Czy bilety u kierowcy muszą być droższe?
Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów zapowiada, że przeprowadzi postępowanie wyjaśniające w sprawie nowe go cennika biletów MPK. Chodzi o to, że kupując bilet u kierowcy, pasażerowie od marca mają płacić 50 groszy więcej.
16.02.2010 | aktual.: 17.02.2010 10:40
- Kiedy tylko nowy cennik wejdzie w życie, przeprowadzi my takie postępowanie - potwierdza Ewa Wiszniowska, dyr. delegatury UOKiK w Lublinie.
Nowe stawki za bilety, które wejdą w życie za około pięć tygodni, zakładają, że bilet jednorazowy podrożeje z 2 zł na 2,40 zł. Jeśli zdecydujemy się kupić bilet u kierowcy, to zapłacimy 2,90 zł. Na te zmiany zgodzili się radni na styczniowym posiedzeniu Rady Miasta. Teraz ich decyzja jest analizowana przez nadzór wojewody.
- Skupiliśmy się na sprawie droższych biletów u kierowcy i ją analizujemy. Przedstawimy nasze stanowisko w tej kwestii dziś albo jutro - mówi Cezary Widomski, z-ca dyr. Wydziału Nadzoru i Kontroli Urzędu Wojewódzkiego.
Jeśli urzędnicy stwierdzą, że przepisy zabraniają sprzedaży droższych biletów w pojeździe, to punkt, który o tym mówi, zostanie z cennika wycofany. Pozostała część wejdzie w życie w drugiej połowie marca.
W innych miastach jest różnie. W Poznaniu o dopłatach do biletów zakupionych na pokładzie autobusu w ogóle nie chcą słyszeć. - Bo to jest niezgodne z przepisami - uważa Iwona Gajdzińska, rzeczniczka MPK Poznań. - Nie może być zróżnicowania na dwa rodzaje biletów. Jednorazowy to jednorazowy i cena powinna pozostać taka sama.
Nie zgadza się z nią Marek Gancarczyk, rzecznik krakowskiego MPK. - Wszystko, co jest związane z biletami, wprowadza w życie rada miejska i to ona za pomocą uchwały decyduje, ile powinni płacić pasażerowie.
Tymczasem w Białymstoku problem rozwiązano w sposób radykalny. - Nie prowadzimy sprzedaży biletów u kierowców. Mamy bardzo korzystny system biletów okresowych i tak naprawdę bilet jednorazowy kupuje co dziesiąty pasażer - mówi Bogusław Prokop, dyr. Białostockiej Komunikacji Miejskiej.
Polecamy w internetowym wydaniu Kuriera Lubelskiego: Brała łapówki, ale nie pójdzie siedzieć