Czy jesteśmy islamofobami?
"Europa stała się prowincją islamu" - grzmiała po zamachach 11 września na WTC i Pentagon włoska publicystka Oriana Fallaci. Niezależne europejskie organizacje i rządowe komisje odnotowują liczne przypadki ataków na muzułmanów, bo pokutuje stereotyp muzułmanin = terrorysta. Karierę zrobi nawet termin islamofobia, choć jego krytycy uważają, że wykorzystuje się go do ucinania wszelkiej dyskusji na temat islamu. Kiedy kończy się więc wolność słowa, a zaczyna rasizm i ksenofobia?
W lipcu tego roku w Dreźnie mężczyzna zasztyletował 32-letnią muzułmankę, Marwę El Sharbini. Kobieta była w trzecim miesiącu ciąży. Podczas ataku mężczyzna ugodził również męża Marawy i ich 3-letniego synka. Obaj na szczęście przeżyli. Napastnik był sąsiadem pochodzącej z Egiptu pary. Nękał małżeństwo od kilku miesięcy, nazywając ich terrorystami, za co nawet miał zapłacić karę kilkuset euro. Zamiast tego napadł na rodzinę.
Przykładów ataków, które mają podłoże etniczne i religijne, można wymieniać bez końca. Jedne kończą się na zwykłych obelgach, inne, jak w przypadku Marawy, tragicznie. Wystarczy przejrzeć forum portalu wp.pl z ostatnich miesięcy, by zobaczyć, że pod artykułami dotyczącymi islamu znajdują się wrogie wobec muzułmanów komentarze: "śmierć islamowi", "należy pozbyć się wszystkich muzułmanów z Europy i to wszelkimi możliwymi sposobami", "muslimy to pedofile"...
Dlaczego tak często oskarża się o wrogie zamiary muzułmanów? A może to nie Europejczycy są negatywnie nastawieni wobec islamu, tylko media "wyolbrzymiają" przypadki ataków na tle religijnym?
Niechlubna historia wrogości
Historia napięć między muzułmanami a Europejczykami jest tak długa, jak samych kontaktów między nimi. Dr Agata Skowron-Nalborczyk, arabistka z Zakładu Islamu Europejskiego UW, uważa nawet, że cywilizacja europejska definiowała się w opozycji do islamu. - Pierwszy zapis, w którym użyto terminu Europejczycy, pojawił się w kronice z 732 roku, gdy musieliśmy się określić w stosunku do muzułmanów - wyjaśnia arabistka.
Dr Nalborczyk podkreśla jednak, że nie zawsze relacje europejskiego chrześcijaństwa i islamu były naznaczone walką. - Na Półwyspie Iberyjskim do XIV wieku żydzi, chrześcijanie i muzułmanie żyli pod panowaniem muzułmańskim bez żadnych większych napięć - przypomina znawczyni islamu.
Wrogość wobec muzułmanów nabrała nowego wymiaru w latach 70. ubiegłego wieku podczas kryzysu naftowego. Okazało się wówczas, że uzależniony od ropy Zachód musi się liczyć z krajami arabskimi. W tym samym czasie do Europy przybywali masowo emigranci z Azji, Bliskiego Wschodu i Maghrebu, którzy szukali na Starym Kontynencie pracy i lepszego życia.
Kolejnym przełomem był 11 września 2001 roku i ataki na Nowy Jork i Waszyngton, które wstrząsnęły światem. Późniejsze zamachy w Madrycie i Londynie oraz wojny w Iraku i Afganistanie sprawiły, że zaczęto łączyć ze sobą islam i terroryzm.
"Synowie Allaha i terroryści"
Niedługo po zamachu na WTC i Pentagon włoska dziennikarka Oriana Fallaci wydała "Wściekłość i dumę", w której Unię Europejską nazywa Klubem Finansowym, który jak dziwka puszcza się z krajami arabskimi i "daje schronienie 15 mln synów Allaha i Bóg wie, jak wielu terrorystom". Ze swoich oskarżeń wobec muzułmanów nie wycofała się w następnej publikacji, w której obrywa się politykom (bo ze strachu unikają konfrontacji), a nawet gwiazdom sportu, jak Muhamad Ali, który według Fallaci jest pyszałkiem i nadaje się tylko do "miotania pięściami".
Po zamachach w londyńskim metrze w 2005 roku brytyjscy Sikhowie, którzy nie są muzułmanami, zaczęli być zaczepiani na ulicach, bo brano ich za talibów. Niektórzy zaczęli nawet wówczas nosić koszulki z napisem: "Don’t freak. I’m Sikh" ("Nie panikuj. Jestem sikhem").
