Czytelnicy przynoszą mi lalki Barbie

Czytelnicy przynoszą mi lalki Barbie - mówi Marzi, czyli Marzena Sowa. Polska autorka serii komiksów, które po sukcesach na Zachodzie trafiają i do nas.

08.10.2007 | aktual.: 08.10.2007 15:28

„Marzi” to wspomnienia dziewczynki żyjącej w blokowej rzeczywistości Polski lat 80. Kto wpadł na pomysł, żeby je opowiedzieć w komiksie?

– Mój chłopak, Sylvain Savoia, który jest rysownikiem komiksowym. Opowiadałam mu o Polsce: że jemy tam karpia na święta i że za PRL były kolejki za wszystkim, nawet papierem toaletowym. Dla niego było to egzotyczne i odkrywcze. Stwierdził, że muszę to opisać. Choćby po to, by nie zapomnieć.

Fascynowało go życie codzienne, a nie strajki, polityka i sytuacja ekonomiczna w kraju?

– Takie było jego założenie. „Marzi” to nie jest historia Polski, tylko historia małej dziewczynki, która przeżyła w PRL dzieciństwo. Strajki, owszem, opisuje, ale tylko wtedy, gdy ta historia przez duże „H” dokona interwencji w jej małe życie. Zresztą chciałam unikać patosu, być blisko codzienności.

I odnieśliście dzięki temu duży sukces!

– Udało nam się. Sylvain, który miał już dużo doświadczeń na rynku komiksowym, zaproponował projekt jedne-mu z wydawnictw i od razu podpisali z nami kontrakt. Od trzech lat wychodzi „Marzi”. Mamy dobrą prasę i świetne reakcje czytelników. Rozmaitych – małych chłopców i dziewczynki, którzy w ogóle nie znają Polski. Przejmują się tą historią i postacią. W trzecim tomie piszę na przykład o Peweksie i o lalkach Barbie, których nigdy nie miałam. I na spotkania autorskie ludzie przynosili mi lalki Barbie, czekoladę, masę różnych rzeczy. Mamy dużo spotkań w szkołach i bibliotekach i mówimy o „Marzi”, opowiadając zarazem o historii Polski.

Mieszkasz od kilku lat we Francji, ostatnio także w Brukseli. Czujesz, że należysz do najnowszej polskiej emigracji?

– W moim wypadku to nie do końca to samo. W trzecim tomie „Marzi” opowiadam, jak poznałam moją ciotkę z Francji i zapragnęłam tam pojechać – bez względu na sytuację w Polsce. To nie był wybór negatywny, tylko fascynacja kulturą. W dzieciństwie uwielbiałam Mireille Mathieu, wyidealizowałam ten kraj, a z czasem za każdym razem, gdy czułam się źle, myślałam o wyjeździe. Mieszkam we Francji już od kilku lat, zaproponowano mi nawet, bym zmieniła narodowość, ale mnie to nie interesuje. Może nawet bardziej teraz, gdy mieszkam na obczyźnie, czuję się Polką, choć gdy wracam do kraju, widzę, jak wiele rzeczy się tu zmienia: język, zachowanie.

A sytuacja polityczna?

– Podam ci mój numer telefonu, to zadzwonisz do mnie do Brukseli i wszystko ci opowiem. Tutaj boję się mówić, bo może mi coś grozić ze strony rządu, ministra edukacji [rozmawiamy za rządów ministra Giertycha – przyp. red.]. Przeraża mnie podawanie w wątpliwość teorii ewolucji, historie o lustracji, robienie spisu homoseksualistów w resorcie edukacji. Zachodnia prasa reaguje przede wszystkim na takie rzeczy. Ostatnio brałam udział w manifestacji przeciwko homofobii rządu polskiego pod naszą ambasadą w Brukseli. Spośród około 75 tysięcy Polaków mieszkających w tym mieście było nas z 10 osób, a całą resztę stanowili ludzie z różnych stron świata.

Siłą rzeczy będziesz teraz pisała także dla polskiego czytelnika. Może Polacy stwierdzą: a my to już wszystko wiemy.

– Mam nadzieję, że nie! Ludzie lubią czytać o sobie, niezależnie od tego, z jakiej perspektywy jest to pisane. Poza tym to moja osobista wizja, każdy ma swoją. Młode pokolenie, które urodziło się po upadku komunizmu, będzie na historię patrzeć prawie tak, jakby byli obcokrajowcami.

Kreślicie obraz lat 80. szokująco barwny jak dla Polaka.

– Sylvain bardzo chciał, żeby ta książka była kolorowa, nie chciał czerni i bieli, smutnego, dołującego opowiadania historii. Czytałaś „Persepolis”?

– Byłam wczoraj na filmie, w Brukseli. Książki nie czytałam, bo ktoś mi kiedyś powiedział, że „Marzi” jest trochę podobna, więc nie chciałam się sugerować i obiecuję sobie, że przeczytam „Persepolis” dopiero, gdy skończę swoją serię.

Powiedziałaś: „...kiedy skończę”?

– Tak. Będzie 7–8 tomów. Nie chcemy tego ciągnąć w nieskończoność, temat się w końcu wyczerpie.

Do Polski trafia dopiero pierwszy tom: „Dzieci i ryby głosu nie mają”. A o czym piszesz w kolejnych?

– Pierwsze pięć tomów opowiada o moim dzieciństwie w Polsce. Pracuję teraz nad piątym, to historia z okresu upadku muru berlińskiego, Okrągłego Stołu i przemian. Potem będzie okres liceum, wyjazd do Krakowa na studia, a potem do Francji. I koniec – o Francji zresztą trudno byłoby mi pisać. Łatwiej mi jest opowiadać o Polsce, kiedy się tu nie mieszka. Poza tym piszę po francusku, więc mam dystans językowy, geograficzny i czasowy.

Spotykasz za granicą polskich autorów komiksów? Robią tam kariery?

– Krzysztof Gawronkiewicz jest znany, zresztą jeździ regularnie na festiwale do Francji. W sierpniu zeszłego roku zrobiłam numer specjalny magazynu „Spirou” o Polsce, poznałam przy okazji Tomka Leśniaka i wielu innych polskich twórców. Polskie komiksy są raczej undergroundowe, nie mają więc tak wielkiej siły przebicia na masowym rynku we Francji, ale cenią nas w kręgu autorów i wydawców.

A masz kontakt z Grzegorzem Rosińskim, autorem „Thorgala”?

– Mam nawet jego prywatny numer telefonu! Poznaliśmy się w Lozannie na jakimś festiwalu. Napisał wcześniej bardzo dobrą recenzję „Marzi” dla jednego ze szwajcarskich pism komiksowych. Chciałam mu podziękować. Tak się złożyło, że znaleźliśmy się pewnego wieczoru przy jednym stole i nagle on mówi: „Jestem ze Stalowej Woli”. Nie należy się dziwić, że nawiązaliśmy kontakt po czymś takim.

Faktycznie, ty też pochodzisz ze Stalowej Woli. Wychodzi na to, że to komiksowe zagłębie... Twoja ma-ma, bliscy już widzieli „Marzi”?

– Tak, ale tylko w wersji francuskiej, więc jeszcze nie czytali. Mama się bardzo niecierpliwi. Pytała mnie, dla-czego jest tak karykaturalnie narysowana. Nie miała na szczęście pretensji. Sylvain przesadzał, potrzebował charyzmatycznych postaci. Sama Marzi ma też nierealnie wielkie oczy. Takich włosów też nie miałam, ale może teraz przefarbuję je sobie na przyjazd na Festiwal Komiksu w Łodzi.

rozmawiał Bartek Chaciński

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)