Dariusz Bruncz: Brutalna wojna, w której nie będzie wygranych
Reklamówka wyemitowana przez Ruderman Family Foundation to już nie ostrzeżenie ani publicystyczna naparzanka, ale początek brutalnej wojny propagandowej, w której nie będzie wygranych.
Sprawy zaszły zdecydowanie za daleko. Wymknęły się spod kontroli i grożą prawdziwym tąpnięciem w relacjach zagranicznych. Może to doprowadzić do atomowego wybuchu antysemityzmu w Polsce, który niezdarnie ukryty pod warstwami podwórkowego chamstwa i w słowach ekstremistów ośmielonych ideologicznym skrzywieniem i dyletanctwem dobrej zmiany, znów zaczyna podnosić dumnie głowę. Ale po kolei.
Reklamówka w iście amerykańskim stylu jest produktem ubocznym idiotycznej ustawy, która – jeśli wierzyć słowom przedstawicieli polskiego rządu – miała zadbać o dobre imię Polski w Europie. Stało się zupełnie na odwrót. Jeśli ktoś nie usłyszał o kłamstwie polskich obozów koncentracyjnych, to teraz usłyszał ze zdwojona siłą i od tematu nie uwolnimy się przez jeszcze bardzo długi czas. Cała ta awantura bardziej przypomina antypolską dywersję niż dbanie o dobre imię Polski i naszych obywateli.
Będąc niedawno w Szwecji czy w Niemczech, wielokrotnie byłem pytany o ustawę i w każdej z rozmów pojawiało się głębokie niezrozumienie: "Po co wam to było?", "Co chcieliście osiągnąć?", "Jaki jest wasz plan?".
Obawiam się, że żadnego planu nie ma, a trajektorie konfliktu wymagają wielkiej improwizacji w ramach zarządzania kryzysowego. Sprawy nie ułatwiali ani reżimowi posłowie ani wypowiedź polskiego premiera w Monachium, który produkował się obok chyba zaskoczonego kanclerza Austrii na temat holokaustu i Żydów.
Obrzydliwa promocja kłamstwa
W sposób oczywisty reklamówka promuje kłamstwo – równie obrzydliwe co kłamstwo oświęcimskie. Sugerowanie jakoby zagłada europejskich Żydów na okupowanej przez nazistów ziemi, uprawniała do stwierdzenia o polskim holokauście, Polakach jako domyślnych sprawcach, jest obrazą dla Polski i wszystkich Polaków.
Szczególnie wobec tych, którzy na różnych frontach zmagają się z nowotworem antysemityzmu. Którzy pielęgnują pamięć o pomordowanych Żydach. Którzy płaczą, gdy dewastowane są żydowskie cmentarze. Którzy się wściekają, gdy ktoś na murze wymaluje Gwiazdę Dawida obok swastyki lub powiesi ją na szubienicy. Którzy – co też jest niezmiernie istotne – starają się przedstawić bardziej zróżnicowany obraz polskiej historii poza czarno-białym spektrum dumnej narodowej autoinscenizacji.
Więcej, sugerowanie, że nieszczęśliwa ustawa, pospiesznie podpisana przez prezydenta Dudę, neguje holokaust w ogóle, to po prostu historyczny terroryzm, wysadzanie w powietrze prawdy i brak szacunku dla ofiar i pamięci o nich. Ten filmik to pomysł dla fanatyków, fundamentalistów i nacjonalistów maści wszelakiej – w Polsce, Izraelu i USA, a być może i poza nimi.
To pomysł wyprodukowany przez fundację, która od dialogu woli szantaż, która posługuje się absurdem, uproszczeniami i fałszem, aby przymusić polski rząd do wycofania się w atmosferze międzynarodowego upokorzenia. Trudno nazwać reklamówkę inaczej niż manipulacją i skalkulowaną na konfrontację propagandą. Zręczne umiejscowienie przedstawicieli różnych pokoleń sugeruje, że jest to sprawa, w którą angażuje się wielu. Że pamięć jest żywa, a determinacja przeogromna.
Radykałowie, którzy wyprodukowali ten spot, nie chcą porozumienia, co w zadziwiający sposób łączy ich z nacjonalistycznymi fanatykami w Polsce, domagającymi się zdecydowanych działań wobec Izraela czy Żydów w ogóle w ramach narodowej akcji wstawania z kolan i Polski szanowanej na świecie. Jesteśmy świadkami bezprecedensowej procesji fars, straszliwej zabawy cierpieniem i historią, przy użyciu paragrafów i bez wrażliwości na doświadczenie życiowe innych.
To wszystko było niepotrzebne, co nie znaczy, że walczyć o prawdę historyczną nie trzeba. Owszem, trzeba, ale wymaga to normalności, kompetencji, rozeznania subtelności i współzależności między polityką wewnętrzną i zewnętrzną. Wymaga czujności i umiejętności rozpoznania czasu, kiedy należy pociągnąć za hamulec, kiedy jest jeszcze szansa wycofać się z zachowaniem twarzy.
Jeśli ta awantura, do której oliwy dolała właśnie amerykańska organizacja żydowska, będzie dalej żyć swoim życiem zatruwającym życie innym, przegramy wszyscy. Przegra Polska i to nie na krótko, ale długofalowo. Nie tylko wizerunkowo, ale i politycznie i gospodarczo. Nażrą się tylko ukontentowane demony żywiące się padliną antysemityzmu i ksenofobii. Przegra Izrael, który nie odpuści i pogrąży się w kolejnym konflikcie, z którego nic nie ugra poza kapitałem nienawiści.
Dariusz Bruncz dla WP Opinie
*Fundacja Ruderman Family zdecydowała, że zdejmie kontrowersyjny spot, którego bohaterowie przekonują, że Polska próbuje negować Holokaust. Kilka minut po godzinie 21 film zniknął z profilu Fundacji na YouTube.