PolskaDąbrowski: chcemy polskiego kina czy seriali kolumbijskich?

Dąbrowski: chcemy polskiego kina czy seriali kolumbijskich?

To jest pytanie o kształt państwa polskiego, o ten jego mały fragment zwany kinematografią narodową, czy my chcemy mieć polskie kino, czy też godzimy się na to, żeby w miejsce tych wielkich osiągnięć "szkoły polskiej", kina niegdysiejszej chwały, pojawiły się już bez końca, rozpanoszyły na ekranach polskich kin seriale kolumbijskie - mówi w "Sygnałach Dnia" minister kultury Waldemar Dąbrowski.

Sygnały Dnia: — Minister kultury Waldemar Dąbrowski, dzień dobry. Dziś kulturalna sobota, proszę państwa, albo słuchamy radia, albo idziemy na spacer, albo idziemy do kina i podchodzimy do kasy, kupujemy bilety. Panie ministrze, będziemy płacić więcej, czy będziemy płacić mniej za jakiś czas?

Waldemar Dąbrowski: — Nie sądzę, żebyśmy płacili więcej, bo jak rozumiem, chodzi pani o konsekwencje ustawy o kinematografii, nad którą pracuje aktualny parlament, ponieważ...

Sygnały Dnia: — Skoro pan już powiedział o tej ustawie, to zacytuję Gazetę Wyborczą: "Nakładanie dodatkowych świadczeń ma bardzo długą tradycję. W starożytnym Babilonie wprowadzono nawet podatek od powietrza, zaś rzymski cesarz Wespazjan (Pecunia non olet) opodatkował publiczne latryny, a Sejm uchwalił ustawę o kinematografii, na mocy której nadawcy programu telewizyjnego, kablówki, mają płacić 1,5% przychodów z biletów i reklam na rzecz nowego Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej". Co to może oznaczać w praktyce? No, podwyżki cen biletów w kinach.

Waldemar Dąbrowski: — Przede wszystkim oznacza to pilną potrzebę uchwalenia podatku nakładanego na tych, którzy piszą głupstwa w gazetach. To jest pytanie o kształt państwa polskiego, o ten jego mały fragment zwany kinematografią narodową, czy my chcemy mieć polskie kino, czy też godzimy się na to, żeby w miejsce tych wielkich osiągnięć "szkoły polskiej", kina niegdysiejszej chwały, pojawiły się już bez końca, rozpanoszyły na ekranach polskich kin seriale kolumbijskie czy może ta produkcja hollywoodzka, która, rzecz jasna, budzi szacunek w tych kilku wybitnych filmach, tych kilkudziesięciu bardzo dobrych również, ale przecież ich jest kilkaset zaśmiecających przestrzeń kultury. To nie jest sprawa wygody filmowców, to jest sprawa szans, które trzeba stworzyć dla ludzi talentu filmowego, ażeby robili w Polsce, w warunkach takiego kraju, jak Polska trzydzieści parę filmów rocznie, z których trzy-cztery odłożą się do tego katalogu narodowej karty kultury.

Sygnały Dnia: — Panie ministrze, proszę powiedzieć, dlaczego jest tyle uwag krytycznych, skoro taki podatek, pewnego rodzaju podatek... no, może to jest nieładne słowo...

Waldemar Dąbrowski: — Nazwijmy to daniną na rzecz dobra publicznego.

Sygnały Dnia: — Danina na rzecz dobra publicznego wprowadzana jest tak naprawdę w całej Europie po to, żeby właśnie chronić dobra kulturalne narodowe. Ale są takie krytyczne zdania: "Stworzenie Funduszu Polskiego Kina jest 'skokiem na kasę', nowym podatkiem na obywatela i wręcz powrotem do gospodarki socjalistycznej". Jeżeli pan przeglądał gazety, a w to nie wątpię, to widział pan w tygodnikach, w dziennikach...

Waldemar Dąbrowski: — No tak, ale to są oczywiste głupstwa wynikające z pewnego typu kampanii, którą podjęto i o której mi bardzo wyraźnie powiedziano. Kiedy rozpoczynaliśmy pracę nad tym kształtem ustawy, a chcę państwu powiedzieć, że to jest kształt właściwy dla państw europejskich... Zresztą te obciążenia nakładane na uczestników rynku medialnego są naprawdę na poziomie nieporównywalnie niższym niż we Francji, we Włoszech czy Hiszpanii. My proponujemy 1,5%, kiedy we Francji jest 5,5%, we Włoszech 11%, to są zupełnie odrębne od siebie modele, ale mające...

Sygnały Dnia: — I dlatego w Europie mówi się o przemyśle filmowym.

Waldemar Dąbrowski: — Bo sztuka filmowa idzie w jednej linii z przemysłem filmowym. Kino jest sztuką, ale równocześnie jest organizacją przemysłową, która musi mieć swoje stabilne źródła finansowania. Nie może być zgody na to, że w roku 2002 Polska miała na swoje kino 1,5 miliona euro, podczas kiedy Francja 490. Coś tu jest poza jakimikolwiek proporcjami.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)