Czy wymuszali haracze od polskich emigrantów?
Dyrektorzy Kongresu Polonii Amerykańskiej, m.in. z Massachusetts, Ohio, Kalifornii, Teksasu i Illinois, wzięli wczoraj udział w ożywionej dyskusji z przedstawicielami Departamentu Policji Chicagowskiej na temat toczącego się śledztwa w sprawie 9 funkcjonariuszy tej policji podejrzanych o wymuszanie haraczy od polskich imigrantów - zmotoryzowanych i pieszych - na ulicach północno-zachodniej dzielnicy Chicago w okresie ostatnich kilku lat.
18.11.2000 | aktual.: 22.06.2002 14:29
Na pytania delegatów - zgromadzonych w hotelu Radisson w Lincolnwood - odpowiadał głównie pierwszy zastępca nadinspektora policji John Thomas. Wiele pytań dotyczyło statusu śledztwa, którego przedmiotem jest dziewięciu policjantów oraz terminu wystosowania aktów oskarżenia, na które z niecierpliwością czeka polska grupa etniczna w Chicago. Należy podkreślić, że podejrzanych dziewięciu funkcjonariuszy zostało zawieszonych w obowiązkach policjanta i przeniesionych do pracy biurowej.
Thomas konsekwentnie zapewniał, że akty oskarżenia zostaną ogłoszone wkrótce, w najbliższym czasie. Poproszony o sprecyzowanie, czy chodzi mu o tygodnie, czy też może miesiące, stwierdził, że przygotowanie dobrych aktów oskarżenia, popartych mocnymi, trudnymi do zbicia dowodami, po prostu jest czasochłonne i trzeba uzbroić się w cierpliwość. Zaprzeczył zdecydowanie, że sprawa jest umyślnie przeciągana, by uległa zapomnieniu i zatuszowaniu. Prace nad sformułowaniem oskarżenia prowadzone są przez dwie prokuratury - federalną i stanową powiatu Cook - powiedział Thomas. Ponadto wyraził przekonanie, że śledczy sprawdzają, czy większa liczba funkcjonariuszy nie jest zamieszana w aferę. Oddalił też przypuszczenie, że motywem przestępstw popełnianych na osobach polskiego pochodzenia - głównie na imigrantach - były uprzedzenia i niechęć etniczna. Jak stwierdził, nie była to kwestia etniczności, ale raczej etyki: nieuczciwi funkcjonariusze po prostu chcieli napchać sobie kieszenie kosztem słabych i bezbronnych, którzy
nie znają języka i obowiązujących przepisów, a na dodatek noszą przy sobie dużo gotówki.
Spotkanie z przedstawicielami policji chicagowskiej (zatytułowane Ethnic Immigrant Profiling dyskryminacja etniczna imigrantów) prowadził mecenas Les Kuczyński, krajowy dyrektor wykonawczy KPA i główny radca prawny Związku Narodowego Polskiego, który z ramienia ZNP gromadzi przypadki Polaków poszkodowanych przez policję lub służby miejskie i przekazuje je odpowiednim władzom, FBI lub Internal Affairs (wydziałowi spraw wewnętrznych policji). Jak dotychczas zgłosiło się do niego ze skargami ponad 20 osób.
Kuczyński podkreślił, że ZNP ściśle współpracuje z policją i władzami federalnymi również w dziedzinie edukacji polonijnej społeczności odnośnie obowiązków policji, praw przysługujących osobie zatrzymanej przez policję oraz aktualnych przepisów. ZNP i Dziennik Związkowy przy współpracy z policją chicagowską i nadinspektorem Terry Hillardem wydały wersję polskojęzyczną ulotki pt. "Co robić w przypadku zatrzymania przez policjanta". Ulotkę wielokrotnie drukował na swoich łamach Dziennik Związkowy.
We wczorajszym panelu dyskusyjnym uczestniczyli również komendant dystryktu 16 Michael P. Atkins, pełniący to stanowisko od czerwca br. oraz radny Michael Wojcik z 30 okręgu miejskiego, w którym - na Jackowie - afera zrodziła się ponad kilka lat temu. Problem został przeniesiony z tamtejszego dystryktu policyjnego mniej więcej dwa lata temu do Jefferson Park wraz z transferem 9 funkcjonariuszy, obecnie głównych podejrzanych w aferze.
Atkins i Wojcik apelowali o większą współpracę ze strony mieszkańców poszczególnych rejonów patrolowych (tzw. beats). Prosili gorąco o obecność na zebraniach poszczególnych rejonów patrolowych i zgłaszanie skarg, problemów i spostrzeżeń. Zwrócili się do polonijnych mediów o ogłaszanie terminów zebrań i wyjaśnianie, jak bardzo są ważne dla współpracy polskiej społeczności z policją. Atkins apelował też, by imigranci polscy uczyli się angielskiego, ponieważ znajomość języka znacznie ułatwi im komunikację, a także w ogóle życie w nowym kraju. (Dziennik Związkowy - Chicago)