Czysty język pod przymusem
Rosyjska Duma Państwowa przyjęła w środę w
trzecim czytaniu Ustawę o języku rosyjskim jako języku państwowym,
zakazującą m.in. przeklinania, używania obcojęzycznych zwrotów i
robienia błędów ortograficznych.
Jeżeli ustawa, przyjęta głosami 248 deputowanych, przy 37 głosach przeciw, zostanie przyjęta także przez Radę Federacji i podpisana przez prezydenta Władimira Putina, to zakazane będzie również m.in. wypowiadanie się o języku Puszkina i Lermontowa bez należytej czci.
"W Federacji Rosyjskiej niedopuszczalna jest propaganda nienawiści lub lekceważącego stosunku do języka państwowego" - czytamy w artykule 2. przyjętego dokumentu, który "reguluje zasady użycia języka rosyjskiego (...) w oficjalnych sferach życia społecznego".
W publicznych wystąpieniach i w środkach masowego przekazu zakazano używania "przekleństw, słów wulgarnych, lekceważących i obelżywych oraz wyrażeń obrażających godność człowieka". Ponadto nałożono na prasę obowiązek "przestrzegania (...) norm ortograficznych, gramatycznych, stylistycznych i innych".
Ustawa dotyczy też reklamodawców. Będą oni co prawda mogli umieszczać wielkie reklamowe bannery i plakaty w innych językach (np. po angielsku), jednak obok będą zobowiązani umieścić analogiczny tekst po rosyjsku.
Nie mniej kontrowersji wywoływał w czasie debaty artykuł 20, który przewiduje, że "w celu obrony języka rosyjskiego jako języka państwowego Federacji Rosyjskiej przed nieuzasadnionym zapożyczaniem obcojęzycznych słów, terminów i zwrotów, zaśmiecających mowę rosyjską, używane będą odpowiadające im słowa, terminy i wyrażenia z języka rosyjskiego".
Ustawa przewiduje dla nieposłusznych "odpowiedzialność cywilną, karną i administracyjną", zaznaczając jedynie, że będzie to odpowiedzialność "zgodna z prawodawstwem Federacji Rosyjskiej".
W czasie trwających od lata ubiegłego roku prac nad ustawą, była ona jednym z głównych tematów dla satyryków. Obrali sobie chętnie za temat zapisy dotyczące wulgaryzmów, od których przeciętny mieszkaniec Rosji raczej nie stroni. By uspokoić opinię publiczną, w dokumencie znalazł się jednak zapis, że nie reguluje on używania rosyjskiego w prywatnych kontaktach międzyludzkich.
Przeciwko przyjęciu nowego prawa zgodnie głosowali posłowie dwóch liberalnych ugrupowań - Jabłoka i Sojuszu Sił Prawicy (SPS). Według deputowanego SPS Borysa Nadieżdina, ustawa w niczym nie poprawi stanu języka. "Rosyjskiego trzeba lepiej uczyć w szkołach i lepiej płacić nauczycielom" - powiedział polityk.
Inny krytyk ustawy, Siergiej Mitrochin z Jabłoka, zwracał z kolei uwagę, że projekt, choć pisze się w nim o obcojęzycznych słowach, które "zaśmiecają mowę rosyjską", sam aż roi się od słów obcego pochodzenia. (jask)