Świat"Czynnik Camerona" poprawia notowania konserwatystów

"Czynnik Camerona" poprawia notowania konserwatystów

Niedawny wybór 39-letniego Davida
Camerona na przywódcę opozycyjnej, brytyjskiej Partii
Konserwatywnej przyniósł jej wielopunktową poprawę notowań w
najnowszym sondażu popularności i poparcia.

18.12.2005 | aktual.: 18.12.2005 10:05

Spośród tych, którzy zadeklarowali, iż z pewnością wezmą udział w następnych wyborach, aż 40% udzieliło poparcia konserwatystom, co oznacza poprawę o siedem punktów w porównaniu z wynikami tegorocznych wyborów parlamentarnych, wygranych ponownie, choć niewielką przewagą, przez Partię Pracy. Na Partię Pracy głosowałoby obecnie 31% wyborców, o pięć punktów procentowych mniej niż podczas majowych wyborów.

Przeprowadzony przez instytut MORI dla tygodnika "The Observer" sondaż wykazał też, iż obecnie 21% potencjalnych wyborców głosowałoby na liberalnych demokratów, co oznacza spadek o 2 pkt proc. w porównaniu z majem.

Tak znaczna poprawa notowań konserwatystów wiąże się zdaniem wielu obserwatorów z bardzo dobrym wrażeniem, jakie sprawił nowy, wcześniej mało znany ich przywódca i nadziejami, jakie wielu Brytyjczyków wiąże z tym młodym, wybranym w tym miesiącu politykiem.

W nawiązaniu do sukcesu obecnego, wieloletniego premiera brytyjskiego Tony Blaira, który kilkanaście lat temu również zaczynał jako mało znany, ale prężny, młody i budzący nadzieje polityk, londyńska ulica nazwała Camerona żartobliwie "Tory Blairem", od słowa "Tory", jakim od stuleci określa się w W. Brytanii konserwatystę.

Mimo błyskotliwego sukcesu i wzrostu poparcia dla jego partii David Cameron nie znalazł się jednak jeszcze na czele listy potencjalnych kandydatów na przyszłego premiera. Wyprzedza go prawdopodobny labourzystowski następca Blaira, obecny minister skarbu Gordon Brown, którego wskazało 31% potencjalnych wyborców, wobec 27% popierających Camerona, jako przyszłego szefa rządu.

Blair, pełniący obecnie trzecią kadencję, zapowiedział, że nie będzie stał na czele rządu również przez ew. kolejną, czwartą kadencję.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)