W 2008 roku miał miejsce inny "incydent koszulkowy". Pasażerowi jednej z amerykańskich linii lotniczych nakazano zakrycie koszulki, na której widniał po angielsku i arabsku napis: "Nie będziemy milczeć". Ochrona twierdziła, że pozostali pasażerowie czują się niekomfortowo z powodu napisu.
Do opisywania takich i podobnych zjawisk niektórzy komentatorzy zaczęli coraz częściej używać terminu islamofobia. Według brytyjskiej organizacji pozarządowej Runnymade Trust jest to wrogość w stosunku do islamu i niesprawiedliwa dyskryminacja muzułmanów, którzy zostają zepchnięci na margines życia społecznego i politycznego. Po 2001 roku powstało kilka raportów dotyczących tego zjawiska.
Według raportu Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka z 2005 roku, po zamachach 11 września lawinowo wzrosła liczba zatrzymań muzułmanów na Wyspach Brytyjskich, choć większość z nich została zwolniona bez postawienia zarzutów. Fundację zaniepokoiło także badanie przeprowadzone w Niemczech, według którego 80% społeczeństwa kojarzy słowo "islam" z terroryzmem i prześladowaniem kobiet.
Nie lepszą sytuację przedstawia raport opublikowany rok później przez Europejskie Centrum Monitoringu Rasizmu i Ksenofobii (EUMC). Jego autorzy twierdzą, że muzułmanie padają ofiarami "ataków na tle islamofobicznym". EUMC przestrzega, że taka sytuacja może prowadzić do poczucia beznadziei i wykluczenia, a takie osoby stają się łatwym celem dla werbujących zamachowców. Wyznawcy islamu spotykają się z barierami w awansie społecznym czy problemami ze znalezieniem pracy.
W tym ostatnim kontekście brytyjskie BBC postanowiło przeprowadzić własny eksperyment. Dziennikarze rozesłali do 50 pracodawców CV fikcyjnych kandydatów, którzy mieli podobne kwalifikacje, ale imiona i nazwiska sugerowały różne pochodzenie, m.in. afrykańskie i muzułmańskie. Okazało się, że ci ostatni mieli najmniejsze szanse, by dostać zaproszenia na rozmowę. Podobne badanie przeprowadził we Francji Uniwersytet Paryski. Wyniki były podobne, osoby pochodzące z Afryki Północnej miały pięciokrotnie mniejsze szanse na odpowiedź od pracodawcy niż pozostali kandydaci.
- Islamofobia to negatywny sposób przestawnia islamu jako religii tylko dlatego, że to islam i muzułmanów tylko dlatego, że to muzułmanie. Wyolbrzymia się pojedyncze przypadki, wyrywa się z kontekstu koraniczne wersety i projektuje te negatywne przykłady na cały islam - przedstawia dr Nalborczyk. - A przecież, jeśli jakiś imam grozi, że muzułmanie powybijają wszystkich i zatkną zielony sztandar proroka w Europie, to nie wiemy, kogo on naprawdę reprezentuje. Istnieją przecież neonaziści, ale nie można powiedzieć, że wszyscy Europejczycy są neonazistami - dodaje.
Islamofobem roku zostaje…
Brytyjska organizacja Islamic Human Right Commision przyznaje co roku nagrody dla islamofobów w mediach i polityce. Wśród jej zdobywców jest m.in. były prezydent USA George W. Bush (i to niejednokrotnie), Władimir Putin, czy Tony Blair. Nominowani byli do niej także prezydent Francji Nicolas Sarkozy i gwiazda amerykańskiego talk show Oprah Winfrey. Obecnie można głosować m.in. na komika Jeffa Dunhama za stworzenie skeczu "Ahmed - martwy terrorysta" i... amerykańską sieć sprzedającą pączki. Dunkin Donuts zdjęło w 2008 roku z anteny reklamę z kucharką Rachael Ray po serii skarg, że kobieta ma na sobie chustę, która przypomina "arafatkę" i w ten sposób propaguje palestyński terroryzm!
Krytycy pojęcia islamofobii twierdzą jednak, że oskarżenie o bycie islamofobem jest wykorzystywany do zagłuszania wszelkiej krytyki wobec islamu. Brytyjski pisarz Kenan Malik w swoim artykule "Islamofobia to mit" uważa, że dyskryminacja muzułmanów nie jest tak częstym zjawiskiem, jak można by sądzić na podstawie informacji w mediach. Choć nie przeczy, że muzułmanie padają ofiarą ataków, twierdzi, że poziom przemocy na tle religijnym i rasowym jest obecnie dużo niższy w Wielkiej Brytanii niż w latach 70. i 80. XX wieku.
