PolskaCzy Sumliński padł ofiarą prowokacji służb III RP?

Czy Sumliński padł ofiarą prowokacji służb III RP?

W kwietniu tego roku płk L. w rozmowie z Kazimierzem Sz. miał powiedzieć, że ma za zadanie „rozp… tę komisję”. Chodziło o komisję weryfikacyjną WSI. Czy Wojciech Sumliński padł ofiarą prowokacji służb III RP?

05.08.2008 | aktual.: 05.08.2008 11:10

Pętla Komorowskiego

Wojciech Sumliński, dziennikarz, który próbował popełnić samobójstwo, powiedział nam krótko przed tragedią, że został wplątany w grę polityczną. Zaskakujące informacje, do których dotarła „Gazeta Polska”, wskazują na coraz bardziej niejasną rolę, jaką odegrał w tej grze marszałek Sejmu Bronisław Komorowski. Jak to możliwe, że jedna z najważniejszych osób w państwie spotyka się z byłym oficerem komunistycznych służb, który oferuje jej dostęp do tajnych dokumentów? Co naprawdę łączy obu panów? Dlaczego, skoro marszałek powiadomił o spotkaniu ABW, śledztwo prokuratury dotyczy obietnicy przekazania aneksu do raportu WSI Agorze? I czy to wszystko ma jakiś związek z niezwykle brutalnym traktowaniem dziennikarza?

Wojciech Sumliński, dziennikarz, który próbował 30 lipca popełnić samobójstwo, podcinając sobie żyły w kościele św. Stanisława Kostki, nadal jest w bardzo złym stanie psychicznym. W mediach, informując o jego samobójczej próbie, wspominano o „jednym z kościołów”. Ale, jak można przypuszczać, akurat ten kościół wybrał on nieprzypadkowo. To tu swoje msze za ojczyznę odprawiał ksiądz Jerzy Popiełuszko, na temat którego śmierci Sumliński od dawna przygotowywał książkę.

6 sierpnia komisja lekarska ma zdecydować, czy może przebywać w areszcie. 29 lipca Sąd Okręgowy w Warszawie wydał postanowienie o aresztowaniu Sumlińskiego w sprawie płatnej protekcji. Według prokuratury dziennikarz wraz z płk. Aleksandrem L., byłym oficerem WSW, żądał od ppłk. Leszka Tobiasza 200 tys. zł w zamian za pozytywną ocenę komisji weryfikacyjnej WSI.

Rozp... tę komisję!

W związku ze sprawą płk. L. i Wojciecha Sumlińskiego ABW 13 maja dokonała przeszukania mieszkań członków komisji weryfikacyjnej WSI – Piotra Bączka i Leszka Pietrzaka. Obaj uznali, że akcja ABW była prowokacją wobec komisji weryfikacyjnej. Przeszukano też mieszkania Sumlińskiego i płk. L. Obu zatrzymano, ale Sąd Rejonowy nie zgodził się z argumentacją prokuratorów, by zastosować wobec nich areszt. Prokuratura odwołała się od tej decyzji. Uzasadniała wniosek przede wszystkim obawą matactwa. Jej zażalenie uwzględnił Sąd Okręgowy. Po tej decyzji dziennikarz próbował popełnić samobójstwo.

Jak powiedział „GP” Sumliński, prawdopodobnie został wplątany w polityczną grę, w której płk. L. mógł powoływać się na znajomości dziennikarza w komisji weryfikacyjnej. W ostatnim okresie L. dziwnie z nim rozmawiał przez telefon, jakby chciał sprowokować go do stwierdzeń, które mogłyby go w przyszłości obciążać. Tak dziennikarz ocenia to dziś, z perspektywy czasu. Jeśli płk L. rzeczywiście prowokował, to jaki miał cel? Z kim się spotkał, kto namawiał go do gry przeciwko komisji?

