PolskaCzy złamano prawo wobec "kiboli"?

Czy złamano prawo wobec "kiboli"?

Rzecznik praw obywatelskich Janusz Kochanowski wciąż ma wątpliwości, czy zamieszczanie w internecie zdjęć piłkarskich pseudokibiców jest legalne i ponawia pytanie do prokuratury w tej sprawie.

04.09.2009 | aktual.: 04.09.2009 15:09

- Wszystkie organy mogą działać jedynie w ramach i na podstawie prawa. Pytam, czy prokuratura i policja działają legalnie, to jest mój obowiązek, niezależnie jakiej grupy społecznej to dotyczy - powiedział w TVN 24 Kochanowski.

Przypomniał, że z pytaniem w tej sprawie wystąpił jeszcze przed wakacjami. Wyjaśnienia, które otrzymał, go nie satysfakcjonowały.

- Przywołano przepis, który dotyczy zupełnie lub nieco innej sytuacji. W związku z tym zwróciłem się o wyjaśnienia jeszcze raz - podkreślił. Jak wyjaśnił, chce wiedzieć na jakiej podstawie prawnej publikuje się wizerunki osób z tłumu. - Nie możemy iść na skróty; brońmy prawa - powiedział.

Zdaniem RPO problem jest, ale nie tylko z "kibolami", ale także z przestrzeganiem prawa wobec nich. - To dwa odrębne zagadnienia - wskazał.

Kochanowski pytany dlaczego nie interweniował w przypadku kobiety - złodziejki, której zdjęcie pokazano w mediach, by ostrzec ludzi, zapowiedział, że "zainteresuje się na jakiej podstawie to zrobiono.

Z informacji przekazanych przez krakowską policję wynika, że prokuratura zdecydowała o opublikowaniu wizerunku kobiety, złodziejki-kieszonkowca, po postawieniu jej zarzutów.

W środę śląska policja poinformowała, że zatrzymała trzech kolejnych uczestników burd podczas lutowych piłkarskich Wielkich Derbów Śląska. Ujęcie blisko połowy z zatrzymanych dotąd po tym meczu chuliganów okazało się możliwe dzięki informacjom przekazanym przez osoby, które obejrzały zdjęcia na stronie internetowej śląskiej policji.

Po zamieszkach - 28 lutego - szef śląskiej policji nadinsp. Dariusz Biel powołał zespół policjantów, którzy mają wyłapać stadionowych chuliganów. Wkrótce potem na stronie internetowej śląskiej komendy opublikowano - po zgodzie prokuratury - wizerunki pozostałych chuliganów, którzy podczas meczu naruszyli prawo. Spotkało się to z dużym zainteresowaniem internautów: stronę policji odwiedzało trzy razy więcej osób niż zwykle, a zdjęcia dzięki mediom obiegły cały kraj.

Policjanci zajmujący się przestępczością na imprezach masowych zapowiadają następną publikację wizerunków chuliganów. Od dłuższego czasu na stronie internetowej śląskiej policji znajdują się także zdjęcia uczestników zamieszek podczas meczu Ruchu Chorzów i ŁKS Łódź z maja 2004 r.

Rzecznik śląskiej policji, podinspektor Andrzej Gąska, powiedział w piątek PAP, że w końcu przyszłego tygodnia policjanci wystąpią do chorzowskiej prokuratury o zgodę na publikację zdjęć kolejnej grupy osób, którym policja przypisuje udział w stadionowych burdach podczas majowego meczu między Ruchem Chorzów a Lechem Poznań. Był to finał rozgrywek Pucharu Polski.

- Liczymy, że nadal będziemy mogli korzystać z tego narzędzia ścigania stadionowego bandytyzmu. Praktyka wskazuje, że jest ono skuteczne i potrzebne - powiedział podinsp. Gąska.

Zastępczyni prokuratora rejonowego w Chorzowie, Anna Włosik-Jachym, zapowiedziała, że gdy wniosek z policji wpłynie, zostanie przeanalizowany jak wszystkie poprzednie. Przyznała jednak, że wobec wątpliwości RPO chorzowska prokuratura wolałaby wcześniej otrzymać z Prokuratury Okręgowej w Katowicach wskazówki na temat postępowania w tego typu przypadkach.

- Mam nadzieję, że to zbiegnie się w czasie i gdy otrzymamy wniosek z policji, będziemy już znali interpretację prokuratury okręgowej. Niemniej tak czy inaczej wniosek o publikację wizerunków zostanie rozpatrzony, a jego uzasadnienie przeanalizowane. Prokurator jest niezależny i odpowiada za swoje decyzje - zaznaczyła prok. Włosik-Jachym.

Rzeczniczka katowickiej prokuratury okręgowej, Marta Zawada-Dybek, poinformowała, że do piątkowego popołudnia do prokuratury nie wpłynęło jeszcze pismo rzecznika praw obywatelskich w sprawie publikowania zdjęć piłkarskich pseudokibiców. Prokuratura zamierza odnieść się do pytań rzecznika, gdy otrzyma oficjalny dokument w tej sprawie.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)