Czy Tusk powinien bać się Olechowskiego?
Andrzej Olechowski nie stanowi realnego zagrożenia dla Donalda Tuska w wyścigu o fotel prezydenta - ocenia dr Jarosław Flis. Politolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego zaznacza też, że zdziwiłby się, gdyby w ogóle Olechowski zdecydował się startować w wyborach w 2010 roku z rekomendacji Stronnictwa Demokratycznego.
02.07.2009 | aktual.: 02.07.2009 20:04
Olechowski, który wraz z Maciejem Płażyńskim i Tuskiem zakładał w 2001 r. Platformę Obywatelską, rozstał się z PO. Niewykluczone, że zwiąże się z kierowanym przez Pawła Piskorskiego (również b. polityka PO) Stronnictwem Demokratycznym i wystartuje w wyborach prezydenckich w 2010 roku.
Flis podkreślił, że Olechowski już dwukrotnie kandydował w wyborach: prezydenckich w 2000 roku oraz w 2002 roku w wyborach na prezydenta Warszawy i uzyskiwał wyniki "dość dalekie od sukcesu".
Zdaniem Flisa może się zatem zdarzyć, że w kolejnych wyborach prezydenckich Olechowski otrzymałby poparcie na poziomie kilku procent, a to - jak mówił - "mogłoby oznaczać naprawdę prestiżową porażkę i już zupełne zniknięcie z polityki, a nawet pogrzebanie jakichkolwiek szans na pozostawienie po sobie chociaż dobrego wrażenia".
W ocenie politologa nie widać też poważnych atutów Olechowskiego jako kandydata na prezydenta, przede wszystkim brakuje mu chęci do bezpośrednich kontaktów z wyborcami. - To nie jest człowiek, który pojedzie już nie do Suwałk, ale do Gib i spotka się tam z ludźmi, tak żeby mieli wrażenie, że on o niczym innym nie marzy, jak o tym, żeby tutaj przyjechać i z nimi rozmawiać - podkreślił.
Według Flisa Olechowski zachowuje się tak, jakby był "trochę zdegustowany koniecznością rozmowy z kimkolwiek poza prezydentem USA Barackiem Obamą". - To nie jest coś, co przysparza popularności - zaznaczył.
"Olechowski nie jest typem fightera"
Odejście Andrzeja Olechowskiego z PO i ewentualne przejście do Stronnictwa Demokratycznego nie będzie miało wpływu na pozycję premiera Donalda Tuska na polskiej scenie politycznej - ocenia prof. Wawrzyniec Konarski, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego.
Jego zdaniem Olechowski jest typem "polityka salonowego", a nie "wojownika" i dlatego raczej nie zdecyduje się startować w wyborach prezydenckich w 2010 roku.
Politolog ocenił, że wpływ na notowania rządu czy PO mogłyby mieć takie czynniki jak niekorzystne tendencje gospodarcze, nie zaś wydarzenia w rodzaju odejścia Olechowskiego.
W ocenie Konarskiego Olechowski teoretycznie może być wzmocnieniem dla aspiracji Piskorskiego, który - jak mówił - jest politykiem szukającym możliwości postponowania - w tej czy innej formie - premiera Tuska, do którego ma osobiste animozje.
Politolog zaznaczył jednak, że próba aliansu z Olechowskim może być niefortunna, bo temu politykowi spora grupa wyborców przy różnych okolicznościach już wcześniej zawierzała, a on nie do końca okazywał się osobą, która jest w stanie udźwignąć tego typu ciężar.
- Nie szedł za ciosem, czyli nie jest typem fightera, jest raczej typem polityka salonowego, który bardzo chętnie wziąłby władzę, gdyby mu ją oferowano, natomiast nie ma za bardzo ochoty o nią walczyć - ocenił Konarski. Jak dodał, Olechowski jest politykiem bardzo wygodnym i w związku z tym jego przejście do SD, jeśli miałoby miejsce, nie będzie miało negatywnego wpływu na pozycję premiera Tuska. - Takie mam przekonanie - podkreślił.
"Piskorski będzie chciał wrócić do PO, aby przejąć władzę"
Zdaniem profesor Jadwigi Staniszkis Andrzej Olechowski występując z Platformy Obywatelskiej zbliża się do zwolenników Pawła Piskorskiego. Profesor Staniszkis jest zdania, że atak na politykę Donalda Tuska może być znakiem ustawiania się Andrzeja Olechowskiego w roli konkurenta do prezydentury.
W opinii profesor Staniszkis, Paweł Piskorski będzie chciał wrócić do Platformy Obywatelskiej ze swoimi zwolennikami ze Stronnictwa Demokratycznego, żeby przejąć w niej władzę. Zdaniem profesor Staniszkis, w sytuacji, w której premierem zostałby Grzegorz Schetyna i piastował jednocześnie funkcję szefa rządu i przewodniczącego partii - w PO spotkałoby się to z niechęcią. Wówczas Paweł Piskorski miałby szansę przejąć władzę w ugrupowaniu.