Dała sobie wyciąć zdrowe organy. Rozpoczął się jej proces

Lekarze z Bełchatowa zdecydowali się operować kobietę na podstawie dostarczonej przez "chorą" sfałszowanej dokumentacji medycznej. Wynikało z niej, że ma raka. Wycięto jej żołądek, śledzionę i fragment przełyku. Po operacji sprawą zajęła się prokuratura.

Dała sobie wyciąć zdrowe organy. Rozpoczął się jej proces
Źródło zdjęć: © 123RF.COM
Radosław Rosiejka

20.02.2018 | aktual.: 20.02.2018 14:56

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Proces o sfałszowanie dokumentacji medycznej Marty M. rozpoczął się w poniedziałek w Sądzie Rejonowym w Gliwicach. Jak informuje "Dziennik Zachodni", sąd wyłączył jawność rozprawy.

Kobieta w czerwcu 2016 r. zgłosiła się do szpitala w Bełchatowie z dokumentacją medyczną, z której wynikało, że ma raka żołądka. Marta M. miała ze sobą wyniki badań z placówki w Pyskowicach oraz Zakładu Medycyny Sądowej w Katowicach.

Lekarze zdecydowali się na przeprowadzenie operacji. Po wszystkim okazało się, że kobieta wcale nie miała raka. Całą dokumentację zrobiła na podstawie wzorów druków znalezionych w internecie. Kiedy sprawa wyszła na jaw, biegli lekarze stwierdzili u niej zespół Münchhausena polegający na wywoływaniu objawów choroby w celu hospitalizacji.

Prokuratura wnioskowało o umorzenie śledztwa ws. Marty M., ale nie zgodził się na to sąd. Nie było to jej pierwsze fałszerstwo. Kiedyś podrobiła podpis prokuratora, aby móc reprezentować wymyślonego przez nią chłopca z domu dziecka.

Jak podaje "Dziennik Zachodni", kobieta przyznała się do sfałszowania dokumentacji medycznej, ale nie potrafiła wytłumaczyć swojego zachowania.

operacjasądszpital
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Zobacz także
Komentarze (101)