Jako przykład, że islamofobia to mit, podaje nagły skok w policyjnych statystykach zatrzymań osób, które mają azjatyckie pochodzenie, choć jest to jedynie mały procent ogółu zatrzymanych na postawie ustaw o walce z terroryzmem. Według Malika, częściej można zostać zatrzymanym przez policję, jeśli jest się czarnym niż Azjatą i to jest prawdziwa dyskryminacja. Natomiast niski poziom wykształcenia wśród wyznawców islamu może być wynikiem szybkiego kończenia edukacji przez muzułmanki, które młodo wychodzą za mąż.
Innym krytykiem islamofobii jest amerykański historyk Daniel Pipes, który sam siebie nazywa "islamizmofobem" i obawia się nie muzułmanów, ale radykalnego islamu. Pipes przypomina historię jednej z organizacji, która pod hasłem walki z islamofobią rozpowszechniała postawy antysemickie czy antyfeministyczne.
Według badań Paw Global Attitudes z 2006 roku, największą bolączką muzułmanów jest brak pracy, a nie ataki na tle kulturowym. Co ciekawe, badani muzułmanie uważają Europejczyków za mniej wrogo wobec nich nastawionych, niż wynika to z ogólnych ocen w krajach Starego Kontynentu.
Dr Nalborczyk podkreśla także, że sami muzułmanie, którzy są niechętni integracji, wykorzystują oskarżenia o islamofobię do ucinania krytyki. - Nikt nie chce być nazwany rasistą. Przez to, że wyolbrzymia się i fałszuje obraz islamu, gdy pojawiają się prawdziwe oskarżenia, są one bagatelizowane - wyjaśnia.
- Czym jest islamofobia? Czy jeśli firma nie chce zatrudnić na recepcji kobiety w chuście, to jest to już dyskryminacja na tle religijnym? Przecież ma prawo zatrudnić osobę, która będzie reprezentować taki wizerunek firmy, jakiego chce jej szefostwo - zastanawia się arabistka.
Według Agnieszki Mikulskiej z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, o islamofobii możemy mówić w odniesieniu do konkretnych przykładów. - Islamofobia jest rodzajem ksenofobii. Między krytyką, nawet ostrą, którą dopuszcza wolność słowa, a islamofobią jest bardzo cienka granica - wyjaśnia Mikulska.
Oaza spokoju?
Jak na tle Europy wygląda sytuacja w Polsce? Do polskiego oddziału Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka zgłaszają się tylko pojedyncze osoby dyskryminowane dlatego, że są muzułmanami. - Były to na przykład osoby z zamkniętych ośrodków, które czekały na deportację i którzy skarżyli się na barak odpowiednich dla nich posiłków - muzułmanie nie jedzą wieprzowiny - wyjaśnia Agnieszka Mikulska
Także sami muzułmanie pytani, czy spotkali się kiedyś z atakami lub dyskryminacją odpowiadają najczęściej: nie. Trudno ocenić, czy taka odpowiedź jest wynikiem strachu lub lojalności wobec Polaków, czy też Polska to rzeczywiście oaza spokoju w Europie, jeśli chodzi o islamofobię.
- Muzułmanie, którzy przyjeżdżają do Polski, najczęściej zajmują się własną przedsiębiorczością, więc funkcjonują niezależnie na rynku - tłumaczy Mikulska.
- Zazwyczaj muzułmanie mówią mi, że nie są dyskryminowani w Polsce - przedstawia z kolei dr Nalborczyk. - Choć, co ciekawe, na przykład studenci orientalistyki opowiadają, że już nie wyciągają podręczników do perskiego i arabskiego w autobusie, bo inni pasażerowie krzywo się na nich patrzą, a ja w czasie moich studiów często to robiłam - wyjaśnia wykładowczyni.
Nidal Abu Tabak, mufti Ligii Muzułmańskiej w Polsce, także twierdzi, że osobiście nie odczuł nigdy przejawów wrogości. - Choć uważam, że można mówić ogólnie o islamofobii w Europie, dzięki Bogu, w Polsce jest spokojnie - powiedział Wirtualnej Polsce. - Większość muzułmanów, którzy przyjechali do Polski to studenci. To ma na pewno wpływ na ich relacje z Polakami - dodaje.
Tylko nieliczni muzułmanie przyznają, że spotkali się z niemiłymi reakcjami. Amin Rahim, student, opowiada, że krzyczano za nim "terrorysta", "dżihad". - Kiedy wsiadam do autobusu ze znajomymi, z którymi rozmawiam po arabsku, widzę, że ludzie się nam przyglądają. Myślę, że starsze osoby się nas nawet boją. Reagują na każdy nasz ruch. Kiedyś jakaś zakonnica zaczęła się nawet modlić - opowiada. - Niektóre takie sytuacje mnie śmieszą, inne smucą. Przykro mi, że czasem nawet wykształceni ludzie uważają, że islam to religia terrorystów - dodaje.
