ŚwiatCzy wywiad rosyjski współpracował z polskim?

Czy wywiad rosyjski współpracował z polskim?

Siergiej Tretiakow, były agent rosyjskiego
wywiadu zagranicznego (SWR), który przeszedł na stronę USA,
powiedział, że nie wie czy wywiad ten współpracował z polskim
Urzędem Ochrony Państwa pod koniec lat 90., co sugerował
amerykański autor książki opartej na jego wspomnieniach.

21.02.2008 | aktual.: 21.02.2008 20:48

Siergiej Tretiakow, który pracował w wywiadzie pod przykrywką dyplomaty w rosyjskiej misji przy ONZ w Nowym Jorku, oświadczył, że jest tylko pewny, że dochodziło w tym okresie do "oficjalnych, a niekoniecznie roboczych", kontaktów między SWR a UOP.

W wydanej niedawno w USA książce "Comrade J", Pete Earley pisze powołując się na Tretiakowa, że "SWR zgodził się otworzyć 'kanał partnerski' w Warszawie z polskim wywiadem przez ujawnienie polskiemu rządowi nazwiska wyższego oficera SWR w zamian za to, że Polacy ujawnią tożsamość jednego ze swoich oficerów".

Po opublikowaniu w "Gazecie Wyborczej" wiadomości o rewelacjach z książki Earleya - według której jednym z licznych zagranicznych współpracowników Tretiakowa w Nowym Jorku był polski dyplomata ukryty pod pseudonimem "Profesor" - byli szefowie polskich służb specjalnych zakwestionowali informacje z książki.

Według cytowanych przez "GW" generałów Gromosława Czempińskiego i Henryka Jasika, którzy w latach 90. kierowali polskim wywiadem, oraz innych jego przedstawicieli nie wymienionych z nazwisk, kontakty między polskimi a rosyjskimi służbami zostały zamrożone po 1995 roku, kiedy ówczesnego premiera Józefa Oleksego oskarżono o współpracę z wywiadem Rosji.

Czy była współpraca między naszym i polskim wywiadem w tym okresie, tego nie wiem. Natomiast wiem, że szef rosyjskiego wywiadu, generał Wiaczesław Trubnikow, przyjechał wtedy do Polski z racji swej oficjalnej funkcji - było to gdzieś między rokiem 1997 a 2000 - i spotkał się tam z przedstawicielami polskiego wywiadu, m.in. z "Profesorem" - powiedział Tretiakow.

"Profesor" - jak go opisuje były agent SWR - był radcą w misji polskiej przy ONZ, a po powrocie do kraju został zastępcą szefa informacji w UOP.

Poznałem go w naszej rezydencji. Był bardzo miłym człowiekiem, bardzo poważnym i bardzo profesjonalnym. Sympatyzował z nami prawdopodobnie dlatego, że był wychowany w PRL. Dostarczał informacji o USA i krajach europejskich, z niechęci do amerykańskiej polityki zagranicznej. Był to okres konfliktu o Kosowo i zdobywanie informacji na ten temat w ONZ było naszym głównym zadaniem. O ile pamiętam, "Profesor" nie pobierał wynagrodzenia w pieniądzach, w grę wchodziły tylko prezenty i lunche - powiedział Tretiakow.

"Profesor" był tym, kogo nazywamy +zaufanym kontaktem+. Był dla nas użyteczny, ale nie był to najważniejszy, ani najbardziej interesujący przypadek - dodał.

Tretiakow pod koniec 2000 roku oddał się pod opiekę FBI. Jak się okazało, wcześniej już pracował także dla wywiadu amerykańskiego. Według Earleya, był jednym z najlepszych agentów rosyjskich i jego zwerbowanie jest jednym z największych sukcesów amerykańskich służb specjalnych.

Dlaczego przeszedł na stronę przeciwnika?

Byłem zdegustowany władzami Rosji. Uznałem, że dalsza praca dla rosyjskiego rządu byłaby niemoralna. To są ludzie niemoralni - powiedział Tretiakow.

Podkreślił, że jego decyzja nie wiązała się z dojściem do władzy prezydenta Władimira Putina i jego autorytarną polityką. Oni wszyscy byli tacy sami: (Michaił) Gorbaczow, (Borys) Jelcyn i Putin. Za Gorbaczowa i Jelcyna też nie było prawdziwej demokracji - powiedział.(kab)

Tomasz Zalewski

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)