– Płk L. często spotykał się w restauracji „Klif” przy ul. Okopowej z oficerem J.B. Podobno są świadkowie tych spotkań. W kwietniu tego roku płk L. w rozmowie z Kazimierzem Sz. miał powiedzieć, że ma zadanie „rozp…tę komisję” (chodziło o komisję weryfikacyjną WSI). Płk L. nagrywał te spotkania – mówi informator „GP”. – Jeśli to prawda, byłby to dowód, że przygotowano prowokację przeciwko komisji weryfikacyjnej. Płk L. liczył, że uda mu się skontaktować z członkami komisji poprzez Wojciecha Sumlińskiego pod pozorem przekazania ważnych informacji o WSI. Sumliński nie zgodził się skontaktować go z członkami komisji, więc próbował zrobić to na własną rękę. L. nie wykonał zadania, może więc dlatego „poległ” i teraz siedzi w areszcie? – dodaje.

Tajemnicze spotkanie marszałka Komorowskiego

Kilkanaście dni temu na terenie Sejmu marszałek Bronisław Komorowski złożył zeznania w sprawie, w której podejrzany jest Sumliński. Przesłuchania Komorowskiego domagał się mecenas Roman Giertych, jeden z obrońców Wojciecha Sumlińskiego. Stało się to po tym, jak tygodnik „Wprost” ujawnił, że w listopadzie 2007 r. płk Aleksander L. spotkał się z Bronisławem Komorowskim. Nie było to jedyne spotkanie obydwu panów. Płk L., który miał świetny kontakt z dziennikarzami, mówił kilku z nich o tych spotkaniach. Do dziś nie wiadomo, dlaczego marszałek Komorowski spotykał się z człowiekiem, o którym powiedział dziennikarzowi „Rzeczpospolitej”: „Znam L., bo wyrzucałem go w latach 90. z MON”.

Na początku lat 90. płk L. jako żołnierz Wojskowej Służby Wewnętrznej przeszedł do rezerwy kadrowej Wojskowych Służb Informacyjnych, które zastąpiły WSW. Wtedy to płk L. – jak sam opowiadał dziennikarzom – miał poznać kulisy tajemniczej operacji finansowej, opisanej w raporcie z weryfikacji WSI, dotyczącej m.in. Bronisława Komorowskiego:

„Według »Notatki służbowej« z 14.04.1995 r., sporządzonej przez kpt. Piotra L. z Wydziału 2 Oddziału KW POW, Bronisław Komorowski i Maciej R. w okresie 1991–92 powierzyli WS [skrót oznaczający „współpracownika” – przyp. red.] »Tomaszewski« wysokie sumy pieniędzy, aby ten wpłacił je do tzw. »banku Palucha« za pośrednictwem płk. Janusza R. Cała suma opiewała na 260 tys. zł. Z odnalezionych dokumentów nie wynika, że WSI interesowały się źródłem pochodzenia zgromadzonego kapitału. Według rozpoznania Kontrwywiadu Wojskowego, pieniądze wpłacali także inni wyżsi oficerowie WP. [...] W notatce WSI stwierdzono, że R. i Komorowski nie mieli »możliwości żądania zwrotu pieniędzy drogą prawną«. WS »Tomaszewski« dowiedział się, że »generałom udało się odzyskać pieniądze przy pomocy kontrwywiadu wojskowego«. Próbą odzyskania pieniędzy zajął się w imieniu Komorowskiego i R. WS »Tomaszewski«. Podjął się on obserwowania Demola, w zamian za pomoc w odzyskaniu od Palucha pieniędzy. W aktach nie ma informacji, czy próby
odzyskania zainwestowanych pieniędzy przez ws. „Tomaszewski”, Komorowskiego i R. w »Bank Palucha« powiodły się. Brak też informacji, skąd tak dużą sumę posiadali wyżej wymienieni. Nie wiadomo też, jak zakończyło się rozpracowanie Komorowskiego, R. oraz wyższych oficerów WP”. Czy o tym rozmawiał marszałek z płk. L.?

Kto spowodował śledztwo?

Sprawa ubiegłorocznych kontaktów płk. L. i marszałka Komorowskiego jest niezwykle istotna, ponieważ wszczęcie śledztwa, w którym Sumliński i L. mają postawione zarzuty, nastąpiło w grudniu 2007 r., już po spotkaniach Bronisława Komorowskiego i płk. L. Podczas tych spotkań płk L. miał powiedzieć Bronisławowi Komorowskiemu, że może zdobyć tajny aneks do raportu z weryfikacji WSI, nad którym wówczas pracowała komisja weryfikacyjna.

Jak dowiedziała się „Gazeta Polska”, płk L. mówił co najmniej dwojgu dziennikarzom, że marszałek Komorowski był zainteresowany aneksem, ale nie chciał brać udziału w jego zdobyciu. L. twierdził, że Bronisław Komorowski miał mu powiedzieć, że w tej sprawie może go skontaktować z zaprzyjaźnionymi dziennikarzami z Agory – spółki wydającej „Gazetę Wyborczą”. Sytuacja była groteskowa – L. znał przecież dziennikarzy z „Wyborczej” – opowiada nam jeden z dziennikarzy.

– Prokuratura była u mnie, składałem zeznania, w związku z tym, że wcześniej informowałem opinię publiczną o tym, że pan pułkownik L., jeszcze człowiek z dawnych służb peerelowskich, był u mnie z dosyć dziwną taką ofertą, którą trudno nazwać korupcyjną, ale niewątpliwie sugerował możliwość uzyskania przeze mnie wglądu w Aneks do raportu o likwidacji WSI, o czym powiadomiłem odpowiednie służby – mówił w Programie I Polskiego Radia marszałek Komorowski. Marszałek przyznał więc, że o całej sprawie powiadomił Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego.

Dlaczego w takim razie, jeżeli to Komorowski był osobą zawiadamiającą ABW, Agencja, wszczynając śledztwo, nie podała, że chodzi o oferowanie aneksu marszałkowi, lecz o ofertę sprzedaży pracownikom Agory tajnego aneksu do raportu o likwidacji WSI? Dziwne, że na późniejszym etapie śledztwa sprawa Agory zniknęła. Pojawiła się natomiast sprawa płatnej protekcji wobec ppłk. Tobiasza. Skąd ta zmiana? Ta dziwna wolta w poczynaniach śledczych każe podejrzewać, że może toczyć się jakaś nieczysta gra. Na pytania dotyczące spotkania marszałka z płk. L. i zawiadomienia w ABW Bronisław Komorowski nie chciał odpowiedzieć „GP”. – Marszałek Bronisław Komorowski został przesłuchany w charakterze świadka i w związku z tym nie będzie się wypowiadał w tej sprawie – powiedział nam Jerzy Smoliński, doradca marszałka.

Koniec dziennikarstwa śledczego?

W sprawie decyzji o aresztowaniu dziennikarza pojawia się coraz więcej pytań. Przede wszystkim dotyczących zasadności zastosowania aresztu, jak również roli, jaką odegrała ABW. Podczas rozmowy z „GP” Sumliński mówił, że po zatrzymaniu przez ABW pytano go o zabrane przez funkcjonariuszy z jego domu tajne materiały, niezwiązane ze śledztwem. Mimo iż tłumaczył, że materiały tajne, dotyczące różnych spraw, posiada wielu dziennikarzy śledczych, że bez takich dokumentów trudno uprawiać dziennikarstwo śledcze, prokuratorzy utrzymywali, iż nie miał prawa ich mieć. Ich zdaniem od jego sprawy być może skończy się tolerancja dla dziennikarzy posługujących się takimi dokumentami. To zabrzmiało jak groźba. Jeśli tak by się stało, oznaczałoby to kres dziennikarstwa śledczego w wolnej Polsce, bo bez dokumentów, ze względów dowodowych i procesowych, nikt nie odważyłby się napisać poważnego materiału, opierając się jedynie na informacjach przekazywanych ustnie.

Dlaczego prokuratorzy interesowali się dokumentami, które nie były związane merytorycznie ze śledztwem? To skłania do postawienia pytania: o co chodzi w zatrzymaniu Sumlińskiego? Jak mówił „GP” dziennikarz i dokumentalista filmowy Sylwester Latkowski, od swoich źródeł informacji w służbach specjalnych dowiedział się, że funkcjonariuszy niemal rozbawiło, że Sumliński tak chętnie udostępnił wszelkie dokumenty i przedmioty. Podobno nawet żartowali, że oddał im dobrowolnie jeden z laptopów, którego nie musiał udostępnić.

Wojtek pisze w swoim liście otwartym, że w maju przyjechało po niego dziewięciu funkcjonariuszy ABW i konwojowano go dwoma samochodami, jakby był członkiem zarządu mafii pruszkowskiej, którego mogą odbić koledzy-gangsterzy. W mieszkaniu jeden z nich powiedział: „tylko rusz palcem w bucie, a jak ci p…”. To budowanie piramidy strachu. W jakim celu? Jej kulminacyjnym momentem miało być osadzenie w areszcie wydobywczym. To kolejna akcja ABW wobec dziennikarzy. Podczas przeszukania mieszkania Piotra Bączka funkcjonariusze uniemożliwili wykonywanie obowiązków ekipie „Misji specjalnej” TVP, zabrali im nie tylko kamerę, ale i telefony komórkowe i osobiste pen-drivy, brutalnie przeszukali. Zatrzymując Janusza Kaczmarka i Konrada Kornatowskiego, ABW wtargnęła do domu dziennikarza Sylwestra Latkowskiego. Nie mogła zatrzymać ich przed lub po rozmowie z dziennikarzem?

Po co areszt?

Nie zamierzamy wyręczać prokuratury, sądu. Niech śledczy badają sprawę propozycji korupcyjnej i skierują ją do sądu, jeśli potwierdzą zarzuty prokuratury. Ale to nie uzasadnia budowania atmosfery strachu i zamykania w areszcie. Po trzech miesiącach od pierwszego zatrzymania i postawienia zarzutów uzasadnienie, że Sumliński może mataczyć, mija się z celem. A jeśli areszt ma być dolegliwością, to za co?

Zastanawiające, że minister Ćwiąkalski w radiu zaprzeczył, że Sumliński pierwszy raz próbował podciąć sobie żyły w maju, gdy przebywał w policyjnej izbie zatrzymań. Tymczasem dziennikarz po wyjściu na wolność opowiadał o tym znajomym dziennikarzom i pokazywał świeże rany. Zaraz po opuszczeniu celi pojechał wraz z żoną do lekarza.

Były minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro wezwał na zwołanej konferencji prasowej premiera Donalda Tuska, jako osobę „odpowiedzialną za działanie służb specjalnych”, aby wyjaśnił okoliczności związane z decyzją sądu o aresztowaniu dziennikarza Wojciecha Sumlińskiego. – Uzasadnione jest pytanie, dlaczego w sprawie tego dziennikarza stosuje się drastyczne środki, zwłaszcza że materiał dowodowy jest wątły i opiera się na zeznaniach jednego byłego funkcjonariusza WSI – mówił Ziobro na konferencji prasowej. Ziobro stwierdził też, że w tej sprawie doszło do naruszenia prawa, akceptowanego jego zdaniem przez Ministerstwo Sprawiedliwości. – Tego jeszcze w wolnej Polsce nie było, żeby dziennikarz śledczy targnął się w dramatycznych okolicznościach na życie – powiedział Zbigniew Ziobro. Sąd Okręgowy w Warszawie przekazał obrońcom Wojciecha Sumlińskiego uzasadnienie do postanowienia o aresztowaniu dziennikarza. Sąd pisze w nim, że zarzut płatnej protekcji wobec Sumlińskiego jest „uprawdopodobniony w sposób
graniczący z pewnością”.

Jeśli Sumliński, to także Karnowski

W miniony piątek obrońcy Wojciecha Sumlińskiego, Roman Giertych i Stanisław Rymar, złożyli w Trybunale Konstytucyjnym skargę na art. 437 kodeksu postępowania karnego. Według Giertycha, art. 437 pozwala sądowi okręgowemu w postępowaniu odwoławczym postanowić o tymczasowych aresztowaniu, choć sąd rejonowy takiej decyzji nie podjął. Według niego, osoba aresztowana nie ma w ten sposób możliwości odwołania się od tej decyzji, choć gwarantuje jej to konstytucja. Stanisław Rymar uważa uzasadnienie za nijakie i wadliwe. Sąd pisze o zastosowaniu trzymiesięcznego aresztu, ale nie podaje ani daty jego rozpoczęcia, ani zakończenia. To, według obrońców Sumlińskiego, jest niezgodne z prawem. Sąd stwierdził też w uzasadnieniu, że Sumliński może próbować wpłynąć na głównego świadka oskarżenia, płk. Leszka Tobiasza, i „treść innych dowodów w sprawie”. Zdaniem sądu „dotychczasowa postawa podejrzanego stwarza asumpt do takich obaw, jeśli zważyć na sam charakter czynu, bezspornie szerokie kontakty podejrzanego w kręgach osób
wpływowych oraz jego dotychczas nieustalone źródło lub źródła dostępu do dokumentów zawierających informacje niejawne”. O to wnosił też prokurator. W jaki sposób Sumliński miałby wpływać na Tobiasza i do czego go namawiać, nie wiadomo. – Czy do odwołania zeznań złożonych pod przysięgą? – zastanawiał się mec. Rymar.

O tym, czy Sumliński pójdzie do aresztu, zdecyduje w środę komisja lekarska w Szpitalu Bielańskim, gdzie dziennikarz przebywa na oddziale psychiatrycznym po podcięciu sobie żył. Jeśli trafi do celi, to na podstawie wyłącznie zeznań niezbyt wiarygodnego świadka (jak twierdzą obrońcy Sumlińskiego), byłego oficera WSI. Nasuwa się więc pytanie, dlaczego dotąd nie aresztowano prezydenta Sopotu Jacka Karnowskiego, którego obciążają nie tylko zeznania Julkego, ale i nagranie?

Leszek Misiak, Dorota Kania

List otwarty

Znani dziennikarze wystosowali list otwarty w sprawie Wojciecha Sumlińskiego. Jest to apel o wyjaśnienie wszystkich okoliczności związanych z udziałem służb specjalnych w jego aresztowaniu. Nie przesądza się w nim o winie bądź niewinności dziennikarza. Skierowany został do prezydenta Lecha Kaczyńskiego, premiera Donalda Tuska i marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego. List powstał z inicjatywy internautów, dziennikarzy i tych wszystkich, którzy są poruszeni sprawą Wojtka. W liście napisali m.in.: „Zwracamy się po posłów, by nie bacząc na partyjne podziały w nadzwyczajnym, jak najszybszym trybie zwołali posiedzenie sejmowej komisji do spraw służb specjalnych, która zbadałaby, jaki jest faktyczny udział służb specjalnych w całej sprawie. Musi być do końca, bez niedomówień, zbadane, czy doszło do prowokacji ze strony służb, o czym napisał Wojtek w swoim liście pożegnalnym”.

List podpisali: Bogusław Chrabota – Polsat; Józef Dajczgewand; Piotr Gabryel – „Rzeczpospolita”; Witold Gadowski – TVP; Anita Gargas – „Misja Specjalna” TVP1; Rafał Geremek; Krystyna Grzybowska – „Wprost”; Piotr Gursztyn – „Dziennik”; Przemysław Harczuk – Niezalezna.pl; Katarzyna Hejke – „Gazeta Polska”, „Nowe Państwo”; ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski; Jerzy Jachowicz – „Dziennik”; Stanisław Janecki – „Wprost”; Igor Janke – „Rzeczpospolita”, Salon24; Janina Jankowska – TVP, SDP; Dorota Kania – Niezalezna.pl; Jacek Karnowski – Polskie Radio; Michał Karnowski – „Dziennik”; Krzysztof Kłopotowski – TVP; Leszek Kraskowski – „Dziennik”; Tomasz Krzyżanowski – „Tygodnik Podhalański”; Łukasz Kurtz – Polsat; Sylwester Latkowski; Joanna Lichocka – „Rzeczpospolita”; Piotr Lisiewicz – „Gazeta Polska”; Jacek Łęski; Piotr Łuczuk – Niezalezna.pl; Dorota Macieja – TVP1; Maciej Marosz – Niezalezna.pl; Leszek Misiak – „Gazeta Polska”; Krystyna Mokrosińska – SDP; Piotr Nisztor – „Rzeczpospolita”; Anna T. Pietraszek – TVP,
KSD; Mariusz Pilis – TVP1; Jan Piński – „Wprost”; Filip Rdesiński – „Misja Specjalna” TVP1; Janusz Rolicki – „Fakt”; Maciej Rybiński – „Fakt”; Bogdan Rymanowski – TVN; Tomasz Sakiewicz – „Gazeta Polska”; Kinga Stolarczyk – Niezalezna.pl; Tomasz Szymborski – SDP; Jerzy Targalski – Polskie Radio; Tomasz Terlikowski – „Wprost”; Bogumiła Tyszkiewicz; Łukasz Warzecha – „Fakt”; Grzegorz Wierzchołowski – Niezalezna.pl; Krzysztof Wyszkowski; Piotr Zaremba – „Dziennik”;Maciej Zdziarski – TVP1, TVP info. Oświadczenie SDP

Zarząd Główny Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich wydał oświadczenie w związku z zastosowaniem aresztu wobec Wojciecha Sumlińskiego:

„Zarząd Główny SDP protestuje przeciwko brutalnej formie naruszenia zawodowej godności dziennikarza śledczego Wojciecha Sumlińskiego. Okoliczności sprawy rodzą podejrzenie, że w grę może wchodzić zemsta służb specjalnych wobec tropiącego ich nieprawidłowości dziennikarza. Zwracamy uwagę, że dziennikarstwo śledcze często zastępuje w Polsce działania powołanych do tego urzędów, ale w przeciwieństwie do urzędników, sędziów i prokuratorów, dziennikarzy nie chroni immunitet. Działanie przeciwko dziennikarzowi o tak znaczącym dorobku w dziennikarskich śledztwach może być uważane za próbę ograniczenia wolności słowa”.

Pytania dotyczące spotkania Bronisława Komorowskiego z płk. L. i zawiadomienia złożonego w Agencji przez marszałka wysłaliśmy do ABW. Do czasu oddania numeru do druku nie otrzymaliśmy odpowiedzi.

Zapytaliśmy:

1. Kiedy do ABW zgłosił się marszałek Bronisław Komorowski i poinformował ABW – jak sam powiedział w miniony piątek w I Programie Polskiego Radia – o dziwnej sugestii: o możliwości dotarcia do tajnego dokumentu (chodzi o aneks z raportu z likwidacji WSI).
2. Kto rozmawiał z marszałkiem Komorowskim?
3. Czy rozmawiający z marszałkiem Komorowskim funkcjonariusz lub też któryś z szefów ABW sporządził notatkę w tej sprawie i jeśli tak, to co w niej napisał?
4. Jeśli notatka została sporządzona, to co się z nią stało?
5. Czy po rozmowie z marszałkiem Komorowskim sporządzono zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa?
6. Jeśli nie sporządzono takiego dokumentu, to dlaczego?

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)