Miesiąc po zamachach na WTC i Pentagon polski ośrodek badawczy TNS OBOP zapytał Polaków, z czym kojarzy im się słowo islam? 66% respondentów odpowiedziało wówczas, że z religią w neutralnym sensie. Jednak w tym samym badaniu 18% odpowiadających kojarzyło islam z terroryzmem, 12% z Arabami i 11% z wojną.
Sprawa wygląda inaczej, gdy zapytać Polaków nie o samą religię, ale czy zgodziliby się, by ich dziecko poślubiło osobę innego wyznania. Takie badanie przeprowadził w 2007 roku CBOS. Największy sprzeciw ankietowanych budziło "wyznanie mahometańskie" (oryginalne sformułowanie z badań CBOS), bo aż 55%. Okazało się również, że religia wytwarza większy dystans niż odmienna narodowość.
Wirtualna Polska postanowiła przeprowadzić własną ankietę, zadając podobne pytanie internautom. 29% z ponad pięciu tysięcy głosujących nie chciałoby, żeby ich córka lub syn poślubiło muzułmanina. Na drugim miejscu z 17% był żyd.
- Odsetek muzułmanów w Polsce wynosi 0,06%. Większość Polaków na oczy nie widziała muzułmanina. Jak silny wpływ maja media, skoro muzułmanin byłby niepożądanym partnerem? - komentuje wyniki ankiety dr Nalborczyk.
- W mediach najczęściej przedstawia się historie kobiet, które są bite przez mężów muzułmanów albo straciły dzieci po rozwodzie. A przecież małżeństwo w islamie to kontrakt, w który można wpisać wiele ograniczeń. Polki, które się decydują na ślub z muzułmaninem, nie znają swoich praw - wyjaśnia arabistka. - Ja sama mieszkałam w kraju arabskim z muzułmańskim rodzinami, nikt tam nie bił kobiet. Brutalni mężowie zdarzają się i tam i w Europie, nie zależy to od religii - dodaje.
Choć Polacy rzadziej niż mieszkańcy zachodnich krajów Europy obawiaj się ekstremizmu islamskiego, w przeprowadzonych tuż przed atakami na Nowy Jork badaniach European ValuesSurvey co trzeci odpowiadających nie chciałby, żeby ich sąsiad był muzułmaninem. W części świadomości Polaków utrwaliło się uproszczenie muzułmanin-Arab (choć Turcy czy Afgańczycy to nie Arabowie, a w większości również muzułmanie). Od kilkunastu lat CBOS przeprowadza ankiety na temat stosunku Polaków do innych narodów. Między 2003 a 2006 rokiem najbardziej nielubianym narodem byli właśnie Arabowie (w badaniach uznani za naród). W 2008 roku niechęć do nich deklarowało 49% Polaków - mniejszą sympatią cieszą się tylko Romowie z 51%. Nie lubimy również Turków - 37%.
Według dr Nalborczyk, Europejczycy potrzebują emigrantów, bo wiele osób nie chce pracować na budowach czy jako sprzątaczki. - Kiedyś miałam problem ze złapaniem taksówki w Birmingham, drugim co do liczebności skupisku muzułmanów w Wielkiej Brytanii. Był to ramadan i kończył się dzień, więc o tej porze muzułmanie mogli zasiąść do posiłku - opowiada arabistka.
Zdaniem badaczki 11 września sprawił, że z jednej strony poprawił się stan wiedzy o islamie, ale z drugiej pojawiło się skojarzenie muzułmanów z terroryzmem, co zwiększyło podejrzliwość wobec wyznawców islamu.
- Europa nie da sobie rady z własną demografią, więc można mówić, że muzułmanie się nie zintegrują albo zacząć się zastanowić, co z tym zrobić. Muzułmanie również muszą zauważyć, że żyją w Europie i oprócz domagania się praw dla siebie, muszą również wypełniać swoje obowiązki wobec danej społeczności, jak im nakazuje islam, co słusznie podkreśla Tariq Ramadan, europejski myśliciel muzułmański - wyjaśnia dr Nalborczyk.
Małgorzata Pantke, Wirtualna Polska
Przy pisaniu korzystałam m.in. z artykułów K. Pędziwiatra "Allah-toni, czyli krótka refleksja o wymiarach islamofobii" oraz K. Górski-Sosnowskiej "Wizerunek islamu i muzułmanów w Polsce w świetle badań socjologicznych" z książki "Współczesne problemy świata islamu" pod red. M.J. Malinowskiego i R. Ożarowskiego. Zainteresowanym tematem życia muzułmanów w Europie polecam szczególnie te teksty.