R. było przedmiotem badania prokuratury. Był istotny cel tworzenia nowych spółek. Z moich informacji wynika, że było to przygotowanie pod kredytowanie. Proszę pamiętać, że żaden bank nie udziela kredytu na spółkę, ale na poszczególne inwestycje. Żeby ktokolwiek udzielił kredytu na daną inwestycję, musi być ona w spółce celowej. To jest standardowe działanie. Mogę podejrzewać, że było tak i w tym przypadku - mówi Andrzej Górny.
Pozostałe nazwy spółek, które wymieniamy nic adwokatowi Dariusza R. nie mówią. - Dlaczego jakieś spółki są związane z jego nazwiskiem? Nie wiem. Musimy rozdzielić sprawy na: sprzed inwestycji, w trakcie inwestycji i po niej. Co w tym za problem, że ma plany prowadzenia działalności gospodarczej i zakłada firmę. Życie prywatne Dariusza R. nigdy mnie nie interesowało, interesowało mnie postępowanie karne i upadłościowe, bo w tych sprawach go reprezentowałem. Jeżeli to były firmy założone niedawno, to nie widzę w tym nic złego. Czy do końca życia pan Dariusz R. nie może nic robić? - pyta Andrzej Górny.
Na problemy z prokuraturą i wierzycielami szybko zareagowali również współpracownicy Dariusza R. Piotr R. i Eleonora K. 10 sierpnia 2001 roku zarejestrowali firmę "Wiktorska 65" Sp. z o. o., pod adresem Bracka 20/23 w Warszawie - tym samym, co Capitalplan Investment S. A. W styczniu 2002 kolejną spółkę Kancelaria Inwestycyjna Interarti Sp. z o. o., zakłada Anna R. (to samo nazwisko, co Dariusz R.). Anna R. występuje również z dwiema innymi osobami o tym samym nazwisku w zarządzie spółki Interarti S. A. - Ewą R. i Janem R., firma również została zarejestrowana przy Brackiej 20. Wszystkie spółki działają oczywiście w branży nieruchomości.
Życie w tajemnicy
W styczniu 2012 roku Eleonora K. oraz Anna R. i Jan R. weszli do zarządu spółki Capitalplan Investment S. A. Od 2005 roku Dariusz R. zarejestrował też dwie inne spółki pod adresem Rymarska 19 w Warszawie - Verdecus Projet Sp. z o. o i należącą do niej Cateas Investment Sp. z o. o. oraz pod innym adresem - Cardena Development Sp z o. o. Jeśli Dariusz R. i jego wspólnicy znów spróbują zaistnieć w biznesie, decyzja o umorzeniu postępowania prokuratury ws. domniemanych oszustw z pewnością im pomoże.
- Po wyjściu z aresztu mój klient próbował się podnieść. Dla człowieka, który nigdy wcześniej nie był karany, pobyt w więzieniu był ogromną traumą. Zawodowo nie wiem czym się zajmował, ponieważ nie interesowało mnie jego życie prywatne. Teraz też nie wiem co robi - tłumaczy Dariusza R. Andrzej Górny. Adwokat nie widzi nic złego w tym, że na rynku nieruchomości nadal działa rodzina R. - Proszę pamiętać, że nie ma nic dziwnego w tym, że np. mama Dariusza R. prowadzi jakąś firmę. To prawnik i osoba, która od wielu lat zajmuje się nieruchomościami - zauważa mec. Górny.
Nic nielegalnego w działalności Dariusza R. i Piotra S. nie znalazła również prokuratura. Po 11 latach, 29 czerwca 2012 roku postępowanie zostało umorzone. Prokuratorzy nie stwierdzili, aby pieniądze zostały wytransferowane do innych spółek. Dariusz Ślepokura, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie zapewnia, że opinie biegłych i inne dokumenty, o które wnioskujemy, zostaną udostępnione po uprawomocnieniu się wyroku. Stanie się to po rozpatrzeniu zażaleń na umorzenie postępowania, do tej pory wpłynęło ich pięć.
Andrzej Górny upiera się, że w całej sprawie poszkodowanym jest również Dariusz R., porównuje go do Romana Kluski. - W przypadku mojego klienta popełniono szereg błędów proceduralnych, błędów, które doprowadziły go do bankructwa - twierdzi adwokat.
Czym zajmuje się teraz Dariusz R.? Po co zakładał kolejne spółki? Skąd wziął pieniądze na budowę pierwszych budynków? - tego adwokat nie wie. Deklaruje, że po uprawomocnieniu się decyzji prokuratury, Dariusz R. sam odpowie na wszystkie pytania.
Marcin Bartnicki, Paulina Gumowska, Wirtualna Polska