Czy celebryci przyjdą po drugą dawkę? Kulisy afery ze szczepieniami poza kolejnością
Krystyna Janda, Maria Seweryn, Edward Miszczak z TVN i inne osoby zaszczepione na COVID-19 poza kolejnością za około 20 dni mają wyznaczony termin przyjęcia drugiej dawki szczepienia. - To czas, aby udowodnili, że rzeczywiście są wspaniałymi ambasadorami szczepień. Inaczej wstyd będzie jeszcze większy - mówią studenci WUM, którzy ujawnili aferę ze szczepieniami poza kolejnością.
Możliwe, że sprawa szczepień z pominięciem kolejki na WUM nie ujrzałaby światła dziennego, gdyby nie kuriozalna scena, jaka rozegrała się na korytarzu Centrum Dydaktycznego WUM. Gdy trwały szczepienia lekarzy i pracowników przeciwko COVID-19, przyszła jedna gwiazda. Aby mogła być zaszczepiona, stojący w kolejce lekarz musiał zrezygnować z zabiegu. Czeka on na szczepienie w przyszłym tygodniu.
- Wtedy zorientowaliśmy się, że do szczepień przychodzą osoby, które znamy z mediów. Przy czym nikt z personelu placówki nie wiedział, dlaczego właściwie szczepią się one poza kolejnością. Nikt nie słyszał o jakiejś akcji promocyjnej - mówi Wirtualnej Polsce student Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, jeden z autorów strony "ZUM na WUM", która jako pierwsza poinformowała o szczepieniach poza kolejnością.
Syn prezesa kawiarni też miał być ambasadorem szczepień?
Władze uczelni utrzymują, że "18 znanych osób ze świata kultury" zostało zaszczepionych już 31 grudnia, ponieważ mieli być oni ambasadorami przygotowywanej kampanii promocyjnej szczepień. Prawdziwość tego stanowiska osłabiają jednak nowe informacje na temat sprawy.
- Wśród osób zaszczepionych na WUM jest również prezes znanej sieci kawiarni w Polsce, a także jego 20-letni syn. Jedna ze wspomnianych już gwiazd wzięła udział w szczepieniu wraz z życiowym partnerem. Te osoby nie są powszechnie znane Polakom, ani nie są autorytetami w sprawie szczepień, zatem nie nadają się na "ambasadorów" - dodaje rozmówca WP.
Dlatego pojawiają się podejrzenia, iż dobór "ambasadorów szczepień" opierał się na prywatnych kontaktach rektora Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Prof. Zbigniew Gaciong jest wiceprzewodniczącym Rady Fundacji TVN. Wśród zaszczepionych jest wiceprezes stacji telewizyjnej Edward Miszczak.
Według relacji naocznych świadków rektor WUM kierował ruchem osób przed gabinetami szczepień, witał się z niektórymi gwiazdami.
Szczepienia poza kolejnością. Celebryci weszli przed 10 tys. osób
- Aby mogli być zaszczepieni celebryci, lekarze lub pielęgniarki z tzw. grupy zero musieli odstąpić im swoje miejsca w kolejce. Obecnie jest ponad 10 tys. osób zapisanych na szczepienia. Nie ma mowy o braku chętnych na uczelni. Dlatego ta sprawa oburzyła nasze środowisko - mówi student z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.
Studenci WUM zwracają uwagę, iż niemożliwe jest poddanie się szczepieniu "wchodząc z ulicy", czyli bez formalnego skierowania, poprzedzonego wypełnieniem formularza wywiadu medycznego. Dlatego tłumaczenia niektórych bohaterów afery, np. Marii Seweryn, iż zostali zaszczepieni przy okazji wizyty w szpitalu, są niewiarygodne.
Dodatkowa pula szczepień. Sprzeczne wersje
Podczas sobotniej konferencji rektor Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego przedstawił sprawę w zupełnie innym świetle. Poinformował, że akcję szczepień prowadzi nie uczelnia, lecz "wybrana przez NFZ spółka Centrum Medyczne, której WUM jest właścicielem". Dopytywany przez dziennikarzy, czy wiedział wcześniej o szczepieniu m.in. artystów, aktorów, celebrytów, rektor WUM odpowiedział, że nie.
Prof. Zbigniew Gaciong podkreślił też, że celebryci byli zaszczepieni z dodatkowej puli dawek szczepień przekazanej z Agencji Rezerw Materiałowych. To oznaczałoby, że lekarzom oczekującym w kolejce na szczepienia nie działa się krzywda. Problem w tym, że prezes ARM Michał Kuczmierowski zaprzecza, żeby do uczelni trafiła jakaś dodatkowa pula szczepionek.
Jak ustaliliśmy, dawki szczepionek dla WUM są limitowane. W przyszłym tygodniu ich liczba ogranicza się do 1890. W kolejce do szczepień czeka dokładnie 10 017 osób.
Więcej światła na sprawę rzucą ustalenia kontroli z Narodowego Funduszu Zdrowia, która w poniedziałek rozpocznie się w Warszawskim Uniwersytecie Medycznym.
- Osoby zaszczepione poza kolejnością będą musiały zgłosić się do WUM po drugą dawkę szczepionki. Jeśli nie chcą się wstydzić, to w ciągu tych 20 dni powinny jakoś udowodnić, że rzeczywiście są wspaniałymi ambasadorami kampanii szczepień - podsumowuje rozmówca z WUM.