Dariusz Loranty: prawdy już nigdy nie poznamy
To nieprawdopodobne i szokujące! Wydawało się, że z tym dniem śledztwo będzie postępować jeszcze sprawniej i wreszcie wyjaśni się zagadka śmierci malutkiej Madzi. Niestety nic nie drgnęło, a wręcz odnoszę wrażenie, że cofnęliśmy się do początku tej historii. Jestem zbulwersowany decyzją sędziego - mówi Dariusz Loranty, były negocjator, biegły sądowy.
Kiedy 13 lipca Katarzynie Waśniewskiej prokuratura zmieniła zarzut z nieumyślnego spowodowania śmierci na zabójstwo, a ona sama została aresztowana na 3 miesiące, wszyscy odetchnęli z ulgą, że sprawiedliwości stało się zadość. A teraz wszystko zaczyna się od początku.
Ale o jednym musimy pamiętać: sąd podejmuje decyzje w oparciu o zebrane przez prokuraturę materiały dowodowe, a te musiały budzić wątpliwości sądu. Podejrzanego z takim zarzutem sądy zwalniają niezwykle rzadko! Pytam, jak działa prokuratura, skoro przegrała przed obrońcą z urzędu?
Dziwię się też, że sąd nie obawia się matactwa ze strony tej kobiety. Moim zdaniem ta obawa gwałtownie wzrasta. Wystarczy przeprowadzić eksperyment śledczy i wtedy od razu wyszłyby różnice w zeznaniach małżonków.
One się wzajemnie wykluczają, dlatego dziwię się, że taki eksperyment jeszcze nie został przeprowadzony. To niemożliwe, żeby Katarzyna Waśniewska sama poradziła sobie z ukryciem zwłok dziecka. Nawet, jeśli przyjmiemy, że to faktycznie był nieszczęśliwy wypadek.
Sędzia jako jeden z argumentów podał fakt, że Waśniewska nie utrudnia śledztwa, wezwana zgłasza się do prokuratury, zawsze podaje swoje miejsce pobytu. Ale to mydlenie oczu i wyrachowane działanie, które ma skutecznie uśpić czujność prokuratury i sądu. Myślę, że Waśniewska nie dostanie już wysokiej kary. Jeżeli do tej pory prokuratura i biegli nie ustalili co się naprawdę wydarzyło 24 stycznia tego roku, to raczej już nie ustali. I prawdziwą historię będzie znała tylko Katarzyna Waśniewska.
Polecamy wydanie internetowe Fakt.pl:
Tak sąd bronił Waśniewskiej: Kłamała. Ale czy jest winna?