Daewoo Lublin - pracownicy chcą pieniędzy
Ok. 200 byłych pracowników i jeszcze zatrudnionych w upadłych zakładach Daewoo Lublin przyszło w czwartek do lubelskiego urzędu wojewódzkiego domagać się zaległych poborów, których nie otrzymują od kilku miesięcy.
Protestujący zgromadzili się w holu gmachu pod transparentem z napisem Nie chcemy jałmużny, chcemy naszych pieniędzy. Na ręce przedstawicieli władz wojewódzkich złożyli petycję, w której przypomnieli, że gdy ich fabryka dobrze prosperowała, to dzieliła się zyskiem z potrzebującymi w całym regionie.
Dziś na naszym świątecznym stole może zabraknąć chleba, ale nie przychodzimy żebrać, chcemy tylko naszych pieniędzy - napisali w petycji.
Robotnicy mówili o swoim dramatycznym położeniu. Oboje z mężem pracujemy w Daewoo, mamy pięcioro dzieci na utrzymaniu, od sierpnia dostaliśmy tylko 500 zł. Mamy 3 tys. zł debetu w banku i niezapłacony czynsz za trzy miesiące - opowiadała jedna z robotnic.
Wojewoda lubelski Andrzej Kurowski i marszałek województwa Edward Hunek zapewnili robotników, że w najbliższych dniach otrzymają część swoich należności, dzięki zaliczce w wysokości 2,9 mln zł, którą przekazał na ten cel Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych. Przedstawiciele władz podkreślili, że będą interweniować, aby jak najszybciej zostały wypłacone wszystkie pieniądze należne załodze Daewoo. (jask)