Czy tak przebiegnie ta wojna?
Kampania wojskowa w Iraku podzieli się na etapy: obezwładnienia obrony powietrznej, rajdów lądowych i sparaliżowania ośrodków władzy. Walki z wojskami irackimi będą nieliczne i przebiegną w miastach - przewiduje gen. Stanisław Koziej.
"Tę kampanię od klasycznych najbardziej będzie odróżniało to, że obiektem ataku nie będą siły zbrojne przeciwnika, a celem nie będzie opanowanie terytorium. Siły zbrojne Iraku będą atakowane tylko na tyle, na ile same podejmą aktywne działania, atakujący będą je wręcz omijać" - przypuszcza gen. bryg. prof. Stanisław Koziej, który przed odejściem ze służby kierował departamentem systemu obronnego MON, a obecnie wykłada w Prywatnej Wyższej Szkole Biznesu i Administracji i w Akademii Obrony Narodowej.
"Kampania wojskowa, do której najprawdopodobniej dojdzie, nastąpi po wielomiesięcznej fazie działań dyplomatycznych, które niestety, jak widać, kończą się niepowodzeniem. Faza siłowa będzie przebiegać w trzech etapach. Pierwszy etap, trwający dzień lub dwa, polegałby na uderzeniach ogniowo-elektronicznych z wykorzystaniem broni precyzyjnych na środki przenoszenia broni masowego rażenia, dokończeniu obezwładnienia obrony powietrznej. Ten etap trwałby bardzo krótko, bo Amerykanie już mają prawie pełne panowanie w powietrzu ze względu na strefę zakazu lotów" - uważa Koziej. Amerykanie zaczęliby także obezwładniać ośrodki władzy.
Potem, jego zdaniem, nastąpiłby kilkudniowy etap błyskawicznych uderzeń rajdowych przy użyciu 82. dywizji powietrzno-desantowej i 101. dywizji powietrzno-szturmowej, także specjalnie przygotowanych zgrupowań wojsk lądowych 4. dywizji oraz piechoty morskiej. Byłaby to faza ataków powietrzno-lądowych na centra kierowania państwem w stolicy i regionalnych ośrodkach władzy.
"Atakom na główne i zapasowe stanowiska kierowania towarzyszyłoby cały czas tropienie i natychmiastowe niszczenie środków przenoszenia broni masowego rażenia, które jako jedyne spośród obiektów wojskowych stanowią o sile militarnej Iraku" - spodziewa się generał.
_ "Gdyby tymi uderzeniami udało się uniemożliwić kierowanie państwem, byłby to już przełom, ale nie sądzę, aby to się udało. Myślę, że po tych kilku dniach czeka nas kilkutygodniowy etap z użyciem większych zgrupowań lądowych. I znów: nie zostaną one użyte, aby opanować terytoria, ale by zablokować i rozbić ośrodki kierowania państwem"_ - uważa teoretyk wojskowości.
"Najważniejszym problemem na tym etapie będzie, co robić z Bagdadem, bo sądzę, że właśnie tam, a nie w innych, choćby najbardziej umocnionych miejscach, Saddam Husajn ulokuje swój główny ośrodek kierowania" - przewiduje Koziej.
Według niego, centra kierowania i dowodzenia będą się znajdować w miastach pod osłoną ludności cywilnej, również wojska nie zostaną rozlokowane na otwartym terenie, lecz będą się wtapiać w duże aglomeracje. Pojawi się problem, jak obezwładnić ośrodki kierowania państwem, odciąć je od informacji i pozbawić możliwości wydawanie rozkazów. Zdaniem Kozieja, odbędzie się to "przez blokadę radioelektroniczną, ale także, jak sądzę, fizyczną".
Jednocześnie zostanie wypróbowana nowa doktryna walki w miastach, inna niż znana z drugiej wojny światowej czy rosyjskiego ataku na Grozny. Generał spodziewa się, że Amerykanie wykorzystają powietrzno-lądowe grupy szturmowe, które po dokładnym rozpoznaniu obiektu zaatakują go ze śmigłowców przy wsparciu lotnictwa. Zostanie to zapewne zastosowane tylko wobec głównego obiektu.
"Później nastąpi faza - nikt nie wie, jak będzie wyglądać - odbudowy i przebudowy państwa irackiego według nowych zasad i pod nową władzą" - dodał.
Koziej nie sądzi, by wojska amerykańskie napotykały większy wojskowy opór iracki. Do większych starć może dojść, gdy trzeba będzie przedzierać się przez miejscowości lub węzły komunikacyjne. _ "Nie przewiduję wielkiej obrony militarnej na dalszych podejściach do miast. Rzeczywisty opór rozpocznie się na obrzeżach"_ - powiedział.
Generał nie wątpi, że operacja będzie poligonem doświadczalnym dla najnowszych środków walki, jakimi dysponują Amerykanie. Według niego, na dużą skalę w tropienie i likwidowanie środków przenoszenia broni masowego rażenia zostaną wprzęgnięte aparaty bezpilotowe. Do zakłócania łączności w kierowaniu państwem i dowodzeniu wojskami zostanie wykorzystana broń elektromagnetyczna.
"Amerykanie mają bardzo skuteczny system cyfrowego dowodzenia i kierowania ogniem przy wykorzystaniu śmigłowców, które mogą nadzorować duże przestrzenie i niejako programować niszczenie celów stosownie do zaprogramowanych priorytetów, to już prawie półautomatyczny system walki" - powiedział generał, który oczekuje też połączenia udoskonalonych technik satelitarnych ze środkami rozpoznania i rażenia. "Będziemy mieli także do czynienia ze sprzężeniem działania żołnierzy jednostek specjalnych z potęgą lotnictwa Stanów Zjednoczonych. Dochodzi do tego, że pojedynczy żołnierz ma do dyspozycji nie tylko broń, którą ma w ręku, ale i flotę powietrzną".
Zdaniem Kozieja, "z powodu trudnych warunków klimatycznych i geograficznych Amerykanie mogą na dużą skalę prowadzić działania nocne, wykorzystując przewagę w środkach noktowizyjnych". "Trudne warunki zwykle sprzyjają słabszemu przeciwnikowi, w tym wypadku, paradoksalnie, mogą one działać na korzyść silniejszego, dysponującego techniką przystosowaną do działań w nocy i trudnych warunkach"- powiedział generał. (mp)
[
]( http://wiadomosci.wp.pl/pisane-ci-pisanie-6039096887997569a ) Skomentuj tę sprawę! Wojenne chmury nad Irakiem. "Wejdą, czy nie wejdą?" Zabiegi dyplomatyczne, to gra pozorów, czy też ostatnia szansa na zachowanie pokoju? Zwycięzcy i przegrani ewentualnych zmagań wojennych?
Redakcja wiadomości WP zaprasza Cię do współredagowania naszego serwisu - prześlij nam Twój komentarz dotyczący powyższego tematu.