Dariusz Piontkowski uczył historii. "Jeden z lepszych nauczycieli". Jako minister może nie mieć takiej opinii
"Jeden z lepszych nauczycieli". "Zaangażowany, wymagający ale wspierający". Tak wspominają nowego ministra edukacji Dariusza Piontkowskiego absolwenci białostockiego ILO, w którym uczył historii. Nauczyciele nie mają jednak złudzeń. - My wsparcia od ministra nie otrzymamy - mówią WP.
Dariusz Piontkowski, minister edukacji narodowej, nie był tylko politykiem. Przez długi, bo ponad dwudziestoletni okres, uczył historii w I Liceum Ogólnokształcącym w Białymstoku.
- Wspominam go jako jednego z lepszych nauczycieli w tym liceum - mówi WP Maciej Fiedorczuk, absolwent ILO. Z Piontkowskim miał zajęcia historii w latach 2006-2007. - Zawsze był przygotowany, lekcje były ciekawe. Był wymagający, ale w uczciwy sposób. Konkretnie mówił czego oczekuje, robił nam sprawdziany, kartkówki i prosił do tablicy. W momencie, kiedy ktoś go o cos pytał, albo miał do niego biznes - zawsze słuchał - opowiada Maciej.
Już w tym czasie Dariusz Piontkowski zasiadał w Radzie Miasta Białegostoku. - Zawsze zostawiał politykę przed drzwiami szkoły. Był radnym, ale tego nie dało się odczuć na zajęciach. Nie reagował też na zaczepki i komentarze uczniów, którzy mówili o sytuacji politycznej. Po prostu rzeczowo prowadził lekcje - ocenia.
Nietypowy prezent
- Pana profesora wspominam bardzo dobrze. Był osobą ciekawie prowadzącą zajęcia, otwartą na rozmowy z uczniami, wspierającą rozwój zainteresowań - dodaje inny absolwent białostockiego ILO, Karol Wyszyński. Lekcje historii miał z Piontkowskim w latach 2000-2004. - Mieliśmy nawet koło, Klub Myśli Politycznej. Organizowaliśmy różne debaty, spotkania, nawet prawybory czy referendum przed wejściem do UE. Profesor miał swoje poglądy podczas spotkań w tym kole, ale można było z nim swobodnie dyskutować. Był na przykład za wejściem do Unii, ale chętnie słuchał argumentów przeciwników tego pomysłu - wspomina.
Piontkowski był młodym nauczycielem. - Chodziła taka legenda po szkole, że z racji młodego wyglądu profesor został kiedyś uznany za ucznia przez nauczycielkę - opowiada Karol. Kiedy odstawiał dziennik i sprawdzał, jakie ma następne zajęcia, zwróciła się do niego z pytaniem: "A ty dziecko co tu robisz?". Opowiadał o tym sam Piontkowski lokalnej gazecie.
- Kiedyś na klasówkę z II wojny światowej wszyscy przyszliśmy ubrani na zielono. Koleżanka z harcerstwa dała nam hełmy, maski przeciwgazowe, płaszcze. Pamiętam, że Piontkowski śmiał się z tego. To też pokazuje, że czuliśmy się z nim swobodnie - dodaje Karol. I podsumowuje - Na zakończenie szkoły wręczyliśmy mu takie krzesło, napisaliśmy na nim stołek poselski albo fotel prezydencki, nie pamiętam dokładnie. I przykleiliśmy flagę Polski.
Nowy minister, stare kłopoty
- Gdyby był takim ministrem, jakim był nauczycielem, to bardzo dobrze. Nie spodziewałbym się jednak w tym momencie radykalnych zmian, jeśli chodzi o kierunek działania Ministerstwa Edukacji Narodowej - podsumowuje nam Maciej, były uczeń Piontkowskiego.
I ten pogląd podzielają nauczyciele. - Niestety, jest osobą popierającą deformę. Edukacja seksualna to dla niego "próba wychowania dzieci, które w pewnym momencie zostaną oddane pedofilom". W reformie według niego "nie było chaosu". Strajk nauczycieli to dla niego paranoja. Nie znam nikogo z nauczycieli, kto byłby zadowolony z tego wyboru - mówi nam Mirka, nauczycielka przedszkolna.
- Obawiam się kontynuacji "dzieła", dalszej destrukcji polskiej oswiaty i dalszego upodlania nauczycieli. A nawet spodziewam się, że będzie gorzej. Choć chciałabym się mylić - dodaje. I apeluje: panie ministrze, chciałabym, żeby słuchał pan rodziców, nauczycieli. Myślał o dzieciach i młodzieży. Bo w gąszczu bzdurnych zmian wprowadzanych przez MEN zostały one zepchnięte na margines.
Rafał, nauczyciel liceum, mówi WP: - Wydaje się, że to minister przejściowy, do wrześniowych wyborów. Działacz partyjny wydelegowany na "odcinek oświaty". Nie sądzę, by miał inne zadanie, niż tymczasowe "zarządzanie kryzysem". Wyjście z kryzysu wymaga bowiem radykalnych zmian systemowych, a te znowu wymagają pieniędzy i woli politycznej. Jednego i drugiego nie ma.
"Zalewska też była nauczycielką"
- Jestem głęboko zaniepokojony sytuacją w Polskiej oświacie. Pan minister i jego poglądy, z którymi mogłem się zapoznać, każą mi wątpić w rozwój polskiego szkolnictwa. System edukacji będzie dalej upolityczniany - mówi Łukasz, nauczyciel. I zauważa: - Problemem jest też wyrok, jaki otrzymał pan minister. Wiem, że sprawę umorzono i nie był karany. Lecz w kwestii moralności budzi to delikatnie mówiąc niesmak.
- Nie wróżę sukcesów na gruncie porozumienia z nauczycielami - dodaje jeszcze nauczycielka Ewa. - Nie mam złudzeń, że będzie lepiej, bo przy tej władzy może być tylko gorzej - mówi.
Absolwenci byli zadowoleni z tego, jakim nauczycielem był Piontkowski. - Zalewska też była nauczycielką. I też byli z niej zadowoleni - kontruje jeszcze Mirka.
- Czuję, że wsparcia ze strony nowego ministra mieć nie będziemy. Przecież partia rządząca wie wszystko najlepiej i dalej będzie prowadzić taką politykę jak dotąd. I to jest tragedia - podsumowuje Ewa.
CZYTAJ TEŻ: Strajk nauczycieli zawieszony, ale to nie koniec. Inne grupy chcą połączyć siły z pedagogami
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl