Czy konwencja o przemocy pomoże kobietom? Prawnicy są podzieleni
Sejm przyjął konwencję o przemocy. Czy dokument pomoże polskim kobietom? Nawet prawnicy są bardzo podzieleni w tej kwestii. – Ten dokument im nie służy – uważa dr Joanna Banasiuk z Ordo Iuris. – Konwencja wykorzeni stereotypy – mówi WP prof. Monika Płatek.
Czego dotyczy spór wokół konwencji Rady Europy? W art. 3c znajduje się zapis o „płci społeczno-kulturowej", czyli gender. Największe wątpliwości wzbudza art. 12, który dotyczy działań niezbędnych "do promowania zmian, wzorców społecznych i kulturowych, dotyczących zachowań kobiet i mężczyzn w celu wykorzenienia uprzedzeń, zwyczajów, tradycji oraz innych praktyk, opartych na idei niższości kobiet, na stereotypowym modelu roli kobiet i mężczyzn".
- To jest przepis najbardziej kontrowersyjny, bo wprowadza zobowiązanie stron do wykorzenienia tradycji. Rodzi się podejrzenie, że konwencja to zamach na naszą cywilizację - mówi prof. Andrzej Zoll w rozmowie z KAI.
Dr Joanna Banasiuk, prawnik z Ordo Iuris uważa, że genderowe ujęcie płci zaszkodzi kobietom. - Konwencja im nie służy i nie może być skutecznym mechanizmem zwalczania przemocy. Genderowa koncepcja przemocy wprowadzana przez dokument może prowadzić raczej do eskalacji zjawisk przemocowych niż do ich eliminacji – mówi prawniczka. I dodaje, że „dowodem na to są doświadczenia państw, które operują genderowym sposobem rozumienia przemocy, takim jak konwencja”. - Przykładem jest Szwecja, w której kobiety doświadczają przemocy prawie 2,5 raza częściej niż u nas – mówi dr Joanna Banasiuk.
Prawniczka tłumaczy, że według konwencji kobiety są ofiarami np. pobicia czy gwałtu ze względu na swoją płeć. - W rzeczywistości przyczyny są inne. To alkoholizm (według statystyk policyjnych za 2013 rok 61 proc. sprawców podejrzanych o przemoc było pod wpływem alkoholu), seksoholizm, narkotyki, seksualizacja wizerunku kobiet czy przedmiotowe przedstawianie kobiet w mediach – mówi dr Banasiuk.
Nie zgadza się z tym prof. Monika Płatek. - Konwencja chroni kobiety przed wszystkimi formami przemocy i dyskryminacji. Dokument zakłada, że istnieje związek między przemocą a nierównym traktowaniem, które jest zakorzenione w niektórych kulturach – mówi prawniczka.
I podkreśla, że przepisy nie uderzają w rodzinę, a jedynie w stereotypy, jakie wokół niej narosły. – Zarzuty dotyczące tego, że konwencja promuje homoseksualizm, świadczą o tym, jak bardzo ona jest potrzebna. Musimy zrozumieć, że nie można dyskryminować nikogo ze względu na jego orientację – dodaje prof. Płatek.